Straszni sąsiedzi

Granik wyposaża swoją bohaterkę w broń znacznie silniejszą od desperacji - to pierwotny instynkt przywiązania do rodziny i swego miejsca urodzenia.

22.02.2011

Czyta się kilka minut

Jennifer Lawrence jako Ree Dolly, samotna bohaterka filmu „Do szpiku kości” / fot. Vivarto /
Jennifer Lawrence jako Ree Dolly, samotna bohaterka filmu „Do szpiku kości” / fot. Vivarto /

Niczym zgrzebny listek figowy wygląda film Debry Granik na tle dziesięciu najlepszych filmów minionego roku wytypowanych przez Amerykańską Akademię Filmową. "Do szpiku kości" nie chełpi się widowiskowym zapętleniem światów realnych i wirtualnych - jak "Incepcja" Christophera Nolana. Nie uwodzi przysypaną brokatem brudną cielesnością - jak "Czarny łabędź" Darrena Aronofsky’ego. Nie stawia też ważkich diagnoz dzisiejszej rzeczywistości, w których sukces i komunikacja międzyludzka nabierają coraz to nowych, coraz bardziej kuriozalnych kształtów ("The Social Network" Davida Finchera). Gdzież mu tam wreszcie do narracyjnej czy aktorskiej swady filmów "Jak zostać królem", "Prawdziwe męstwo" czy "Fighter". Czyżby w tym przepysznym zestawie brakowało już tylko tego jednego elementu - niskobudżetowego, niezależnego filmu zrealizowanego cyfrową kamerą? Dopiero mając taki komplet, dysponenci Oscarowych nominacji mogą śmiało odpierać zarzuty, jakoby ich gusta kręciły się wyłącznie wokół wielkich nazwisk i wielkiego amerykańskiego przemysłu filmowego.

Najmniej amerykański

Film Debry Granik w tonacji bardzo minorowej opowiada o rodzinie - jako sile, która może dawać przysłowiową parę do życia, ale przy okazji też, pojmowana w kategoriach plemiennej przynależności, skutecznie ściągać w dół. Ciekawe, że wśród nominowanych do Oscara tytułów znaleźć można co najmniej trzy prześwietlające to zjawisko z różnych stron.

We wspomnianym "Fighterze" Davida O. Russella niepokojący jest charakter więzi łączącej wschodzącą gwiazdę boksu z jego bratem, matką i siostrami, którzy z jednej strony kibicują i wspierają Micky’ego, a jednocześnie pasożytują na jego bokserskich sukcesach, czyniąc go zakładnikiem rodziny. Z kolei film "Wszystko w porządku" Lisy Cholodenko stawia w obliczu kryzysu rodzinę na wskroś nowoczesną i mocno alternatywną wobec przyjętego powszechnie modelu. Okazuje się jednak, że dwie sympatyczne lesbijki wspólnie wychowujące dwójkę dzieci powielają te same grzechy, które zwykła popełniać rodzina tradycyjna - sztywno rozdając swoje role i ograniczając sobie nawzajem życiową przestrzeń.

"Do szpiku kości" sprawia wrażenie najmniej amerykańskiego spośród tych "familijnych" tytułów. Nie ma tu miejsca na pomysłowe nicowanie filmowych gatunków czy politycznie poprawne gawędziarstwo.

Pomysłem zgoła wywrotowym jest już sam sceneria - zapadła wieś w stanie Missouri bliższa jest popegeerowskiej dziurze pokazanej niegdyś w głośnym polskim dokumencie "Arizona" niż jakimkolwiek wyobrażeniom o prowincjonalnej Ameryce. Wiatr hula po zapuszczonych gumnach, kiedy na pół zdziczali mieszkańcy wioski, próbując wiązać koniec z końcem, preparują pokątnie metamfetaminę. Pierwsze ogniwo narkotykowego łańcucha w gruncie rzeczy niewiele różni się od ostatniego, tego najbardziej zdegenerowanego stadium, które kino zwykło pokazywać najchętniej. Nielegalny biznes prowadzony w warunkach chałupniczych zdążył zamienić w zombie większą część mieszkańców wioski. Wszyscy oni walczą o przeżycie w sensie najbardziej prymitywnym z możliwych. Jesteśmy w górach Ozark - miejscu przeklętym, gdzie człowiek człowiekowi stał się wilkiem, międzysąsiedzką solidarność zastąpiła plemienna zmowa, a bez broni palnej strach ruszyć się z domu.

