Sceny z życia Hildegardy ksieni

Ujrzała Królestwo Boże i harmonię, wedle której Bóg skomponował świat. Człowiek jest odbiciem kosmosu, który jest obrazem Boga.

02.08.2023

Czyta się kilka minut

7 października, podczas Mszy św. inaugurującej Synod Biskupów w Rzymie, Benedykt XVI ogłosi Doktorami Kościoła żyjącą w XII wieku mniszkę benedyktyńską św. Hildegardę z Bingen oraz XVI-wiecznego hiszpańskiego kaznodzieję, św. Jana z Ávili. Hildegarda będzie czwartą kobietą obdarzoną tym tytułem.

DOKTOR KOŚCIOŁA to tytuł nadawany świętym wyróżniającym się w swych pismach prawowiernością i wybitną wiedzą teologiczną (Encyklopedia Katolicka).

LISTY

„Niechby Bóg ukazał ci, co miłe byłoby Mu w tym wypadku”. To już kolejny list zakończony tymi słowami. Piszą papież, cesarz, król Anglii, przełożeni klasztorów i zwykli ludzie.

Na pergaminie, który Hildegarda właśnie odłożyła, jakiś ksiądz pyta, czy ma nadal służyć biedakom, czy też mógłby się zaszyć w zaciszu pustelni. List trafia na stos innych. Oto opat jednego z rzymskich klasztorów pisze, że ma już wszystkiego dość i chciałby ustąpić. Ale nie jest pewny, „co lepiej mu się przysłuży jako dźwigającemu brzemię posłuszeństwa wobec Chrystusa”. Cesarz Fryderyk Barbarossa mętnie tłumaczy się z przeradzającego się w schizmę sporu z papieżem. Papież Aleksander III skarży się na cesarza i prosi o modlitwę. Filip, hrabia Flandrii, nie wie, czy ma ruszać do Ziemi Świętej. A jeśli ruszy, to ma zostać tam czy wracać? Wszyscy pytają: co robić, jaka jest wola Boża, „niechby Bóg ukazał ci, co miłe byłoby Mu w tym wypadku!”.

Ksieni jest zmęczona prowadzeniem poradni duchowej o zasięgu europejskim. Ale cóż począć, kiedy prawdziwość jej wizji potwierdzili papież i wielki Bernard z Clairvaux, twierdząc, że pochodzą one od Boga i „mają naturę przepowiedni, którą dawnymi czasy prorocy wypowiadali”? Odtąd rosła jej sława prorokini, kaznodziejki, uzdrowicielki, zielarki i tej, co wypędza demony.

Hildegarda szczególnie nie chce zawieść prostych ludzi. Sięga więc po pióro i pisze: „O Ludgardo, stworzenie Boże, uporządkuj sprawy swoje podług potrzeb, bo nie widzę, by choroba męża twego ustąpiła przed kresem jego żywota. Upraszam cię przeto, poucz go i przestrzeż dla dobra jego duszy, bo wiele ciemności w nim widzę. Niechaj Bóg wejrzy na ciebie, żebyś dostąpiła wieczności”.

Barbarossie odpowie ostrzej. To zresztą nie będą słowa jej, ale samego Boga: „Biada tym niegodziwym postępkom bezbożników, którzy mną gardzą! Słuchaj, królu, jeśli chcesz żyć! W przeciwnym razie przeszyje cię mój miecz”.

CIELACZEK

Miała pięć lat, kiedy ból przyszedł po raz pierwszy, a wraz z nim wizja. Zobaczyła oczami duszy cielaczka w łonie krowy. Był biały, naznaczony wielobarwnymi plamami na czole, a także przednich i tylnych nogach. Pobiegła opowiedzieć o tym opiekunce. Ta, zaskoczona, doniosła o dziwnym zachowaniu dziewczynki jej matce. Parę godzin później w pobliskiej zagrodzie urodził się cielaczek. Dokładnie taki, jakiego Hildegarda widziała.

Żałowała, że rodzice dowiedzieli się o jej śnie. Wyrzucała to sobie, w płaczu, kiedy już było za późno, bo zatrzasnęły się za nią bramy klasztoru św. Dyzyboda. Jako obdarzona tajemniczym, niezrozumiałym darem, została w wieku ośmiu lat ofiarowana Panu, by przez resztę życia wysławiała go w pustelniczej celi. Jej samej rodzice tłumaczyli: „dziesiąta część dla Boga”. Mimo że nie miała aż tyle rodzeństwa.

