Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Strach bywa naprawdę kiepskim doradcą. Władze miejskie Berlina tak wystraszyły się perspektywy starć 8-9 maja między Ukraińcami i Rosjanami, którzy żyją w stolicy Niemiec, że w jej newralgicznych (z punktu widzenia polityki pamięci) miejscach zakazały w tych dniach flag i rosyjskich, i ukraińskich. Gdy Ukraińcy zaprotestowali, tłumaczono, iż chodzi o to, by upamiętnienie rocznicy końca II wojny światowej w maju 1945 r. „oddzielić od tego, co dzieje się w maju 2022 r.”.
Rzecz w tym, że tego nie da się rozdzielić. Nie po tym, jak z instrumentalizacji II wojny światowej Putin uczynił uzasadnienie dla swej polityki. Wymierzonej zresztą nie tylko w Ukrainę: w zdeprawowanej wizji Putina „nazistami” mają być dziś nie tylko Ukraińcy, lecz wszyscy, którzy sprzeciwiają się Rosji. Wizja ta nie jest nowa (przypomnijmy odkrycie Kremla sprzed paru lat, iż w 1939 r. to Polska była winna wojnie), ale teraz przyjęła formę tak totalitarną. I tak karykaturalną: gdyby nie cierpienie milionów ludzi, można by zażartować, że Putin bawi się w upiorną pseudohistoryczną rekonstrukcję. Oto Rosjanie to „współcześni Żydzi” (tak mówi rosyjska TV), którzy przeciw sobie mają właśnie „nazistów”, tj. kraje wrogie. Ale to nie zabawa: niosąc pożogę Ukrainie, wizja Putina ma też przekonać Rosjan, iż ofiary są dziś równie uzasadnione jak 80 lat temu.
CZYTAJ TAKŻE: Rosja pilnie przygotowuje się do obchodów głównego święta quasi-religii putinizmu - pisze Anna Łabuszewska
Gdy przyjmuje się taką wizję siebie i świata, słowa Ławrowa – który Zełenskiego porównał do Hitlera, Hitlerowi przypisał „żydowską krew” i uznał, że największymi antysemitami byli sami Żydzi – stają się na swój sposób logiczne. Do „nazistów”, z którymi Rosja toczy „wojnę świętą” (bo błogosławioną przez swoją Cerkiew), można wtedy zaliczyć i Polaków, i Czechów, i Niemców (bo także niemieckie haubice trafią wkrótce na Ukrainę), i także Żydów (wg rosyjskiego MSZ Żydzi w armii ukraińskiej to o „żydowscy faszyści”).
Czy używanie historii jako narzędzia, które ma pomóc w nazywaniu dobra złem, a zła dobrem, na koniec obróci się przeciw rosyjskiemu reżimowi? Czy gdy ta wojna się skończy, pamięć o tamtej wojnie sprzed 80 lat będzie taka sama? Oto są pytania.