Nikt mi życia nie odbiera

Słowem, które ujawnia naszą katolicką tożsamość, choćby przez częstotliwość posługiwania się nim, jest „ofiara”.

20.09.2021

Czyta się kilka minut

Caravaggio, Ofiarowanie Izaaka, ok. 1603 r., Galeria Uffizi, Florencja / DOMENA PUBLICZNA / WIKIPEDIA.ORG
Caravaggio, Ofiarowanie Izaaka, ok. 1603 r., Galeria Uffizi, Florencja / DOMENA PUBLICZNA / WIKIPEDIA.ORG

Podczas gdy Kajfasz przesłuchiwał Jezusa, „Piotr siedział na zewnątrz, na dziedzińcu. Podeszła do niego jakaś służąca i powiedziała: »Ty też byłeś z Jezusem Galilejczykiem«. On jednak zaprzeczył temu wobec wszystkich: »Nie wiem, o czym mówisz«. A gdy poszedł ku bramie, zobaczyła go inna służąca i powiedziała do obecnych: »On był z Jezusem Nazarejczykiem«. I znowu zaprzeczył pod przysięgą: »Nie znam tego człowieka«. Po chwili także ci, którzy tam stali, podeszli i powiedzieli Piotrowi: »Na pewno jesteś jednym z nich, bo twoja wymowa cię zdradza!«. Wtedy zaczął się zaklinać i przysięgać: »Nie znam tego człowieka«. I zaraz kogut zapiał. Piotr przypomniał sobie słowa Jezusa, który powiedział: »Zanim kogut zapieje, ty trzy razy się Mnie wyprzesz«. Wyszedł stamtąd i gorzko zapłakał” ­ (Mt 26, 69-75).

Słowem, które nas, katolików zdradza, czyli ujawnia naszą tożsamość, choćby przez częstotliwość posługiwania się nim, jest „ofiara”. Tymczasem papież Franciszek w liście „Patris corde”, poświęconym Józefowi, mężowi Marii, oznajmia: „Szczęście Józefa nie polega na logice ofiary z siebie, ale daru z siebie”. Dzięki temu „nigdy w tym człowieku nie dostrzegamy frustracji, a jedynie zaufanie. Jego uporczywe milczenie nie rozważa narzekań, ale zawsze konkretne gesty zaufania”. Stąd: „Każde prawdziwe powołanie rodzi się z daru z siebie, który jest dojrzewaniem zwyczajnej ofiarności. Także w kapłaństwie i w życiu konsekrowanym wymagana jest tego rodzaju dojrzałość. Tam, gdzie powołanie, czy to małżeńskie, do celibatu, czy też dziewicze, nie osiąga dojrzałości daru z siebie, zatrzymując się jedynie na logice ofiary, to zamiast stawać się znakiem piękna i radości miłości, może wyrażać nieszczęście, smutek i frustrację”.

Mamy więc dwie życiowe filozofie, dwie logiki, logikę ofiary i logikę daru.

Nieszczęsny dar wolności

Autora tego powiedzenia znamy. Zacznijmy jednak od początku, czyli od Adama i Ewy. Zwykło się mówić, że popełnili oni grzech nieposłuszeństwa, za co słusznie zostali ukarani. Bóg wyrzucił ich z Edenu. Jeśli jednak tzw. opis stworzenia świata potraktować nie jako relację o historycznym wydarzeniu, ale jako odpowiedź na odwieczne pytanie „skąd zło?”, czyli dlaczego świat jest taki, jaki jest, sprawa zaczyna dotyczyć bezpośrednio nas.

W pewnym momencie Ewa i Adam, powiedzmy, zapomnieli, że mają wszystko, co potrzebne do szczęścia, i to za darmo. Wszystko, co mają, otrzymali od Boga jako bezinteresowny dar. Mimo to zaczynają rozglądać się za czymś nowym, za jakąś nową propozycją – i ją znajdują. Idą za nią i powoli odrywają się od rzeczywistości, w której zaistnieli. Przestają cieszyć się darem, gdyż swoje szczęście chcą zawdzięczać wyłącznie sobie. Być może czują się upokorzeni przez Boga sądząc, że nie jest On względem nich szczery. Po prostu chcą iść na swoje, być panami świata i „czynić sobie ziemię poddaną”, czyli ją eksploatować, a nie pielęgnować. To, do czego takie egoistyczne podejście w rzeczywistości prowadzi, odczuwamy na własnej skórze.

