Serbia przeprasza

20 lat po masakrze w Vukovarze serbski prezydent wypowiedział słowa, na które czekali Chorwaci. Ale w obu krajach nie obyło się bez protestów.

09.11.2010

Czyta się kilka minut

Jest listopadowy poranek, Vukovar jeszcze śpi, mgła unosi się nad Dunajem. Gdy mieszkańcy idą do pracy, mijają ich patrole. Policji przybywa, psy w sympatycznych kamizelkach z napisem "policija" przeszukują rynek, pojawiają się helikoptery. W centrum zabiegani dziennikarze próbują porozmawiać z każdym, kto zjawi się na ulicy. Mieszkańcy patrzą na całe zamieszanie z lekką dezaprobatą. Słychać ironiczne komentarze: tyle szumu dla jednego Serba...

Właśnie dla "jednego Serba" w miniony czwartek chorwacki Vukovar ubezpieczało ponad tysiąc policjantów: do miasta przyjechał prezydent Serbii Boris Tadić. Przybył do Vukovaru, dla Chorwatów symbolu ich walki o niepodległość.

Vukovar. Mityczne miasto chorwackich bohaterów. Miasto, które od sierpnia do listopada 1991 r. dzielnie odpierało ataki Jugosłowiańskiej Armii Ludowej i serbskich bojówek. Miasto, w którym w trakcie oblężenia zginęło ponad 3 tys. osób. A gdy padło, Serbowie zabrali z vukovarskiego szpitala ponad 250 rannych żołnierzy i cywilów, i wraz z pracownikami szpitala wymordowali na pobliskiej farmie Ovčara.

***

Tadić przypłynął do miasta promem o nazwie "Gołębica". W porcie witał go prezydent Chorwacji Ivo Josipović. Wspólnie pojechali do Ovčary. Na grobie złożyli wieńce, a Tadić wypowiedział słowa, na które w tym dniu czekała cała Chorwacja: "Przyjechałem tutaj, aby przeprosić i wyrazić swój żal. Przez uznanie zbrodni stwarzamy warunki do wybaczenia i pokoju między narodami. A przez to otwieramy nowy rozdział dla przyszłych pokoleń".

Ale nie wszystko przebiegło gładko. Prawicowa chorwacka partia HSP demonstrowała swą dezaprobatę transparentami "Nasza krew jest na waszych rękach". A przede wszystkim: do Ovčary przybyły kobiety ze stowarzyszenia "Matki Vukovaru" - cicho odmawiając różaniec, odwróciły się plecami do Tadicia w chwili, gdy składał wieniec przy pomniku ofiar. Mówiły, że nie protestują, lecz po prostu nie przyjmą słów Tadicia, dopóki szczątki ich najbliższych nie zostaną odnalezione. Na liście zaginionych z lat 1991-92 są wciąż aż 1024 osoby. Szansę na wyjaśnienie losu przynajmniej niektórych daje tzw. "vukovarska dokumentacja", którą Tadić przekazał Chorwatom.

Prezydenci Tadić i Josipović złożyli też wieńce na grobie w Paulin Dworze, gdzie w grudniu 1991 r. dwóch żołnierzy chorwackich zamordowało w akcie zemsty 18 serbskich cywilów i jednego Węgra.

***

Przeprosiny serbskiego prezydenta zostały bardzo dobrze przyjęte przez stronę chorwacką. Podkreślano, że to początek drogi prowadzącej do lepszych relacji politycznych, ale także gospodarczych między Serbią a Chorwacją, oraz do stabilizacji całego regionu. Jednocześnie politycy chorwaccy zaznaczali, że przeprosiny Tadicia nie wpłyną na wycofanie lub wstrzymanie aktu oskarżenia, który Chorwacja wniosła do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze, zarzucając w nim Serbii dokonanie agresji na Chorwację.

Natomiast w Serbii przeprosiny Tadicia wywołały burzę. O ile rządząca koalicja i opozycyjna Partia Liberalno-Demokratyczna poparły prezydenta, pozostała opozycja, na czele z Serbską Partią Radykałów, zaczęła ostry atak, oskarżając Tadicia o zdradę stanu, upokorzenie Serbii i uderzenie w pamięć serbskich ofiar XX-wiecznych wojen.

***

Słowa Tadicia to kolejne już bałkańskie przeprosiny. On sam przepraszał już w Srebrenicy i Sarajewie; prezydent Czarnogóry Milo Đukanović przepraszał za zbombardowanie Dubrownika; przepraszali też prezydenci chorwaccy. Przed kilkoma dniami także przedstawiciel narodu bośniackiego, nowo wybrany członek prezydium Bośni i Hercegowiny, Bakir Izetbegović przeprosił za zbrodnie armii bośniackiej.

Vukovarski gest Tadicia jest tu więc kolejnym ważnym krokiem. Ale jego słowa powinny jeszcze zostać poparte konkretnymi działaniami. Zwłaszcza aresztowaniem dwóch największych serbskich zbrodniarzy wojennych, którzy są jeszcze na wolności: Ratka Mladicia i Gorana Hodžicia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2010