Cztery humory

Elementy rzeczywistości harmonizują, tworząc spójny i doskonały system - pisała Hildegarda z Bingen. Człowiek może zakłócić ten system, choćby źle się odżywiając, i drogo za to zapłaci.

03.08.2023

Czyta się kilka minut

Dziewczynka miała osiem lat i zapewne żadnej ochoty na przyszłość, którą wymyślili dla niej rodzice. Ale też nikt jej nie pytał o zdanie ani wcześniej, ani wtedy, gdy w roku 1106 pukali do bram klasztoru benedyktynów na Górze św. Dyzybodusa w Nadrenii. "Choć ludzie możni i ze sprawami światowymi obeznani, mieli na względzie dary należne Stwórcy, oddali przeto córkę na służbę Bogu" - tak opisał motywacje rodziców Hildegardy kronikarz.

A kiedy dodał, że ją "pogrzebano wraz z Chrystusem", nie chodziło mu tylko o pobożną przenośnię. Hildegarda miała zostać pustelnicą, na zawsze odgrodzoną od świata murami przyklasztornej celi. Przez resztę życia miała recytować psalmy i włączać się w słyszane przez ścianę nabożeństwa odprawiane przez zakonników.

Proch z prochu

Decyzja szlachetnych Hildeberta i Matyldy nie była niezwykła - w owych czasach klasztory pełne były tzw. oblatów, czyli dzieci poświęconych Bogu, wychowywanych przez mnichów czy mniszki po to, by przywdziać habit i zasłużyć na zbawienie swoje i bliskich.

Możliwe, że od dawna czuli, iż córeczka nie jest przeznaczona do zwykłego życia. Może pomyśleli tak po raz pierwszy, kiedy któregoś dnia zszokowana niania Hildegardy opowiedziała im, że dziewczynka opisała jej szczegółowo wygląd cielątka, które właśnie miało się urodzić: miało być "białe i naznaczone wielobarwnymi plamami na czole, przednich i tylnych nogach". Ta i inne tajemnicze widzenia, których dziewczynka doświadczała, sprowadzały na nią poczucie wstydu i inności.

Hildebert i Matylda nie mogli wiedzieć, że Hildegarda cztery dekady później będzie słynną na pół Europy prorokinią, ale domyślali się, że klasztor lepiej niż oni zagospodaruje niezwykłe zdolności dziewczynki.

Opiekę nad nią przejęła żyjąca w rekluzji na Górze św. Dyzybodusa, pochodząca z hrabiowskiego rodu Jutta ze Spanheim. Źródła skąpią informacji o tym, co działo się w ich pustelni, jedno jednak wiemy na pewno - klimat duchowy, jaki wytworzył się w klasztorze po przybyciu do niego Hildegardy, wkrótce zaczął przyciągać kolejne nowicjuszki - czy raczej ich rodziców, co na jedno wychodzi. Musiały odegrać tu swoją rolę wizje, których regularnie doświadczała Hildegarda. Teraz już dotyczące spraw ważniejszych niż umaszczenie cielaka - bo Trójcy Świętej czy konstrukcji wszechświata. W niedługim czasie uformowała się niewielka wspólnota, bardziej przypominająca żeńskie zgromadzenie niż tradycyjną pustelnię. W 1136 r. zmarła Jutta, a mniszki obrały Hildegardę swoją przełożoną...

Pięć lat później zapadła ona na ciężką chorobę. Wezwała po radę spowiednika, mnicha Wolmara. A ten, gdy usłyszał, co miała do powiedzenia Hildegarda, popędził po opata Kunona. Przełożona sióstr powiedziała, że cierpi, ponieważ nie wypełniła woli Boga. Jakiś czas wcześniej "rozwarły się niebiosa i oślepiająca światłość niepotykanej jasności oblała cały mój umysł". Otrzymała dar "rozumienia, bez jakiejkolwiek ludzkiej nauki, pism proroków i ewangelistów". W dodatku Bóg przemówił do niej: "Och, krucha istoto, prochu z prochu, zepsucie z zepsucia, mów i spisuj wszystko, co widzisz i słyszysz". Ona jednak nie posłuchała. "Z powodu zwątpienia, niskiego mniemania o sobie i nieprzychylnych słów mężczyzn przez długi czas odrzucałam wezwanie do pisania, powodowana nie uporem, ale pokorą, aż wreszcie przygnieciona biczem Bożym, padłam na łoże boleści" - wyznała.