Wygląda więc na to, że szczęście, które było udziałem Ewy i Adama, przekraczało możliwości ich serca i rozumu. Świat podarowany im przez Boga też okazał się dla nich za ciasny.

W „Patris corde” Franciszek pisze: „Akceptacja jest sposobem, w jaki przejawia się w naszym życiu dar męstwa, który otrzymujemy od Ducha Świętego. Jedynie Pan może dać nam moc, aby przyjąć życie takim, jakie jest, aby uczynić miejsce także dla tej przeciwstawnej, nieoczekiwanej, rozczarowującej części naszego istnienia (...). Przyjście Jezusa między nas jest darem Ojca, aby każdy mógł się pojednać z rzeczywistością swojej historii, nawet jeśli jej do końca nie rozumie”.

A sporo czasu przed Franciszkiem Faustyna Kowalska pisała: „O życie szare i monotonne, ile w tobie skarbów. Żadna godzina nie jest podobna do siebie, a więc szarzyzna i monotonia znikają, kiedy patrzę na wszystko okiem wiary. Łaska, która jest dla mnie w tej godzinie, nie powtórzy się w godzinie drugiej. Będzie mi dana w godzinie drugiej, ale już nie ta sama. Czas przechodzi, a nigdy nie wraca. Co w sobie zawiera, nie zmieni się nigdy; pieczętuje pieczęcią na wieki” (Dzienniczek 77-78).

Może więc pierworodny grzech odradza się w nas wtedy, gdy człowiek przestaje być bezinteresowny i wielkoduszny. Nie bez powodu Ignacy z ­Loyoli modlił się: „Zabierz, Panie, i przyjmij całą wolność moją, pamięć moją i rozum, i wolę moją całą, cokolwiek mam i posiadam. Ty mi to wszystko dałeś – Tobie to, Panie, oddaję. Twoje jest wszystko. Rozporządzaj tym w pełni wedle swojej woli. Daj mi jedynie miłość Twoją i łaskę, albowiem to mi wystarcza. Amen”.

Ofiara bez miłości

Zwykle niedoszłe morderstwo na Izaaku przedstawia się jako wyraz niezłomnej wiary Abrahama i heroicznego zaufania Bogu. Takie postawienie sprawy psują jednak dwa zdania: Anioł Pana „zawołał na [Abrahama] z nieba: »Abrahamie, Abrahamie!«. A on na to: »Oto jestem«. Anioł mówił dalej: »Nie podnoś ręki na tego chłopca i nie czyń mu nic złego. Teraz wiem, że boisz się Boga, gdyż nie odmówiłeś mi swojego jedynego syna«” (por. Rdz 22, 1-14). Wiemy z historii religii, że „banie się Boga” i składanie ludzi w ofierze bogom nie było, i niestety nie jest, czymś nadzwyczajnym. A odejście od tej bezbożnej praktyki wcale nie jest łatwe.

„Bóg wystawił Abrahama na próbę” – już samo to budzi sprzeciw. Cokolwiek by powiedzieć o takim sposobie traktowania człowieka przez człowieka, a tym bardziej przez Boga, z którym spotkał się Izaak, taka „próba”, w świetle logiki daru, jawi się jako działanie okrutne. Abraham, owszem, poddaje się woli Boga, w końcu Bóg, jak już wspomniano, nie żąda niczego nadzwyczajnego. Jednocześnie z rozmowy Abrahama ze sługami i Izaakiem można wnosić, że zmaga się, toczy wewnętrzną walkę o to, komu wierzyć – swojemu sercu i temu nowemu Bogu, którego wciąż poznaje, czy też starym bogom, żądającym pogwałcenia rodzinnych relacji?

Dramat, w jakim bierze udział patriarcha, nie był jednak wydarzeniem jednostkowym, ale powtarzającym się i jest jak scenariusz każdego ludzkiego życia. T.S. Eliot w zakończeniu poematu „Podróż Trzech Króli” (przekład Stanisława Barańczaka) pisze:

Wróciliśmy w nasze strony, każdy do swego Królestwa,

Ale nie ma już dla nas spokoju tu,

gdzie rządzą prawa dawnej wiary

I lud, dzisiaj nam obcy,

trzyma się kurczowo swoich bożków.

Rad bym, gdyby przyszła jeszcze jedna śmierć.

