Zielone trumny

Podczas uroczystości pogrzebowych lektor cichym głosem czyta imiona, nazwiska i daty urodzenia pomordowanych. Niektóre z kobiet wpadają w histerię, słysząc znane imiona. Smutek, płacz, krzyk - taki był 11 lipca w Srebrenicy: w XV rocznicę wymordowania ponad ośmiu tysięcy Bośniackich mężczyzn i chłopców, którzy schronili się w specjalnej strefie bezpieczeństwa ONZ.

13.07.2010

Czyta się kilka minut

Srebrenica, 11 lipca 2010 r. /fot. Aleksandra Cholewa /
Srebrenica, 11 lipca 2010 r. /fot. Aleksandra Cholewa /

Dworzec kolejowy w Sarajewie, około czwartej nad ranem. Na dworcowym parkingu czeka mały tłum, kilkadziesiąt szczelnie owiniętych burkami kobiet, mężczyźni, młodzież. Jest 11 lipca 2010, środek lata, jednak ranek w Sarajewie jest chłodny. Większość przytupuje z zimna, kobiety owijają się szalami, prawie wszyscy palą papierosy, nerwowo odpalając jednego od drugiego.

Na parking zajeżdżają dwa autokary, tłum biegnie w ich kierunku. Tylko nielicznym, najsilniejszym, którzy nie żałowali łokci, uda się wejść do środka. Reszta, około 200 osób stoi przed autokarami z zawiedzonym wyrazem twarzy.

To nie wycieczka. To zorganizowany wyjazd do Srebrenicy w XV rocznicę zbrodni ludobójstwa - wymordowania ponad ośmiu tysięcy Bośniackich mężczyzn i chłopców, którzy schronili się w specjalnej strefie bezpieczeństwa ONZ w Srebrenicy. To właśnie dzisiaj, 11 lipca, w małym miasteczku we wschodniej Bośni odbędzie się pogrzeb 775 ofiar zbrodni sprzed piętnastu lat. W Centrum Pamięci Potocari przygotowania do uroczystości trwają od  miesięcy, to nie tylko XV rocznica zbrodni ale i najliczniejszy do tej pory pogrzeb w Potocari. Łącznie w tym największym cmentarzu w Bośni po 11 lipca tego roku spoczywać będzie już 4504 tragicznie zamordowanych. Szczątki 2000 Bośniaków czekają na identyfikację i skompletowanie, a o losie kolejnych 2000 osób jeszcze nic nie wiadomo.

***

W tłumie stojącym na dworcowym placyku są rodziny i krewni pomordowanych w Srebrenicy, ale też zwykli obywatele Bośni i Hercegowiny. W czekającej grupie znajduje się też całkiem sporo obcokrajowców, kilka Hiszpanek nerwowo rozgląda się dookoła pytając o autobus, natomiast niemiecka grupa ze stoickim spokojem przygląda się rozwojowi akcji. Dwóch policjantów usiłuje uspokoić zdenerwowany tłum, zapewniając że kolejne autokary  do Srebrenicy zaraz podjadą. Część kobiet im nie wierzy, postanawiają zablokować drogę stojącym już autokarom - albo pojadą wszyscy - albo nikt! Dzięki niezwykłemu, jak na Bośnię, zaangażowaniu policjantów, w ciągu następnych czterech godzin zajeżdża jeszcze kilka autobusów i prawie wszyscy wyruszają w drogę.

Prawie wszyscy - wraz z około 50 osobami o 8 rano wciąż tkwię na parkingu. Pan Topić - obrotny policjant, wyraźnie na widok polskiego paszportu i akredytacji dziennikarskiej, wydzwania do prywatnych przewoźników, szukając jeszcze jednego wozu. Hiszpanie rezygnują - zamawiają taksówkę i po negocjacjach cenowych wyjeżdżają w stronę Srebrenicy. Reszta grupy zamawia mocną bośniacką kawę w przydworcowym barze - nadzieja na wyjazd jest już prawie stracona, zaczynamy sprawdzać, o której w telewizji będzie transmisja. Jednak środek transportu zajeżdża - jest to co prawda zwykły zdezelowany miejski autobus, nie autokar, ale jakoś te 200 km do Srebrenicy pokona.

***

Jedziemy w kierunku Tuzli. Za miasteczkiem Olovo wszystkie zmierzające do Srebrenicy pojazdy kierowane są na teren pustej fabryki, gdzie musimy wysiąść z pojazdu, by szczegółowo sprawdziła go ekipa antyterrorystyczna. Po przeglądzie dojeżdżamy do wioski Milići leżącej już w Republice Serbskiej. Tutaj niestety musimy zjechać z asfaltu: na miejsce prowadzi już tylko polna droga. Na zewnątrz panuje upał, z powodu otwartych okien już po kilku chwilach wszyscy toniemy w kurzu.

