Pożegnanie z wczoraj

To jeden z tych filmów, które lada chwila miały wejść na ekrany kin. A fakt, że został nakręcony w Chinach, dodatkowo wzmacnia jego wymowę.

13.04.2020

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Żegnaj, mój synu” / AURORA FILMS
Kadr z filmu „Żegnaj, mój synu” / AURORA FILMS

Z perspektywy długiego trwania opowiada historię dwóch rodzin, ich życia na przekór śmierci i nieszczęściu, wbrew prywatnym kłamstwom i polityce tłamszącej prywatną wolność. Na dodatek wątki żałobne, widok pielęgniarki w maseczce czy matka pouczająca syna słowami: „Nie żałuj mydła!”, przypominają, że Chiny są dziś bliżej niż kiedykolwiek. Epicki dramat, rozciągnięty na ostatnich 30 lat, podczas których dla mieszkańców Państwa Środka zmieniło się wszystko i nic, staje się uniwersalną opowieścią o poczuciu krzywdy czy brzemieniu winy. I o tym, co determinuje, a co jednak może być zależne od nas.

„Żegnaj, mój synu” obsesyjnie krąży wokół tematu utraty, rozumianej na różne sposoby. Mały Xinjian podczas zabawy z kolegami topi się w zbiorniku wodnym. Jego miejsce zajmuje po latach adoptowany chłopiec o tym samym imieniu, który nie może się odnaleźć w nowej rodzinie i znika nagle bez śladu. Wreszcie – choć to wydarzenie należałoby umieścić zaraz na początku tragicznej osi czasu – główna bohaterka Liyun na skutek komunistycznej polityki jednego dziecka musi dokonać aborcji, przez co ona i jej mąż Yaojun zostają potrójnie „osieroceni”. Czy syna można zastąpić innym synem? Co czuje ten, który jest zamiast kogoś? Film Wanga składa się w dużej mierze z pytań, co może dezorientować, podobnie jak zmieniające się epoki – od rewolucji kulturalnej aż po drapieżny kapitalizm ostatnich lat. Raz jesteśmy w hotelu robotniczym i wielkiej fabryce, a za chwilę przeskakujemy do prywatnego mieszkania i warsztatu naprawczego gdzieś w małym nadmorskim mieście na południu kraju, dokąd bohaterowie przenieśli się zaraz po śmierci syna, pod prąd masowym tendencjom migracyjnym.

Podczas tego błądzenia w przestrzeni i czasie busolą stają się gadżety: magnetofon kasetowy, pierwsze komórki, komputer z szybkim internetem. Pną się do góry gigantyczne wieżowce, tłem dla dawnych pomników coraz częściej są krzykliwe reklamy. Totalitarny komunizm po cichu wyradza się w nową, czasami nie mniej brutalną utopię. Tymczasem rodzina Yaojuna i Liyun oraz zaprzyjaźnione z nimi małżeństwo nadal niosą swój bagaż przeszłości, a w nim trudne do udźwignięcia tajemnice. Od wypadku Xinjiana czas dla pary głównych bohaterów jak gdyby się zatrzymał. Nie stali się beneficjentami cudu gospodarczego, nie snują dalekosiężnych planów. Czy znajdą w sobie miejsce na starą dobrą przyjaźń? Zwłaszcza że dawni przyjaciele fizycznie się oddalili, a zarazem poszli z duchem przemian. Symbolem tych skomplikowanych więzi jest powracająca w filmie tęskna melodia, znana na całym świecie jako „Pieśń pożegnalna”, z którą koresponduje także oryginalny tytuł filmu.

Jak przystało na film o czasie, „Żegnaj, mój synu” trwa aż trzy godziny, jego odbiór zaś przypomina lekturę powieści – rozlewnej i zarazem dygresyjnej, gwarnej i kontemplacyjnej, niespiesznie zmierzającej do finałowego oczyszczenia. Dlatego wymaga od widza skupienia i cierpliwości, co w warunkach domowych może być trudne. Wang lubuje się w zamaszystych, to znów detalicznych „opisach” – np. tego, jak mieszkał, pracował tudzież nielegalnie bawił się robotniczy kolektyw Chińskiej Republiki Ludowej. Wszechwiedzący narrator po aptekarsku dawkuje nam informacje, co tak naprawdę wydarzyło się w kręgu przyjaciół i krewnych: kto kogo zdradził, kto co wiedział, a co tylko przeczuwał, kto zawinił w kluczowym momencie… Zgiełkliwa przeszłość miesza się z melancholijną teraźniejszością, czego wyrazem są twarze głównych aktorów, zmieniające się na przestrzeni kilku dekad. Wang Jingchun w roli Yaojuna i Yong Mei w roli Liyun nagrodzeni zostali za te kreacje na ubiegłorocznym festiwalu w Berlinie.

Współscenarzysta i reżyser, należący do tzw. szóstej generacji chińskich filmowców, znany m.in. jako twórca „Roweru z Pekinu” (2001), kreśli swój fresk szerokim i finezyjnym gestem, lecz równocześnie potrafi zastosować bardziej intymne oświetlenie i współodczuwać ze swoimi bohaterami. Robi to jednak, z wyjątkiem łzawego finału, w sposób mało sentymentalny, co przy nielinearnej narracji i nagromadzeniu postaci trzyma widza na dystans. Mimo to „Żegnaj, mój synu” działa wzmacniająco niczym nalewka z żeń-szenia. Pokazuje ludzi, którzy są w stanie przetrwać wszystko to, co niesie ze sobą świat zewnętrzny: polityczny reżym, społeczny darwinizm i osobiste ciosy, ocalając w sobie bezcenne umiejętności – wyznawania win oraz ich przebaczania. Przynajmniej wobec tych, których się kocha.

Bo ludzie mogą tutaj liczyć wyłącznie na innych ludzi – pod warunkiem, że pootwiera się wszystkie stare szafy i uwolni drzemiące w nich upiory. A do tego, by poradzić sobie z ich realną obecnością, trzeba nie lada wewnętrznej krzepy. W tym sensie „Żegnaj, mój synu” to film jak najbardziej na dziś – jako wyraz postawy, która nie pozwala pogrążyć się w rozpaczy. Ktoś nazwie to pokorą, ktoś inny odpornością na ciosy, jeszcze inny skojarzy z filozofią stoicką, buddyjską, konfucjańską czy chrześcijańską. Jednakże Wang poszukuje tego nie w słownych deklaracjach i wielkich gestach, ale raczej w rzeczach drobnych. W pojedynczych spojrzeniach, bolesnych przemilczeniach i tych wszystkich ulotnych chwilach, które znacząco spowalniają film, a jednocześnie współtworzą jego emocjonalną tkankę. Choćby dlatego warto podjąć próbę rozsupłania tej misternej struktury. ©

ŻEGNAJ, MÓJ SYNU (Di Jiu Tian Chang) – reż. Wang Xiaoshuai. Prod. Chiny 2019. Dystryb. Aurora Films. Dostępny na VOD.pl.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2020