NIEBOSZCZYK

„Dlatego żądamy odkopania ciała i usunięcia go z cmentarza, w przeciwnym razie na wspólnotę nałożymy interdykt”. Hildegarda po raz setny przeczytała ultimatum prałatów katedry mogunckiej, by poczuć błogosławioną pewność, że decyzja, aby się nie ugiąć, była właściwa. Mogła być posłuszna kościelnej władzy w kwestii ogłaszania widzeń, ale nie kiedy jej sumienie było pewne swoich racji. Siostry, przerażone odcięciem od świętego sakramentu Eucharystii, ksieni uspokajała, że żywa światłość z wizji nie pozwala się jej poddać kościelnym zwierzchnikom. „Ujrzałam w duszy mojej otwartymi oczyma, że jeśli podług ich nakazu usunę ciało tego człowieka, czyn ten sprowadzi wielkie niebezpieczeństwo na nasz dom, spowiłaby nas czarna chmura, która zapowiada burzę”.

Prałaci twierdzili, że pogrzebany niedawno w Rupertsburgu mężczyzna zmarł pod ekskomuniką. Ksieni wie, że kara została z niego przed śmiercią zdjęta, ale jej wyjaśnienia nie zadowoliły czcigodnych.

Liczy na pomoc arcybiskupa Krystiana, który ma na dniach wrócić z Rzymu. Już z drogi pisał do ksieni, że sprawę rozstrzygnie przesłuchanie świadka – rycerza, który twierdzi, że uzyskał rozgrzeszenie tego samego dnia, co tamten. Ksieni modli się do żywej światłości, aby niesprawiedliwa kara została wreszcie zdjęta z jej klasztoru.

WIZJE

Kiedy nadchodzi rozsadzający głowę ból, mniszka doświadcza widzenia: czasem strasznego, innym razem pełnego boskiego spokoju, zawsze niewyobrażalnie pięknego, a w swym przekazie trudniejszego od Apokalipsy. Kiedy ból przejdzie, zawoła mnicha Wolmara, by spisał treść widzeń, póki nie rozpłyną się w niepamięci.

Hildegarda widzi Królestwo Boże. Odkrywa harmonię, wedle której Bóg skomponował świat: gwiazdy, planety, żywioły, zwierzęta, rośliny i człowieka. Wszystkie te cząstki łączą się ze sobą we wspólnym hymnie oddającym cześć Stwórcy. Człowiek – tłumaczy mniszka – jest odbiciem kosmosu, który z kolei jest doskonałym obrazem Boga. By opisać naturę człowieka, można jego postać wpisać w kwadrat. Cztery boki symbolizują cztery żywioły, cztery strony świata, cztery cnoty kardynalne, oraz Chrystusowy krzyż. Ludzkie ciało można też wpisać w koło. To symbol doskonałości, Boga i Jego Słowa, Jego chwały i przyszłego zbawienia człowieka.

W pierwszych latach klasztornych, jeszcze w pustelni, Hildegarda ukrywała widzenia pod korcem. Wstydziła się swojej inności i jadowitych języków świątobliwych mnichów zza ściany. Aż przemówił Pan: „Och, krucha istoto, prochu z prochu, zepsucie z zepsucia, mów i spisuj wszystko, co widzisz i słyszysz”. Nie posłuchała. Gniew Boga był straszny. „Przygnieciona biczem Bożym, padłam na łoże boleści” – napisała ku przestrodze potomnym. Wyznała grzech opatowi, a ten kazał jej wypełniać wolę Pana.

DIABEŁ

„Ujrzałam i usłyszałam, jak moc Najwyższego, który zawsze czuwa nad świętym chrztem, rzecze do diabelskiego nagromadzenia, co umęczyło niewiastę: »Wyjdź szatanie, ze świątyni ciała tej kobiety i zrób miejsce dla Ducha Świętego«. Natenczas zły duch wychynął, wraz ze straszliwym opróżnieniem z intymnych miejsc niewiasty. I tak uwolniona była i pozostała zdrowa na umyśle i ciele do kresu żywota swego”.

Kiedy Hildegarda pisze te słowa, nie potrafi już policzyć, ile miesięcy trwało wypędzanie tego demona. Jej rola zaczęła się od listu opata Gedolfusa z Brauweiler. Wiedział, jak do niej trafić: „Wszelka nasza nadzieja w tobie jest, po Bogu”. Po czym opisał ponurą historię szlachetnej Sigewize, którą, opanowaną przez złego ducha, przyjaciele wozili już do wielu grobów świętych, ale nigdzie nie doznała uwolnienia. „Spryt i nikczemność tego najprzebieglejszego i nieokiełznanego nieprzyjaciela – pisał Gedolfus – przywiodły blisko tysiąc ludzi do błędów i zwątpienia”. Lokalny Kościół podejmował wiele modlitw za kobietę: bez skutku. Jednak któregoś dnia osłabiony demon wyjawił, że wypędzić go może jedynie „cnota kontemplacji i moc boskich objawień” Hildegardy.