Nie będzie błędem, jeśli się powie, że na górze Moria Abraham ostatecznie umarł dla „dawnej wiary” i „swoich bożków”. Zrozumiał, że nowy Bóg uważa za złe to, co ludzie uważają za akt najpobożniejszy, czyli składanie ofiar z ludzi: „Nie podnoś ręki na tego chłopca i nie czyń mu nic złego”. Bóg, odrzucając krwawą ofiarę z Izaaka, tym samym zamyka czas składania ofiar z ludzi w dosłownym i przenośnym znaczeniu. Choć pozostają jeszcze ofiary ze zwierząt, ale też tylko na razie.

Sukces za cenę życia

Mamy jednak w Biblii opowiadanie, w którym Bóg ofiary z ludzi zdaje się akceptować. Podczas wojny z Ammonitami głównodowodzący wojsk izraelskich, najemnik Jefte, „złożył ślub Panu mówiąc do Boga: »Jeżeli naprawdę wydasz Ammonitów w moje ręce, wtedy ten, kto pierwszy wyjdzie z mojego domu, gdy zwycięsko powrócę po walce z Ammonitami, będzie należał do Pana; złożę go w ofierze całopalnej«”. Po zwycięskiej walce „Jefte przybył do Mispy, do swojego domu, wybiegła mu na spotkanie jego córka, tańcząc i uderzając w bębenki. A miał tylko ją, jedyną (...). Gdy tylko ją zobaczył, rozdarł swoje szaty, wołając: »Ach, córko moja, zadajesz mi śmiertelny ból i stajesz się przyczyną mojego cierpienia! Bo złożyłem ślub Panu i nie mogę go odwołać«.

Córka odpowiedziała mu: »Ojcze mój! Skoro zobowiązałeś się wobec Pana, uczyń ze mną według twoich słów«”. Potem poprosiła ojca, aby jej pozwolił „oddalić się na dwa miesiące i udać się wraz z innymi dziewczętami w góry, aby tam opłakiwać moje panieństwo. (...) Po dwóch miesiącach powróciła do ojca, który dopełnił złożonego ślubu. Tak więc nie współżyła ona z żadnym mężczyzną. Stąd bierze początek zwyczaj w Izraelu, że każdego roku dziewczęta izraelskie schodzą się, aby przez cztery dni wspominać wśród łez córkę Jeftego z Gileadu” (por. Sdz 11, 30-40).

Bóg nie zażądał od Jeftego krwawej ofiary. Jefte sam wyszedł z taką propozycją. Widocznie, jak podpowiadają bibliści, uległ pokusie powrotu do „dawnych bogów” i praktyk właściwych religii kananejskiej, które z większym lub mniejszym skutkiem zwalczali prorocy. O ile Abraham usiłował zrzucić z siebie odziedziczony po przodkach krwawy kult, o tyle Jefte do tego kultu wraca.

Zauważmy jednak, że córka Jeftego godzi się na spełnienie woli ojca, ale bez zastrzeżeń jej nie akceptuje. Prosi ojca o trochę czasu, aby nacieszyć się życiem, i aby „opłakać dziewictwo”. Podporządkowuje się woli ojca i Boga, ale pod przymusem. Trudno więc powiedzieć, że oddaje swoje życie – ona je ofiarowuje, gdyż je traci. Z bólem godzi się na unicestwienie marzeń właściwych ludziom w jej wieku.

Opowiadanie o ofierze Jeftego można potraktować jako przestrogę, a milczenie Boga jako niemą odpowiedź, która w pełni wybrzmi w późniejszym czasie. Ofiara z Izaaka, którą ojciec składa, wypełniając ślub, i ofiara z córki, z bólem rozstającej się z życiem, pozostaje tylko ofiarą, żeby nie powiedzieć: transakcją. Coś za coś. Nie przekracza granicy, za którą stałaby się darem. Czyli czynem, nawet jeśli wymuszonym, to jednak nie spowodowanym przezeń, ale wynikającym z czegoś uprzedniego, najbardziej fundamentalnego, źródłowego. Chodzi o miłość.

Prorok Ozeasz mówi: „Chodźcie, nawróćmy się do Pana! (...) Starajmy się poznać Pana, który mówi: »Cóż mam począć z tobą, Efraimie? Co mam ­uczynić z tobą, Judo? Wasza miłość je­st jak poranny obłok, jak rosa, która wcześnie znika. Dlatego ciosałem ich przez proroków i raniłem słowami ust moich. Przeprowadzałem mój sąd o świcie. Gdyż pragnę miłości, a nie ofiary, ­poznania Boga bardziej niż całopaleń«” (por. Oz 6, 1-6). Poznać w Biblii znaczy pokochać. Adam poznał Ewę i poczęła Kaina, czytamy w Biblii. Inny prorok, chrześcijanin, Anioł Ślązak dodaje:

Czego chce Syn Boży, że w taką nędzę wpada

I krzyż taki ciężki na ramiona wkłada?

