Święta przemoc. Co dzieje się za drzwiami żeńskich zakonów

SALVATORE CERNUZIO, autor książki o przemocy psychicznej w żeńskich klasztorach: Proces formacji polega na niszczeniu indywidualności. Zakonnica ma się stać „czystą kartą”, wypraną z wszystkich cech osobowości.

28.02.2022

Czyta się kilka minut

Zakonnice na Małym Rynku w Krakowie, luty 2009 r. / TOMASZ WIECH / AGENCJA WYBORCZA.PL
Zakonnice na Małym Rynku w Krakowie, luty 2009 r. / TOMASZ WIECH / AGENCJA WYBORCZA.PL

EDWARD AUGUSTYN: Mobbing, szantaż emocjonalny, publiczne upokarzanie to – jak wynika z Twojej książki – codzienność w zakonach żeńskich.

SALVATORE CERNUZIO: Myślę, że nie ma zakonu, zgromadzenia czy instytutu religijnego, który byłby wolny od przemocy psychicznej i nadużycia władzy. Przypuszczam, że każda z zakonnic doświadczyła jej nawet nie raz, w większym lub mniejszym stopniu. Czasem jest to przemoc bardzo subtelna, trudna do rozpoznania i wywołująca poczucie winy u ofiary.

W zakonach męskich tego problemu nie ma?

Na pewno jest. Wszyscy płyniemy w tej samej łódce. Z mobbingiem można spotkać się wszędzie – w pracy, szkole, domu, instytucjach kościelnych. Tylko pytanie: czy się go zauważa i jak się na niego reaguje? Czy jest ktoś, kto nam pomoże, zaniepokoi się naszą sytuacją, czy też zostaniemy z problemem sami? W zgromadzeniach zakonnych, zwłaszcza żeńskich, pewnych zachowań w ogóle nie uważa się za przemoc. Na przykład – upokarzania sióstr. To środek na drodze ku zakonnej doskonałości. Zakonnice mają się umartwiać i cierpieć, żeby się uświęcić. Mówi się im, że posłuszeństwo, rozumiane w sposób bardzo anachroniczny, jako spełnianie każdej, nawet najbardziej absurdalnej woli przełożonej, to spełnianie woli Bożej.

Opisujesz historie 11 kobiet, byłych i obecnych zakonnic, z różnych krajów. Czy jest jakaś wspólna przyczyna ich problemów?

Powiedziałbym, że jest nim zamknięcie. Nie tylko fizyczne, jakim jest klauzura. Także zamknięcie wynikające z mentalności. Z przekonania, że wszystko musi pozostać za murami klasztoru. Zakony kobiece są dużo bardziej odizolowane od świata niż męskie. Prosty przykład: problemy ze zdrowiem, przede wszystkim psychicznym, ale też fizycznym, trzeba ukrywać, bo mogą przynieść wstyd zgromadzeniu. Stąd unikanie jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz.

Aleksandra, jedna z bohaterek książki, opowiada, że przełożona nie zgadzała się na jej wizytę u lekarza. Bagatelizowała chorobę, kazała leczyć się domowymi sposobami. Inna z dziewczyn, Thérèse, mówi: „Siostry nie chodzą do psychologa”.

W seminariach duchownych, diecezjalnych czy zakonnych klerycy mają zapewnioną pomoc psychologów czy psychoterapeutów. W zgromadzeniach żeńskich to wciąż rzadkość.

Chyba że, jak w przypadku Marii Eleny, psychologiem jest inna zakonnica. Która potem i tak o wszystkim informuje przełożoną.

Profesor Tonino Cantelmi, znany rzymski psychoterapeuta – rozmawiam z nim pod koniec książki – opowiedział mi o przypadku siostry zakonnej, która miała ataki paniki. To zdarza się wielu osobom. Jedyna rada, którą ta dziewczyna otrzymywała w swoim zgromadzeniu, brzmiała: musisz się więcej modlić, więcej pracować, zintensyfikować życie duchowe. Aż doszło do stanu patologicznego. Gdyby od początku miała profesjonalną pomoc, udałoby się uratować równowagę jej i całej wspólnoty.

Jakie są tego konsekwencje?

Pogorszenie stanu zdrowia, utrata powołania, depresja, myśli samobójcze. Wiem, że niektóre z dziewcząt, z którymi rozmawiałem, przez to przechodziły, nawet jeśli w książce nie mówią o tym wprost.

