Przestroga

Najmocniejsza przestroga, jakiej udzieliło nam Słowo w minionym czasie?

11.01.2021

Czyta się kilka minut

Według mnie ta, która zabrzmiała we fragmencie Pierwszego Listu św. Jana: „Nie [postępujcie] tak, jak Kain, który pochodził od Złego i zabił swego brata. A dlaczego go zabił? Ponieważ czyny jego były złe, brata zaś sprawiedliwe” (1 J 3, 12).

To zdanie nie dawało mi spokoju przez kilka kolejnych dni. Jak to? – pytałem. Jak to: pochodził od Złego? Przecież to nieprawda. Przecież pochodził od Boga. Wyraźnie mówi o tym Księga Rodzaju: „Mężczyzna [Adam] zbliżył się do swojej żony Ewy. A ona poczęła i urodziła Kaina, i rzekła: »Otrzymałam mężczyznę od Pana«” (Rdz 4, 1). Czy to możliwe, żeby człowiek „otrzymany od Pana” stał się naraz „pochodzącym od Złego”? W jaki sposób może się to stać?

Odpowiedź pada – jak się wydaje – w Janowym tekście nieco dalej. Apostoł pisze: „Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swoje serce, jak może trwać w nim miłość Boga? (1 J 3, 17).

Kluczem jest tu słowo „trwać” – greckie méno. Otóż, jak widać, nie wystarczy pochodzić od Pana; trzeba jeszcze w Nim trwać. A jeszcze ściślej: trzeba Jemu pozwolić „trwać” w sobie. Chodzi o to, by Jego miłość trwała w nas.

Kain wygnał z siebie otrzymaną od Boga zdolność miłowania (agápe). Można powiedzieć, że zanim sam stał się tułaczem, wygnał z siebie miłość Boga. Zanim zabił brata – zabił miłość w sobie.

To wielkie wezwanie do uważności. Do tego, by pilnować w sobie wszystkich darów Boga. Prawda, że „dary Boga są nieodwołalne” (zob. Rz 10, 29), to znaczy Bóg ich nie odwołuje. Z drugiej wszakże strony nikomu nie narzuca ich siłą.

Okres Bożego Narodzenia ciągle nam to uświadamia: każdemu z nas dana jest szansa, by się „narodzić z Boga” (zob. J 1, 13); nikt jednak z nas nie jest do tego zmuszony. Szansa jest dana i zadana naszej wolności, i w pełni odpowiada naszej pierwotnej prawdzie. Człowiek może jednak ulec pokusie innego postrzegania siebie i tego, co uważa dla siebie korzystne. Może – jak Kain – zacząć widzieć nawet w najbliższych nie braci, lecz rywali; może w zazdrości podobnej do Kainowej zacząć traktować miłość Boga do brata jako odrzucenie siebie. Radość brata może go wpędzić – jak Kaina – w smutek i przygnębienie. Dramatem jednak jest nie tylko jeden czy drugi zły czyn; dramatem – mówi Jan – jest to, kim się człowiek staje: pochodzący od Boga staje się „pochodzącym od Złego”.

Konieczna puenta? Jest oczywiste, że ani św. Jan, ani cytujący go Kościół nie chcą w nas przetrącić Bożonarodzeniowej radości. Przeciwnie, chcą jej w nas ustrzec. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kardynał, arcybiskup metropolita łódzki, wcześniej biskup pomocniczy krakowski, autor rubryki „Okruchy Słowa”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Doktor habilitowany nauk humanistycznych, specjalizuje się w historii Kościoła. W latach 2007-11… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2021