I aż do śmierci się trwoży bez ratunku?

On pragnie tego właśnie, twego pocałunku.

Logika daru

Słuchając, jak Piotr na dziedzińcu pałacu Kajfasza żarliwie wypiera się jakiejkolwiek znajomości z Jezusem, niejeden powie: „zaprzaniec”, „zdrajca”. Spróbujmy jednak to ewangeliczne opowiadanie osadzić w niedawnej przeszłości. W jaki sposób np. w stanie wojennym bronili się w sądach kolporterzy nielegalnej prasy? Kłamali jak z nut. Ale czy w ten sposób przekraczali przykazanie: „Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”?

Czy więc można zarzucić Piotrowi, że zaparł się Jezusa? Owszem, znajdą się tacy, którzy mu taki zarzut postawią. Jak apostoł mógł postąpić tak haniebnie, przecież powinien z podniesionym czołem pójść drogą, którą idzie jego Mistrz, sam Syn Boży! Czyż jako apostoł, żeby dać świadectwo niezłomnej wiary, nie powinien był ochotnie pójść za Jezusem na śmierć? Złożyć siebie w ofierze? Wolno jednak zadać inne pytanie: kto o zdrowych zmysłach będzie sam pakował się w ręce tych, którzy czyhają na jego życie?

Zauważmy: po trzecim „przesłuchaniu” Piotr „gorzko zapłakał”. Nie sądzę, że z powodu własnego zaprzaństwa, ale z bezsilności wobec przemocy ze strony tych, którzy pod pozorem służby Bogu i ludziom, a w rzeczywistości dla własnego ocalenia i egoistycznej korzyści, chętnie składali na ołtarzu najświętszych wartości innych, ale nigdy siebie. Piotr nie chce jeszcze umierać. Można to zrozumieć tak, że apostoł jeszcze nie dojrzał, by pójść za radą Jezusa: „Ja wam mówię: Nie zwalczajcie zła złem (...). Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela będziesz nienawidził. A Ja wam mówię: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za waszych prześladowców, abyście byli synami waszego Ojca, który jest w niebie. (...) Bądźcie więc tak doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec Niebieski” (por. Mt 5, 39-48). Dlatego po wiekach Faustyna Kowalska, nawiązując do Hioba, powie: „Chociażbyś mnie zabił, ja Ci ufać będę. (...) Czyń ze mną, co Ci się podoba. Ja Ciebie wszędzie uwielbiać będę” (Dzienniczek 79).

Po niedługim czasie Jezus trzy razy zapyta Piotra, czy Go kocha. Ten się zasmuci i odpowie: „Panie, Ty wiesz o wszystkim. Ty wiesz, że Cię kocham” (por. J, 21, 15-17). I tak dochodzimy do granic logiki ofiary. Piotr, kiedy przyjdzie jego godzina, odda siebie Jezusowi z całym zaufaniem, gdyż przekonał się, że Jezusowi zależy na nim nieskończenie bardziej niż na sobie. Piotr naśladuje Jezusa, który mówi: „Ojciec miłuje Mnie dlatego, że oddaję swoje życie, aby je znowu odzyskać. Nikt mi go nie zabiera, lecz oddaję je z własnej woli” (J 18, 17-18). Piotr postępuje jak Bóg. Anioł Ślązak:

Nie daje Bóg niczego, otworem wszystko stoi;

Gdy tylko Go zapragniesz, cały będzie twoim.

Bogu zatem, a więc i człowiekowi – jako że ani Bóg, ani człowiek nigdy nie występują oddzielnie, nawet gdy popadną w konflikt – nie chodzi o ofiarowywanie siebie czy też przyjmowanie ofiary, nie o poświęcanie się, a nawet umieranie za siebie, ale o bycie ze sobą, w sobie i przez siebie. To pewnie oznacza logika daru. ©

Cytaty biblijne pochodzą z Biblii Paulistów, cytowane wiersze Anioła Ślązaka w przekładzie Andrzeja Lama – z tomu „Cherubinowy wędrowiec”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 39/2021