Ksieni poinstruowała opata, jak powinien wyglądać egzorcyzm. Siedmiu kapłanów pełnych cnót miało przystąpić do opętanej w imię siedmiu wielkich postaci dziejów zbawienia: Abla, Noego, Abrahama, Melchizedeka, Jakuba, Aarona i Chrystusa. Pierwszy z nich powie: „Słuchaj, nikczemny i głupi duchu, zważ na słowa wypowiedziane przez człowieka, ale objawione przez Niego samego, który Jest, i umykaj na Jego rozkaz”. Po czym wszyscy mieli lekko uderzać drewnianymi laskami w głowę, plecy, piersi, brzuch, lędźwie, kolana i stopy kobiety.

Diabeł uciekł, ale na krótko. Oznajmił, że bez obecności samej ksieni egzorcyści niewiele wskórają. Sigewize przywieziono do klasztoru Hildegardy, a mniszki razem z okoliczną ludnością jęły odprawiać modły, podejmować posty, jałmużnę i umartwienia. Klasztor stał się miejscem jak z koszmaru, bo diabeł nawiedzał pomieszaniem i przerażeniem tych, co go nękali, upokarzał siostry i obrzucał je sprośnymi słowami.

Wreszcie jednak – to było w Wielki Czwartek – podczas poświęcenia kościelnej chrzcielnicy, demon opuścił ciało Sigewize, wygnany głosem samego Boga.

INTERDYKT

Interdykt boli. Mniszkom zakazano odprawiania wszelkich nabożeństw, wolno im tylko szeptać modlitewne formułki. Hildegarda widzi w tym grzech wobec Boga, któremu ujmuje się chwały przez to, że siostry nie mogą go wysławiać śpiewem. Bo śpiewem człowiek czci Boga w ten sposób, jak potrafił to czynić Adam, zanim uległ grzechowi. Dlatego właśnie Pan powołuje proroków i świętych, by układali pieśni.

A szatan chce człowiekowi zamknąć usta. Kiedy „zwodziciel usłyszał, że człowiek śpiewać jął z natchnienia Boga i przez to będzie pamiętał słodycz pieśni niebiańskiej ojczyzny, widząc, że jego przebiegłość na nic się nie zda, popadł w szał”. Ksieni ostrzega więc czcigodnych prałatów z Moguncji: „Winniście zachować największą czujność, nim wyrokiem swym zamkniecie usta jakiemukolwiek Kościołowi sławiącemu i chwalącemu śpiewem Boga, albo powstrzymacie go od udzielania lub przyjmowania sakramentów”.

Bardzo chciałaby przy wschodzie słońca móc zaśpiewać strofy, które kiedyś napisała:

Jakże bezcenne jest dziewictwo Maryi Panny,
tej od zawartych drzwi, której łono Bóg święty
ogniem swym wypełnił, aż kwiat w niej rozkwitł,
a Syn Boży, z tego ukrytego miejsca
wychynął jak świt.

A siostry by odpowiedziały:

Tak oto słodkie nasienie, którym był Syn,
poprzez zawarte drzwi jej łona
otworzyło raj.

PAN

To, co wynika z jej wizji, jest tak naprawdę proste – Hildegarda z biegiem lat jest tego coraz bardziej pewna. Człowiek musi iść drogami wytyczonymi przez Pana, przestrzegać Jego praw i walczyć z diabłem. Bóg nie będzie się mścił, jeśli ludzie porzucą grzech i okażą skruchę.

Wczoraj Hildegarda opowiedziała sekretarzowi o przerażającej wizji skutków występku. „Ujrzałam niewiastę, a za jej plecami stało drzewo, wyschnięte do cna, bez liści, a jego konary obejmowały niewiastę. Jedna gałąź okalała jej głowę, druga szyję i gardło, inna lewą rękę, jeszcze inna prawą, a rąk niewiasta nie rozpostarła, lecz trzymała je blisko ciała i dłonie zwisały jej z gałęzi. Stopy jej były z drewna. Nie miała żadnego odzienia prócz gałęzi ją owijających. A nad nią roiły się złe duchy nadchodzące z cuchnącą, czarną chmurą, a ona cofała się lamentując”.

Takie są skutki najcięższego z grzechów: utraty nadziei na Boże przebaczenie. Rozpacz nie pozwala się nawrócić, dusząc człowieka i oddając go na pastwę demonów.

Korzystałem m.in. z: Sabina Flanagan, „Hildegarda z Bingen”, Warszawa 2002; Régine Pernoud, „Kobieta w czasach katedr”, Katowice 2009; „Historia filozofii średniowiecznej”, red. Jan Legowicz, Warszawa 1979.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2012