Bezwzględność, chłód, obojętność pojawia się w opowieściach wielu bohaterek Twojej książki. Jedną z nich przełożona poinformowała o śmierci matki tydzień po otrzymaniu tej wiadomości. Nie tylko nie pozwoliła jej jechać na pogrzeb, ale nie okazała cienia serdeczności czy współczucia.

Rozmawiamy o rzeczywistości, w której decyzja o losie i życiu pojedynczej siostry jest w rękach jednej osoby – przełożonej, która zarządza wspólnotą w sposób całkowicie arbitralny, a czasem okazuje się osobą niestabilną psychicznie, o zaburzonych emocjach, co wpływa na atmosferę w całym instytucie czy zgromadzeniu.

Jak przełożona Marceli w jednym z klauzurowych klasztorów w Rzymie.

To skrajny przypadek. Założycielka zgromadzenia była tam przez 35 lat przełożoną i ekonomką. Decydowała sama o wszystkim. Oczywiście nie w każdym klasztorze tak jest i nie wszystkie przełożone są takie.

Anne-Marie, pochodząca z ­Kamerunu, opowiada o poniżeniach, z jakimi spotkała się podczas nowicjatu w jednym z klasztorów w USA. Przełożoną była Polka, rasistka.

Niektóre zakonnice są traktowane gorzej ze względu na kolor skóry czy pochodzenie. Ale nie chodzi o to, by przywoływać skrajne przypadki. Upokarzanie, poniżanie czy robienie na złość to stały, powiedziałbym, normalny element życia zakonnego. I nikt tego nawet nie nazywa przemocą.

Oczywiście siostry z obcych krajów na pewno są w trudniejszej sytuacji. Także tu, we Włoszech. Nie mogą liczyć na wsparcie rodziny czy wspólnoty parafialnej. Gdy taka kobieta odchodzi z klasztoru, do którego wstąpiła przed 30 laty, nie ma dokumentów, wykształcenia, pracy, pieniędzy. Nie może wrócić do siebie, choćby dlatego, że nie stać jej na bilet lotniczy. Zdarza się, że trafia na ulicę. Niedawno doszło do samobójstwa zakonnicy z Indii. Przyczyny nie są znane, można się tylko domyślać. Gdy nie masz znikąd wsparcia, a nie dajesz już rady, nie widzisz żadnego dobrego wyjścia. Nie jest łatwo porzucić dotychczasowe życie po wielu latach. Nie jest łatwo, mając lat 50, wymyślić się na nowo, znaleźć pracę, dom i miejsce w społeczeństwie.

Kilka z Twoich bohaterek przeszło przez schronisko dla bezdomnych byłych zakonnic. Co to za instytucja?

Właściwie to nie jest schronisko dla byłych zakonnic. Mówimy o dwóch ośrodkach w Rzymie, założonych w 2017 r. przez siostry skalabrynianki, dla kobiet potrzebujących wsparcia: imigrantek, samotnych czy młodocianych matek, ofiar przemocy domowej. Gdy potem trafiła do nich była zakonnica, bezdomna, uznały, że trzeba stworzyć specjalny program dla takich osób, by pomóc im odzyskać równowagę mentalną i duchową. Do tej pory skorzystało z niego pięć byłych zakonnic – poszły do szkoły, znalazły pracę.

Zakony werbują młode dziewczęta, składając im wiele obietnic, roztaczając piękne wizje, okazując serce i troskę. Ale później, gdy kobieta zmieni zdanie i postanawia odejść, zostawiona jest sama sobie.

I traktowana jak zdrajczyni albo opętana. Musi zniknąć. Natychmiast. Wielu ludzkim problemom można by zapobiec, gdyby w zgromadzeniu była osoba, która pomoże w takich sytuacjach. Także ekonomicznie. Jedna z byłych zakonnic powiedziała pół żartem, że powinna dostać odprawę za kilkanaście lat pracy. To dobry pomysł. Nie rozumiem, dlaczego zgromadzenia nie mogłyby mieć specjalnego funduszu na wsparcie dla odchodzących sióstr. Choćby na pierwsze dwa, trzy miesiące.

W Twojej książce prawie nie mówi się o wykorzystaniu seksualnym, choć co najmniej jedna z bohaterek go doświadczyła.

To prawda. Ale nie chodziło mi o szukanie sensacji czy powtarzanie plotek. Chciałem sięgnąć do istoty problemu, która – jak mówi papież Franciszek – jest w nadużyciu władzy. Z niego rodzą się wszystkie inne, także molestowanie seksualne. Zresztą przeżycia byłych zakonnic, które doświadczyły przez wiele lat mobbingu, upokorzeń, odzierania z godności, psychologowie porównują do traumy osób wykorzystanych seksualnie.