Opat kazał jej wypełnić Boży nakaz: Hildegarda zasiadła do swego pierwszego dzieła "Scivias" ("Poznaj drogi"). Pisała je przez dziesięć lat.

Dla zachowania spokoju sumienia Kuno poinformował o przypadku Hildegardy arcybiskupa Moguncji. Los chciał, że uczestniczył on właśnie w synodzie w Trewirze z udziałem samego papieża Eugeniusza III. Sprawa zainteresowała wielkich ówczesnego Kościoła. Do benedyktyńskiego klasztoru wysłali specjalną komisję, która rozmawiała z Hildegardą i czytała jej zapiski. Synod i papież potwierdzili działanie Boga w widzeniach mniszki i nakazali jej upowszechniać ich treści. Osiemset lat później inny papież, Benedykt XVI, będzie chwalił pokorę średniowiecznej prorokini tymi słowy: "oto pieczęć prawdziwego doświadczenia Ducha Świętego - osoba przechowująca nadprzyrodzone dary nie chlubi się nimi nigdy, a przede wszystkim okazuje pełne posłuszeństwo władzy kościelnej".

W męskim świecie
 

Ale nie tylko z pokory słynęła Hildegarda. Ta mogąca być z powodzeniem patronką feministek święta nie miała oporów, by "postawić się" władzy. Gdy benedyktyni nie chcieli jej wypuścić, kiedy zamierzała założyć własny klasztor w Bingen, pozyskała poparcie możnych świeckich. Gdy cesarz Fryderyk Barbarossa utrzymywał w Kościele schizmę, powołując kolejnych antypapieży, zrugała tego najpotężniejszego człowieka Europy, przekazując mu w liście słowa ze swojej wizji: "Biada tym niegodziwym postępkom bezbożników, którzy mną gardzą! Słuchaj, królu, jeśli chcesz żyć! W przeciwnym razie przeszyje cię mój miecz".

Z podobną konsekwencją wytrzymała naciski władzy kościelnej, by ekshumować ciało szlachcica pochowanego na klasztornym cmentarzu, co do którego zaistniały wątpliwości, czy nie umarł w stanie ekskomuniki. Charyzma i cierpliwość Hildegardy pozwoliły jej przetrwać nałożony niesprawiedliwie interdykt (zakaz odprawiania Mszy w klasztorze).

Dodajmy do tego jej podróże, podczas których głosiła kazania (!). Egzorcyzmy, w których uczestniczyła. Klasztory, które założyła. Pieśni, które skomponowała (chętnie wykonywane do dziś). I księgi, które napisała.

Dzięki sławie prorokini, potwierdzonej przez samego papieża oraz takie autorytety duchowe jak Bernard z Clairvaux, Hildegarda zdołała przebić się do pierwszego szeregu w świecie zdominowanym w każdej z tych kategorii przez mężczyzn. A że kobieta była prorokiem? To akurat nikogo nie dziwiło, że Bóg wybrał istotę słabszą, by jej ustami pouczać potężnych.

Łatwiej do nieba
 

"Dusza moja bądź to wzbija się wysoko w niebo i przebywa na rozmaitych obszarach przestworzy, bądź też przechadza się pośród przeróżnych ludów, mimo iż zamieszkują krainy odległe. (...) Rzeczy tych nie słyszą uszy moje, nie doświadczają ich uczucia moje ani też pięć moich zmysłów. (...) Nigdy nie doznaję omdlenia w chwili ekstazy".

Tak Hildegarda charakteryzowała w wieku lat 70 swoje przeżycia mistyczne. Ich treści spisywała przez całe życie w trzech księgach: rzeczonej "Scivias" oraz w "Księdze uczynków" i "Księdze dzieł Bożych".

