Ślimaczek

Wypada czy nie wypada? Dom “Kultury" paryskiej w Maisons-Laffitte jest teraz, po śmierci Jerzego Giedroycia i Zosi Hertz, pamiątką narodową i muzeum. Czy wypada więc wprowadzać jego wizerunek nieco komiczny, zwłaszcza mnie, niegdyś tego przybytku domownikowi? Myślę jednak, że karykatury mają podobną wartość, co portrety wierne.

19.10.2003

Czyta się kilka minut

A było tak, że w jednym z poematów Aleksandra Wata pt. “Sny sponad Morza Śródziemnego" znajduje się karykaturalny obraz tego domu i jego mieszkańców. Wat kiedyś gościł w “Kulturze", ale nie bez starć z redaktorem, bo Giedroycia interesowała przede wszystkim polityka, a Wat chciał być traktowany jako twórca. Co prawda stosunki Giedroycia z jego klientami, takimi jak Miłosz i Gombrowicz, były dość zróżnicowane. Jednak Wat źle odbierał milczące presje w kierunku zaangażowania się politycznego. (Napisał przedmowę do książki Abrama Terca “Opowieści fantastyczne" pod pseudonimem Stefan Bergholz; w mojej “Spiżarni literackiej" pt. “Sprawa Terca" mylnie podałem, że autorem tej przedmowy był Gustaw Herling-Grudziński).

Poezja Wata, zwłaszcza jego dwa poematy: “Pieśni wędrowca" i “Sny sponad Morza Śródziemnego", są ściśle autobiograficzne i polegają na przemianie biograficznych szczegółów w sny, fantasmagorie, w gąszcz skojarzeń i przypowieści. Odcyfrowanie ich zajmie badaczom wiele czasu, co niewątpliwie nastąpi, bo jest to poezja znakomita, odkrywcza i zadziwiająca swoim niepowtarzalnym językiem. Nie wiadomo, czy wtedy odgadną pod postacią Króla, z części siódmej “Snu", Jerzego Giedroycia; ułatwiam im to pisząc ten komentarz. (Notabene zbiór wierszy Wata ukazał się w moim przekładzie na angielski i przyczynia chwały polskiej poezji w oczach poetów amerykańskich).

Jest to szczególny pałac królewski, bez kraju, bo ludność okoliczna to mongołowie, strzelający z rusznic do ptaszków, które zaludniają sny Króla. Wierny klucznik, czy szambelan, to jakby Zygmunt Hertz, ale jest i kobieta, zgodnie z lubowaniem się Wata w eksperymentach językowych, “najźlejsza" (zła, źlejsza, najźlejsza), co być może jest aluzją do licznych jej “humorów". Kotary z czerwonego wina to rozpoznawalny rekwizyt domu, a ślimak to symbol samego autora, który jest mieszkańcem traw Jego Królewskiej Mości z łaski. Ta drobność, nieważność własnej osoby podkreślona jest jeszcze przez motto o olbrzymim wielorybie żywiącym się drobnymi skorupiakami. Logika snu nie przeszkadzała ślimakowi w uczestniczeniu w ucztach - a te były w Maisons-Laffitte nieraz smakowite i stanowiły urozmaicenie w życiu Króla bez państwa. Pojawia się tutaj również, podobnie jak w innych wierszach z tego cyklu, postać Myśliwego. Wyobraża ona śmierć.

To przeniesienie codziennego życia w sferę absurdu ma więc swoje podstawy, choćby w tym, że Giedroycia, zwanego przez wielu “księciem", Wat przemianował na Króla. Wszystkich aluzji nie potrafię odcyfrować. Na przykład: nie wiem, co znaczy ta Amazonka polująca pod wodą stawów na karpia. I czy, na przykład, stary karp to nie Jerzy Stempowski, beznamiętnie obserwujący scenerię? Moje skrupuły co do przypomnienia tego utworu upadają, kiedy zważymy, że Wat swoich kompleksów (na przykład, że to o nim mówią i o niego grają w karty) wcale nie oszczędzał. I zresztą czyż uczestnicy tej komedii, gdyby żyli, mieliby coś przeciw - śmieliby się razem z nami. Możemy raczej podziwiać pojemność polszczyzny zdolnej do takich dziwacznych opisów.

W tekście trzeba zwrócić uwagę na wyrażenia świadczące o skłonności Wata do gier językowych, bo niektóre jego zdania wyglądają po prostu na błędy druku. “Dąć w kręte rogi" zmienia się u niego na “dąć w kręte bogi", “strzelać z rusznic" pisze jako “strzelać z różnic", ale to zgadza się z jego manierą, jakby z jego pierwszych dadaistycznych wierszy. A oto część siódma poematu “Sny sponad Morza Śródziemnego".

Andrzejowi i Françoise

L’immense baleine se nourrit de minuscules

Copepodes et Schizopodes.

H.Decugis, “Le Vieillissement du Monde Vivant"

Nocny dozorca wszedł do ciepłego domu dzwoniąc

kluczami i siadł na łóżku Króla. Grają w karty.

Godzina ranna. Przed oknem ciągle leje się kotarą

czerwone wino i szczelnie odgradza od dzikich

przechodniów w skórach: to mongołowie, strzelają

z rusznic do ptaszków, które tej nocy zaludniały

sny Króla. Najźlejsza córa Króla, o tej porze

amazonka, harcuje pod wodą stawów i dwa

jej charty ścigają karpia. W jego starych oczach,

przez niemądre natury urządzenie, odbija się

ejdolon Króla, gdy gra z dozorcą, najwierniejszym

z szambelanów. Z nim to każdej nocy, od pierwszego

przebudzenia do drugiego zaśnięcia, chadza Król

tam i nazad, tam i nazad, przed swoim pałacem,

który trzęsie się jak galareta, choć budowa

to solidna. O czym rozmawiają? O co grają?

O mnie, zapewne. Pewno o mnie. Chociaż jestem

ledwo-ślimakiem i traw Jego Królewskiej Mości

lokatorem z łaski. Czasem proszą mnie do środka

na posiłek, czyli ucztę. Chrupie się gąski w sosie

ćwikłowym, nadziewane ślimakami z tegoż ogrodu.

Dzicy przechodnie strzelają z różnic, dmą w kręte bogi,

co nie zmąca biesiadnych eklog przy naszym stole.

Za bordo kotarą światło z jedynej tu łojówki:

ekonomia oszczędna a nastrój stwarza rodzinny,

owszem. Zaraz wejdą przechodnie, kapela, dziewczęta

z Hal. Obrusem do niska obwisłym ześlizgnę się

pod stół, gdzie porozrzucano karty. Tu przeczekam

grudzień, pijacką czkawkę, lot, tremolo piszczałek,

na księżyc, brak forsy, manifestacje ludu

i mistral, który duje ciągle w tych stronach. W moich

- nie. A i drzewa tam inne, w sobie lepiej rosłe,

słowem: więcej ludzkie. I gęstszy rzucają cień,

i mchom ścielić się dają miękko pod bezgłośne kroki

Myśliwego. A w koronach można też bezpiecznie

skryć się. Co prawda, i tu, pod stołem,

psy nie zrobią mi nic złego. Ziewają.

To dobrze.

(Aleksander Wat, “Poezje zebrane", Kraków 1992)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2003