Do Centrum Potocari dojeżdżamy koło południa, autobus zostawia nas w tłumie przed wejściem. Uroczystość już trwa. Główne wejście do Centrum blokują niesympatyczni ochroniarze. Kierujemy się w stronę małych, wąskich wejść bocznych. Jakoś udaje nam się wejść na teren Centrum. Po lewej stronie, przygotowane do pochówku, pokryte zielonym suknem, w równoległych rzędach, znajdują się trumny ze szczątkami ofiar, każda dokładnie opisana. Do Potocari przyjechało ponad 50 tysięcy osób. Mężczyźni stoją, rozmawiają, kobiety ulokowały się na trawie pod parasolkami, wszyscy usiłują się schować przed palącym słońcem.   Przemawiają światowi politycy m.in. Charles English - ambasador USA w Bośni, Bernard Kouchner - minister spraw zagranicznych Francji, Yves Leterme - premier Królestwa Belgii, Recep Tayyip Erdogan - premier Turcji, Thorbjorn Jagland -Generalny Sekretarz Rady Europy. Tłum bez zainteresowania słucha zagranicznych przemówień. Do obietnic pochwycenia i aresztowania zabójcy ze Srebrenicy Ratko Mladića już się wszyscy przyzwyczaili, tak samo jak do deklaracji o współczuciu, solidarności z narodem bośniackim, europejskiej przyszłości Bośni i Hercegowiny. Wygwizdany został prezydent Serbii Boris Tadić, nie przemówił do tłumu, kilka słów skierował tylko do dziennikarzy, mówiąc o potrzebie złapania i wydania Mladića.

Zainteresowanie wywołuje dopiero przemówienie zwierzchnika Wspólnoty Islamskiej Reis-ul-Ulema Mustafe Cerića, który grzmi ze sceny, przypominając o bośniackim getcie (mając na myśli kwestię zniesienia wiz dla Bośniaków), i potrzebie ochronienia Bośniaków od następnego ludobójstwa. Mustafa Cerić zdecydowanie podgrzewa i tak już gorącą atmosferę - niestety, jego przemówienie ma za zadanie wzburzyć Bośniaków i odpowiednio ich ukierunkować przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi. Ukojenia nie wnosi.

Koło podium miga także habit franciszkanina ojca Martina Antunovića. Między Bośniakami, w większości Muzułmanami dzisiaj pochowany zostanie także jeden katolik: Rudolf Hren, który w lipcu 1995 roku wraz ze swoimi Bośniackimi przyjaciółmi próbował się wydostać ze Srebrenicy. Nie przeżył.

Po przemówieniach rozpoczyna się pogrzeb. Po wspólnej modlitwie trumny zostają przeniesione do wcześniej przygotowanych grobów. Ochotnicy, brygady młodych chłopaków, sprawnie i bardzo szybko zasypują groby - w ubiegłych latach wielokrotnie matki i żony pomordowanych rzucały się na trumny, często już do grobu, nie chcąc się rozstawać z najbliższymi.

***

Podczas uroczystości pogrzebowych lektor cichym głosem czyta imiona, nazwiska i daty urodzenia pomordowanych. Niektóre z kobiet wpadają w histerię słysząc znane imiona, część bardzo szybko wynoszona jest do prowizorycznych punktów medycznych. Smutek, płacz, krzyk - to jest 11 lipca w Srebrenicy.

Po trzeciej popołudniu uroczystości się zakończyły. Idziemy na olbrzymie pole - parking, by wśród masy pojazdów znaleźć naszego kierowcę i nasz mały, sarajewski autobus. Część naszych towarzyszy podróży siedzi już na trawie w cieniu wozu. Starsza pani z Han Pijeska, siedzi na stopniach i po cichu wypowiada słowa modlitwy. Przed autobusem grupa młodzieży z Sarajewa zaciekle dyskutuje. Dziewczyny pierwszy raz przyjechały do Srebrenicy. Aida jest uchodźcą z Gorazda, wojnę w większości przeżyła w Niemczech, Selma jako dziecko przeżyła kilkuletnie oblężenie Sarajewa. Smutne, ale i podenerwowane pytają i komentują wydarzenia z lipca 1995 roku w Srebrenicy. Dlaczego mężczyźni się nie bronili, dlaczego jak owce szli na rzeź, dlaczego nic nie zrobili cywile, ponad 10 tysięcy cywilów w Potocari, przecież mogli się rzucić na Serbów, bronić się nawet gołymi rękami, chociaż spróbować...

Nikt im nie odpowiada.

Siedzimy przed autobusem ponad 4 godziny, dzielimy się jedzeniem i ostatnimi papierosami, chłopcy idą po wodę. Na chaos organizacyjny nikt jednak nie narzeka.  Bośniacy wymieniają doświadczenia wojenne, rozmawiają o bliskich, których stracili.  Wszyscy pytają tez o Polskę, o Kraków, oglądają numer "Tygodnika Powszechnego". Zgodnie twierdzą - lepiej wracać do Polski, tutaj na Bałkanach spokoju nie ma, wkrótce znowu będzie jakaś afera...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]