Nie sposób streścić nauczania Hildegardy (opisy wizji uzupełniała bogatymi interpretacjami), można tu co najwyżej zarysować jego charakter. Wizjonerka miała holistyczne podejście do rzeczywistości: Boga, wszechświata, przyrody, człowieka, makro- i mikrokosmosu. Wszystko ze wszystkim harmonizowało, tworząc spójny i doskonały system. W jej opisach mechanizmów rządzących universum badacze dopatrują się zawiązków przyszłych (późniejszych o kilkaset lat!) odkryć naukowych: fizycznych (prawo powszechnego ciążenia, zasada rozpraszania energii) czy astronomicznych (układ heliocentryczny). Jej rozważania teologiczne przywodzą na myśl "małą drogę do zbawienia"

św. Teresy z Lisieux: na tle surowej nauki Kościoła, dającej podówczas szansę na zbawienie głównie duchownym, Hildegarda pisała o nadziei dla świeckich, o ile będą wypełniać prawo Boże i wytrwale walczyć z grzechem. Z sympatią patrzyła na małżeństwo, choć nie ukrywała, że najdoskonalszym celem prokreacji jest zrodzenie tych, którzy zdecydują się w przyszłości na dziewictwo.

Nie wahała się straszyć grzeszników karą Bożą, ale nie odbierała możliwości nawrócenia nawet tym o najtwardszych karkach. Wzywała wprawdzie, by heretyków wyrzucić z Kościoła, ale zakazywała ich zabijać, "gdyż są stworzeni również na podobieństwo Boga". Jedynym grzechem, którego Bóg nie wybaczy, jest zwątpienie w Jego miłosierdzie ("Gdy nastaje dla ciebie dzień, nazywasz go nocą, gdy twoje zbawienie jest blisko, widzisz potępienie, a gdy wszystkie twoje sposobności i rzeczy dobre są, nazywasz je złymi. Twoje miejsce jest w piekle!").

Pułapki kuchenne
 

Hildegarda pozostawiła też dwa dzieła w mniejszym stopniu oparte na wizjach, a tworzące razem coś w rodzaju encyklopedii przyrodniczej połączonej z poradnikiem zdrowego życia: "Historię naturalną" oraz "Choroby i leki".

Zostawmy tu na boku spory o autorstwo: większość historyków przyznaje je Hildegardzie, nie wykluczając, że niejedno do tych ksiąg w późniejszym czasie dopisano. Wiedza Hildegardy o przyrodzie nie jest całkowicie oryginalna. Miała zapewne doświadczenia związane z klasztornym herbarium, a także leczeniem pielgrzymów, ale sporo zaczerpnęła od autorów starożytnych: Pliniusza, Galena czy Izydora z Sewilli. Tym można tłumaczyć obecność w jej przepisach składników charakterystycznych raczej dla klimatu śródziemnomorskiego niż północnych Niemiec.

Hildegarda przyjęła i rozwinęła starą teorię, według której stworzenia są zbudowane z żywiołów zestawionych w odpowiednich proporcjach: ciepła (ogień), zimna (ziemia), suchości (powietrze) i wilgotności (woda). Proporcje te wywołują z kolei tzw. humory, czyli: żółć, melancholię, krew i flegmę. Poważne zakłócenie równowagi humorów w człowieku wywołuje chorobę.

Na tym systemie zbudowane są medyczne teorie wizjonerki: np. pięciornik jako zioło zimne posłuży do leczenia gorączki, a pigwa jako owoc suchy pomoże cierpiącym na nadmierne ślinienie. Trudno intuicyjnie wyczuć, które produkty są zbudowane z których żywiołów - m.in. dlatego powstała ta XII-wieczna encyklopedia.

Hildegarda sugerowała, że większość chorób ma źródło w nieprawidłowym doborze pokarmów. Dlatego w swoich dziełach zawarła wiele przestróg i zaleceń dla zdrowego trybu życia.

