Skandal sprzed lat

10.08.2020

Czyta się kilka minut

 /
/

Precz więc z Polski z dziwolągiem kobiety lekarza” – grzmiał w 1895 r. wybitny chirurg Ludwik Rydygier. Niespełna dwie dekady później warszawianka Zofia Sadowska obroniła w Petersburgu doktorat z medycyny. Działaczka organizacji kobiecych, nie była już osobą anonimową. Podczas I wojny pracowała na rzecz żołnierzy i uchodźców. 11 listopada 1918 r. znalazła się w trzyosobowej delegacji, która przedstawiła Józefowi Piłsudskiemu postulaty kobiet polskich. A sześć lat później stała się bohaterką skandalu obyczajowego i obiektem nagonki prasy brukowej.

Wojciech Szot rekonstruuje biografię Sadowskiej, co nie było zadaniem łatwym. Jak pokazują skrupulatnie przez autora zebrane materiały prasowe, szaleństwo fake newsów nie jest tylko domeną naszych czasów, a skandal wywołał falę najfantastyczniejszych plotek i domniemań. Po drugie zaś Sadowska stała się postacią niewygodną, więc na długo o niej zapomniano, włącznie z pomijaniem jej nazwiska w składzie wspomnianej delegacji. Gdy zmarła w marcu 1960 r., Stołeczny Wydział Zdrowia żegnał ją jako „długoletniego, zasłużonego lekarza miasta Warszawy”, ale pomylił jej imię...

Czas przejść do źródeł skandalu i późniejszego przemilczenia. Otóż Sadowska była nie tylko lekarką (dobrą, jak wynika ze świadectw), emancypantką, przedsiębiorczą kobietą biznesu i automobilistką. Była też lesbijką i ze swoją orientacją się nie kryła. Kiedy zaś „Express Poranny” i „Kurier Czerwony” przypuściły na nią atak, oskarżając o deprawowanie, a nawet narkotyzowanie młodych kobiet i organizowanie orgii – zdecydowała się bronić swojej czci przed sądem.

No i się zaczęło. Brukowce i ich adwokaci odarli przeciwniczkę z jakiejkolwiek prywatności, sięgając po kuchenne plotki i zeznania ludzi z Sadowską skonfliktowanych – wszystko w imię obrony moralności i ładu społecznego. „Nie chcemy słuchać szczegółów tak skandalicznych spraw! (...) Ale żądamy, aby z całą energią policja wyśledziła wszystkich, ktokolwiek w całą aferę jest wmieszany” – apelował „Express”. Sadowska stała się bohaterką kabaretowych rewii, karykatur i satyrycznych wierszyków, które zupełnie dziś nie śmieszą, choć wśród ich autorów jest i Tuwim. Nie braknie – też w „Expressie” – listu „sędziwej matrony polskiej” Felicji B., błagającej o wykorzenienie „sodomskiego grzechu”. Z tych tekstów przebija niewiarygodna pogarda – doprawdy, Sadowska musiała mieć skórę nosorożca.

Czy taka pogarda dziś byłaby możliwa? Ostatnie wydarzenia sprawiają, że wahałbym się przed odpowiedzią przeczącą. Bo mechanizmy homofobicznego wykluczenia niestety się nie zmieniły i mają podobne jak kiedyś źródła. ©℗

Wojciech Szot, PANNA DOKTÓR SADOWSKA, Wydawnictwo Dowody na Istnienie, Warszawa 2020, ss. 384

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2020