Walka o przetrwanie

Jakie więc szanse tutaj, pośród lasów i tych wszystkich strasznych sąsiadów, może mieć siedemnastoletnia Ree, obarczona młodszym rodzeństwem, chorą na demencję matką i walką o dom, który ścigany przez policję ojciec zastawił jako kaucję, po czym ulotnił się bez śladu? Czy jedynym wyjściem jest dołączyć do prymitywnej wioskowej wspólnoty, czy może raczej uciec od niej, zasilając szeregi innych amerykańskich straceńców z wiosek i małych miasteczek bez przyszłości, którzy w mundurach, za garść dolarów, walczą gdzieś bez poczucia sensu na frontach dalekich, obcych krajów...?

Granik, adaptując powieść Daniela Woodrella zaliczaną do gatunku country noir, wyposaża swoją bohaterkę w broń znacznie silniejszą od desperacji - to pierwotny instynkt przywiązania do rodziny i swego miejsca urodzenia. To on nie pozwala Ree uciekać, a nawet każe jej ruszyć na wojnę przeciwko całej wioskowej społeczności, która najwyraźniej ukrywa, co się stało z uwikłanym w narkotykowy proceder ojcem dziewczyny. Co ciekawe, niemal wszyscy bohaterowie filmu - wyliniali kowboje i kowbojki o zaciętych, grubo ciosanych twarzach - dyszą tym samym instynktem. Tyle że u nich przybiera on postać desperackiej gorączki, prowadzącej do prymitywnej zemsty bądź wykluczania niepokornych ze wspólnoty.

Gdzie jest granica pomiędzy ślepym posłuszeństwem stadu a poświęceniem dla najbliższych? Gdzie w tym wszystkim tkwił ojciec Ree? Film Debry Granik szczęśliwie nie zadowala się uproszczoną stylistyką "czarne na czarnym" i stara się, by postawy bohaterów opalizowały zmiennym światłem. Amerykańska reżyserka miejscami dociska pedał bardzo mocno, sprawiając, że panująca w filmie beznadzieja przenika nas zaiste "do szpiku kości". Jednocześnie ocierająca się o surrealistyczną makabrę dosłowność pozwala wyraźniej zaistnieć temu, co mimo wszystko w ludziach pozostało ludzkie: współczującej postawie przyjaciółki Ree, niejednoznacznej postaci jej wuja, wreszcie samej Ree - zaszczutej przez sąsiadów, szorstkiej w obejściu, niezabiegającej o niczyją sympatię, a przy tym prawdziwie heroicznej w swoich wysiłkach, by ocalić rodzinny dom.

***

Jakkolwiek Granik wykazuje nadmierną skłonność do naturalizmu i grubej karykatury, zwłaszcza w portretowaniu ukrywających trupa mieszkańców wioski, jej nagrodzony w Sundance film nie jest jakąś amerykańską wersją "Arizony", czyli efektem tendencyjnych badań terenowych nad zdziczeniem prowincji. Na planie filmu spotkali się aktorzy profesjonalni i naturszczycy, przyjezdni i autochtoni, których wspólna obecność równoważy skrajności tego filmu, ciążącego raz w kierunku lynchowskiego thrillera, to znów krzepiącej przypowieści o zwycięstwie ducha nad materią. W jednej ze scen udało się zarejestrować uroczy fragment regionalnej kultury - kiedy na przyjęciu urodzinowym solenizantka w podeszłym wieku (zagrana przez znaną wokalistkę country Marideth Sisco) wykonuje piękną balladę z towarzyszeniem lokalnych muzyków. Może w tej właśnie scenie tkwi prosty klucz do filmu, w którym wszechogarniający brud i brzydota nie pogrążają bohaterów do końca? Dlatego właśnie reżyserka wraz z fenomenalną młodą aktorką Jennifer Lawrence na przekór wszystkiemu pozwalają im przez dobrych kilka minut śpiewać tę swoją balladę.

"DO SZPIKU KOŚCI" ("Winter’s Bone") - reż. Debra Granik, scen. Debra Granik, Anne Rosellini na podst. powieści Daniela Woodrella, zdj. Michael McDonough, muz. Dickon Hinchliffe, wyst. Jennifer Lawrence, John Hawkes, Sheryl Lee i inni. Prod. USA 2010. Dystryb. Vivarto. W kinach od 25 lutego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2011