Elisabeth, dziewczyna z Australii, mówi o procesie uprzedmiotowienia, który prowadzi do całkowitej bezwoli: „Gdyby wtedy ktoś chciał mnie wykorzystać seksualnie, poddałabym się, widząc w tym religijną powinność”.

Elisabeth opowiada o dekonstrukcji osobowości, niszczeniu indywidualności, co zaczyna się od prostych rzeczy, jak obcięcie włosów czy zmiana oprawek okularów. Potem są kolejne ograniczenia, a w końcu taka pustka i podporządkowanie, że wszystko może się zdarzyć.

Dodam tylko, że bohaterki mojej książki to nie są słabe dziewczęta, o delikatnej psychice, które nie potrafiły się odnaleźć. Mówimy o osobach, które miały własne zdanie i znajdowały odwagę, by je wypowiedzieć. O kobietach silnych, które chciały realizować swoje powołanie, a jednak stały się ofiarami przemocy.

Może właśnie dlatego miały problemy? Gdyby siedziały cicho, dostosowały się, pewnie by przetrwały.

Cały proces formacji polega na niszczeniu indywidualności. Zakonnica ma się stać „czystą kartą”, wypraną z wszystkich cech osobowości.

Czyli to przemoc systemowa?

System sprzyja nadużyciom. Daje przełożonej władzę absolutną, pozwala jej decydować o losie i życiu drugiego człowieka. Wiele zakonnic mi mówiło, że zadawały cierpienie młodszym siostrom i traktowały je tak, jak same były kiedyś traktowane. Międzypokoleniowy łańcuch. Dopiero po odejściu z zakonu zrozumiały, że tak były uformowane.

I nikt z tym nic nie robi?

Władze kościelne nie interweniują, bo zwykle nie mają pojęcia, że tak się dzieje. Nie usprawiedliwiam ich, mówię o faktach – siostry nie piszą skarg do Watykanu. Nawet doświadczone zakonnice nie mają na to odwagi i sił. Zresztą zostały wychowane w kulturze milczenia.

To zamknięte światy, niczym małe wyspy, których jest tysiące, więc trudno, by władze kościelne wiedziały o każdym przypadku. Siostry są pozostawione samym sobie. Mało kto ma świadomość, jakie rzeczy dzieją się za klasztornym murem. Ja sam, jako dziennikarz zajmujący się problemami Kościoła i człowiek wierzący, nie miałem o tym pojęcia. Społeczeństwo ma też o nich dużo lepsze zdanie niż o księżach.

Papież Franciszek zareklamował Twoją książkę na spotkaniu z członkami Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego. Powiedział, że to historie codziennej przemocy – małej, ale zabójczej, niszczącej powołanie. Liczysz, że dzięki opisanym przez Ciebie historiom coś się zmieni?

Chciałbym, żeby inne zakonnice rozpoznały w tych sytuacjach swoje życie. Żeby dostrzegły przemoc – w systemie, w jakim żyją, w zachowaniach przełożonych. Żeby potrafiły powiedzieć – ja też jestem ofiarą. Żeby miały odwagę o tym rozmawiać. Żeby nadużycia nie były już uznawane za normę. To mi zupełnie wystarczy.

Myślisz, że to będzie początek zakonnego #MeToo?

Mam alergię na hashtagi i mainstrea- mowe akcje. Bólu, z jakim się spotkałem, rozmawiając z moimi bohaterkami, nie da się ująć w modne hasło. Wiesz zresztą, że książka zaczęła się od spotkania z bardzo bliską mi osobą, która po latach zdecydowała się opowiedzieć swoją historię. Zobaczyłem jej zniszczone życie, a nie akcję w mediach społecznościowych.

Ale tak – liczę na obudzenie się dziewcząt i kobiet, które doświadczają przemocy, nawet sobie tego nie uświadamiając. Na to, by żadna z nich nie obwiniała się za doznane krzywdy i cierpienie. By nie mówiła: to moja wina, bo za mało się starałam, za mało pracowałam, za mało modliłam. By kobiety, które przeżywają trudności, spotkały na kartkach mojej książki inne kobiety, które przez to przeszły. Żeby skorzystały z ich pomocy. Tu nie chodzi o bunt, tylko o świadomość. ©℗

SALVATORE CERNUZIO jest dziennikarzem portalu Vatican News. Wcześniej pracował jako watykanista w agencji Zenit i dzienniku „La Stampa”. Książka „Il velo del silenzio” ukazała się pod koniec 2021 r. nakładem Edizioni San Paolo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Święta przemoc