Położnictwo w kryzysie: będzie tylko gorzej

W małych polskich miejscowościach zlikwidowano kilka oddziałów porodowych.

03.02.2020

Czyta się kilka minut

Planuje się zamykanie kolejnych, w których rodzi mniej niż czterysta kobiet rocznie (samorządy uznały je za nierentowne). Ciężarne, które poczują bóle porodowe, będą musiały dojeżdżać do odległych placówek. To mało komfortowe, a czasem wręcz niebezpieczne – dla matki i dziecka.

Polskie położnictwo znajduje się w kryzysie. I będzie tylko gorzej. Kryzys powoli dotyka nie tylko prowincję. Mało który student medycyny wybiera specjalizację ginekologiczno-położniczą. Prawie żaden nie decyduje się na neonatologiczną. W dużych miastach nie pozwala się odejść na emeryturę neonatologom: nie ma ich kto zastąpić. Nie mamy też wystarczającej liczby anestezjologów – czasem trzeba wykonać pilne cięcie cesarskie, każdy oddział położniczy musi być w całodobowej gotowości do przeprowadzenia operacji.

Duże miejskie ośrodki, o wyższym stopniu referencyjności, zmuszone są do przyjmowania większej liczby pacjentek. Panuje tłok, a z tłumu trudno wyłonić te kobiety, które rzeczywiście potrzebują pomocy, od tych, które tylko „boją się, że dzieje się coś złego”.

W wielu placówkach ukrywa się braki kadrowe: na oddziale nie ma psychologa, który ma obowiązek udzielenia pomocy kobietom po stracie; matki, które po porodzie nie mogą mieć przy sobie dziecka, co jest traumatycznym doświadczeniem, umieszcza się (niezgodnie z przepisami) na sali z kobietami karmiącymi noworodki piersią.

I podkreślmy: nie jest to wina lekarzy, to wina systemu. Systemu, który sprawił, że bycie ginekologiem, położnikiem, neonatologiem to mało wdzięczna praca. Kiedy podczas porodu albo na oddziale neonatologicznym coś pójdzie nie tak, roszczenia i pretensje pacjentek są, co psychologicznie zrozumiałe, ogromne. A lekarze zostają z tym sam na sam. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, reporterka, ekspertka w tematyce wschodniej, zastępczyni redaktora naczelnego „Nowej Europy Wschodniej”. Przez wiele lat korespondentka „Tygodnika Powszechnego”, dla którego relacjonowała m.in. Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie, za co otrzymała… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2020