I oto pożegnać się wypadnie z truskawkami, bo "prowadzą do zaflegmienia i nie posiadają żadnych sił uzdrawiających". Z brzoskwiniami, ponieważ "niszczą dobrą mieszankę soków i zaflegmiają żołądek". Lepiej darować sobie śledzia, ponieważ "świeżo złowiony nie jest dobrą strawą dla człowieka, bo można od niego spuchnąć, (...) ale gdy moczy się go długo w soli, szkodliwość jego zmniejsza się". Unikać trzeba jedzenia surowych warzyw, owoców czy nawet müsli: produkty nieugotowane bowiem "nie mogą ugotować się do miękkości w żołądku", w rezultacie czego wypływają z nich "złe soki", które docierają do śledziony i powodują jej obrzmienie i bolesność.

Żeby nie pozostać przy zaleceniach negatywnych: dowiadujemy się, że owca jest zimna i wilgotna, dlatego baraninę należy jadać latem. Posiłek warto popić winem albo piwem, które nie tylko tuczy, ale nadaje cerze przyjemny odcień. Dla zdrowego snu kolację należy zjeść na tyle wcześnie, by przed spaniem zdążyć przejść się na spacer.

Nieco uwagi poświęciła mniszka sposobom zwalczenia nadmiernych namiętności. Przede wszystkim należy zrezygnować z wieprzowiny na rzecz drobiu, którego mięso jest mniej pobudzające. Oraz z fig, które "sprawiają, że zdrowy człowiek staje się lubieżny, nadęty i ogarnia go ambicja i chciwość". Ale można też zastosować maść z... krogulca. Ptak ten jest obecnie pod ścisłą ochroną, więc recepturę cytujemy tylko dla zaspokojenia ciekawości: "Krogulca oskub, a odrzuciwszy łeb i wnętrzności, włóż do nowego garnca z małymi otworkami i postaw na ogniu, bez wody, a niżej podstaw inny garniec, by zebrać co skapuje. Utłucz trochę calandria i odrobinę kamfory, zmieszaj z tym, co skapnęło, i podgrzej na ogniu, i tak przygotuj maść, którą mężczyzna powinien wcierać w przyrodzenie przez pięć dni, (...) niewiasta w kibić i pępek". Znacznie prostszy jest przepis na średniowieczną pastę do zębów: należy popiół z drzewa winorośli zmieszać z winem.

W dziele Hildegardy znajdziemy też radę, jak leczyć alkoholizm: głowę pijanego trzeba spłukać wodą, w której wcześniej zanurzono sukę. Połączone zimno wody i zimno psa "ograniczy gorąco w żyłach skroniowych".

Dzisiejsze programy zdrowotne wykorzystujące osiągnięcia Hildegardy - przeżywające od kilkudziesięciu lat renesans - są oczywiście racjonalnie unowocześnione (choć pozostają wierne np. zaleceniom odnośnie do surowych warzyw).

Tron
 

Według watykańskich przecieków, do których dotarł włoski dziennikarz Andrea Tornielli, Benedykt XVI w październiku 2012 r. ogłosi Hildegardę doktorem Kościoła. Ten zaszczytny tytuł przysługuje tym świętym, którzy w szczególny sposób wpłynęli na kształt teologii (posiada go też wspomniana Mała Tereska).

Najpierw jednak średniowieczna święta ma zostać... ogłoszona świętą. Życie zmarłej w 1179 r. wizjonerki badano wprawdzie w trwającym w XIII w. procesie kanonizacyjnym, ale nigdy się on formalnie nie zakończył. Powszechnie uważa się ją jednak (od XIV w.) za świętą i nawet Benedykt XVI nieraz ją tak określał.

A jako święta, Hildegarda zapewne widzi dzisiaj to, czego opis pozostawiła nam 800 lat temu w księdze "Scivias". "Ujrzałam okrągły królewski tron, na którym siedziała żywa światłość o zadziwiającej wspaniałości, a tak jasna, że w żaden sposób nie potrafiłam dostrzec jej wyraźnie. Z tej światłości siedzącej na tronie rozprzestrzeniał się wielki krąg barw niczym świt".

Korzystałem z książek Sabiny Flanagan "Hildegarda z Bingen" i Régine Pernoud "Kobieta w czasach katedr".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2011