Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Doda, która eksponując przebity kolczykiem język, śpiewa operową arię dziewiczej westalki. Oligarcha, którego "stać na wszystko w sensie materialnym i moralnym", lecz na progu śmierci przechodzi cudowną przemianę. Kot, który wyskakując znienacka na maskę pędzącego Lexusa, uśmierca jednego z bohaterów, a drugiemu, dla odmiany, ratuje życie... Komedia, jak wiadomo, jest w stanie usprawiedliwić każdą taką niedorzeczność czy brak prawdopodobieństwa. Pod warunkiem, że robi to z wdziękiem i lekkością. Nielicznym udaje się przemycić w takim przebraniu ważkie treści.
Nie uważam, by Krzysztof Zanussi jako twórca pozbawiony był poczucia humoru. Dał mu wyraz w co najmniej kilku swoich filmach wcześniejszych. Przekonywał inteligencki sarkazm postaci granych przez Zbigniewa Zapasiewicza w filmach "Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową" czy "Persona non grata". Ujmował anarchizujący humor niepoprawnej ciotki Idalii zagranej przez Maję Komorowską w "Cwale". Tym razem jednak czołowy moralista polskiego kina wybrał konwencję wyraźnie niepasującą do twórczego temperamentu. Film, choć sprytnie napędzany muzyką Wojciecha Kilara, grzeszy rozwlekłym tempem i źle wyważonymi proporcjami pomiędzy śmiesznością a tonacją serio.
Zamysł tej polsko-ukraińskiej koprodukcji wydawał się zrazu ciekawy. W pogmatwanej historii pewnego przeszczepu serca krzyżują się losy skrajnie odmienne: pozbawionego skrupułów człowieka sukcesu pławiącego się w bizantyjskim przepychu (Bohdan Stupka - Chmielnicki z "Ogniem i mieczem") i młodego samobójcy, który zwątpił w swój idealizm. Kontrast goni tu kontrast, nieposkromiony apetyt na życie zderza się ze skrajną apatią, bicz satyry chłoszcze i "ubrudzonych" po uszy biznesmenów (dostało się przy tej okazji także polskiej transplantologii), i filozofujących pod mostem nędzarzy czekających na mannę z nieba. Tyle że prawdziwej zabawy z tego niewiele. W refleksję nad moralnym chaosem współczesnego świata też trudno uwierzyć. W sukurs miał przyjść pewnie klucz obsadowy. Krzysztof Kowalewski czy Agnieszka Dygant obsadzeni zostali w nawiązaniu do swego serialowego emploi. W epizodach pojawiły się znane postaci ze "środowiska": Wojciech Mann czy Maciej Karpiński. Popularna piosenkarka, choć jest w filmie tylko chwilowym ozdobnikiem, stała się lokomotywą hałaśliwej kampanii promocyjnej. A wszystko to w imię dzieła, na którym bawić się mają wespół i widz "masowy", i wychowany na filmach Zanussiego inteligent. Słowem: Panu Bogu świeczkę, i diabłu ogarek.
SERCE NA DŁONI - scen. i reż. Krzysztof Zanussi, zdj. Adam Bajerski, muz. Wojciech Kilar, wyst. Bohdan Stupka, Szymon Bobrowski, Marek Kudełko, Krzysztof Kowalewski, Borys Szyc, Marta Żmuda-Trzebiatowska i inni. Prod. Polska / Ukraina 2008.