Długa droga do zwycięstwa

Każdy kolejny tydzień potwierdza, że Rosja nie jest w stanie wygrać rozpętanej przez siebie wojny. Nie wie też, jak z niej wyjść, aby nie wyglądało to na kompletną porażkę.

09.05.2022

Czyta się kilka minut

Parada wojskowa z okazji Dnia Zwycięstwa w Moskwie, 9 maja 2022 r. / FOT. Alexander Zemlianichenko/ AP/Associated Press/East News /
Parada wojskowa z okazji Dnia Zwycięstwa w Moskwie, 9 maja 2022 r. / FOT. Alexander Zemlianichenko/ AP/Associated Press/East News /

Wystąpienie Władimira Putina na placu Czerwonym w rocznicę zakończenia II wojny światowej, najważniejszego rosyjskiego święta państwowego, nie przyniosło zaskoczenia. Wielu obserwatorów spodziewało się ogłoszenia powszechnej mobilizacji czy wręcz wojny z Zachodem, tymczasem rosyjski wódz powtórzył stały zestaw propagandowych haseł i kłamstw, które płyną z Kremla od pierwszego dnia inwazji. Rosjanie kolejny raz usłyszeli, że prowadzą „starcie” (bo przecież nie „wojnę”) z neonazistami i banderowcami, wspieranymi przez USA oraz „ich młodszych towarzyszy”. Że Moskwa chciała dialogu, ale zły Zachód go odrzucił. Że Rosja musiała „wykonać atak uprzedzający”, co było „koniecznym i jedynym słusznym rozwiązaniem”, aby odeprzeć „zagrożenie od naszych granic”.

W wystąpieniu Putina ani razu nie padły słowa „Ukraina” i „Ukraińcy”. Bez tego łatwiej utrzymywać mobilizację własnego społeczeństwa, którego otępiona większość jest przekonana, że Rosja prowadzi wojnę sprawiedliwą i podobnie jak przed 80 lat walczy z „hydrą neofaszyzmu”. Rocznica dnia zwycięstwa wypadła jednak blado, zaś lśniące mundury kilkunastu tysięcy paradujących żołnierzy nie były w stanie jej rozjaśnić.

Rosyjska niemoc w trwającej od dwóch i pół miesiąca wojnie jest bowiem coraz bardziej widoczna. Sądząc po słowach dyktatora, Kreml jak na razie nie ma innego pomysłu niż kontynuowanie „specjalnej operacji wojskowej” w jej obecnej formie. Nic nie wskazuje jednak na to, by agresorowi udało się przełamać ukraińską obronę choćby w Donbasie, gdzie trwają szczególnie zacięte walki. Wciąż broni się część Mariupola – mimo wysiłków rosyjskiej propagandy, aby zdezawuować oczywiste bohaterstwo Ukraińców, które zapisze się wielkimi literami w ich historii.


CO SIĘ DZIEJE Z ROSJANAMI: Oto opowieść o tym, jak dyktator, który postanowił rządzić dożywotnio wielkim krajem, stworzył równoległą rzeczywistość. I o tym, jak ludzie uwierzyli, że takie rządy dadzą im szczęśliwe życie w chwale >>>


Dla odparcia najeźdźcy i przejścia do kontrofensywy siły ukraińskie potrzebują więcej ciężkiej broni z Zachodu. Dostawy postępują, ale wciąż są mniejsze niż potrzeby. Ważne miejsce zajmuje tu Polska, co dobrze oddają słowa ukraińskiego premiera Denysa Szmyhala: „Nie mogę mówić o szczegółach, ale pod względem udzielanej pomocy militarnej Polska jest naszym drugim najważniejszym partnerem, zaraz po USA”. Bez większych dostaw z Zachodu nie dojdzie jednak do przełomu w tej wojnie, a może się okazać, że czas gra na korzyść Rosji. Gospodarka ukraińska pozostaje bowiem w znacznym stopniu sparaliżowana, finanse publiczne będą wymagały kilkudziesięciomiliardowego wsparcia, masowe bezrobocie i zubożenie staje się faktem. Kreml najwyraźniej uznał, że w końcu zmęczy Ukraińców i Zachód na tyle mocno, że podyktuje im swoje warunki.


ROSJA DEPRAWUJE PAMIĘĆ HISTORYCZNĄ. KOMENTARZ WOJCIECHA PIĘCIAKA >>>


Tymczasem w Unii Europejskiej trwają gorączkowe wysiłki, aby nałożyć na Rosję kolejne sankcje i podnieść jej cenę wojny. Wprowadzenie embarga naftowego blokują jednak Węgry, domagając się pięcioletniego okresu wyłączenia, mimo że – podobnie jak Polska czy Niemcy – byłyby w stanie zrezygnować z importu rosyjskiej ropy w ciągu kilku miesięcy.


MARZENIA PUTINA O DNIU ZWYCIĘSTWA. PISZE ANNA ŁABUSZEWSKA W CYKLU "ROSYJSKA RULETKA " >>>


Na tle propagandy Putina przekaz płynący z Kijowa jest jak powiew świeżego powietrza wolności. Kolejne wystąpienia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego – w szczególności te z 8 i 9 maja – to swoiste majstersztyki zarówno co do treści, poziomu oratorskiego, jak i sposobu zrealizowania. Cały świat dzisiaj widzi, że Ukraina jest mocarstwem moralnym. Zełenski skutecznie zagrzewa własne społeczeństwo do dalszego oporu; przekonuje, że „nie ma kajdan, które mogłyby skuć nasz wolny duch”, gdyż „wcześniej czy później Ukraińcy zwyciężają”.

Ale zarazem nie ukrywa, że „droga do zwycięstwa będzie długa”. ©

Tekst ukończono 9 maja o godzinie 12.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia w Warszawie. Specjalizuje się głównie w problematyce politycznej i gospodarczej państw Europy Wschodniej oraz ich politykach historycznych. Od 2014 r. stale współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym". Autor… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 20/2022