Pokaż mi swoją tęczówkę, a powiem ci, kim jesteś

Co kryje się pod tajemniczą nazwą "dane biometryczne"?

25.03.2008

Czyta się kilka minut

Biometria to, prócz nauki o zmienności populacji organizmów, także technika pomiaru żywych istot. Ostatnimi czasy szczególnym zainteresowaniem obdarzane są wszelkie metody, zwłaszcza automatyczne, pozwalające na identyfikację ludzi na podstawie ich cech fizycznych. Niektóre z metod są znane i wykorzystywane od lat, jeszcze nim nastała era komputerów. Większość z tych technik pierwotnie służyła identyfikowaniu sprawców przestępstw. A wiele kojarzy się głównie z filmami szpiegowskimi.

Czerwień warg

Jedną z tych metod jest daktyloskopia - technika śledcza zajmująca się badaniami porównawczymi linii papilarnych. Już w XIV w. na terenie dzisiejszego Iranu używano ich odbitek do "podpisywania" dokumentów. W czasach mniej odległych ich identyfikacyjne walory najpełniej opisał jako pierwszy Francis Galton w 1892 r., uznając je za nieusuwalne i niezmienne. Po atakach terrorystycznych 11 września z pobieraniem odcisków palców najczęściej spotkać się można na lotniskach. Ta wątpliwa przyjemność spotyka w Stanach Zjednoczonych obcokrajowców w wieku 14-79 lat (z wyjątkiem obywateli Kanady i Meksyku). Do końca bieżącego roku na wszystkich amerykańskich lotniskach możemy się spodziewać, że pobrane zostaną od nas odciski wszystkich palców, a nie - jak do tej pory - tylko dwóch. Porównywane są one z bazami danych o niebezpiecznych przestępcach i osobach podejrzanych o terroryzm. Według Departamentu Bezpieczeństwa w ten sposób zatrzymano około 2 tys. osób.

Z kolei na szwedzkich lotniskach wzór naszych linii papilarnych służy do czegoś zgoła innego. Od 2006 r. legitymując się nim, można podróżować z liniami SAS bez niepotrzebnych formalności. Odcisk palca rejestruje się przy nadawaniu bagażu i ponownie, przy przechodzeniu przez bramkę. System komputerowy potwierdza automatycznie, że osoba, która wcześniej nadała bagaż, jest tą, która weszła na pokład samolotu. Nie trzeba więc okazywać dokumentu ze zdjęciem. Odcisk palca pasażera jest automatycznie usuwany z bazy danych po zakończeniu podróży.

Oczywiście, możemy zostawiać po sobie ślady, nawet nie zdając sobie z tego sprawy - paląc papierosa albo pijąc kawę. Dzięki nim możemy zostać zidentyfikowani na podstawie czerwieni wargowej (zajmuje się tym cheiloskopia). Zdradzić nas mogą także ślady bosych stóp - w tym pomaga podoskopia. Dzięki zdobyczom gantiskopii możemy mieć zaś nadzieję, że zostanie ujęty złodziej, który podczas okradania naszego mieszkania zostawił ślad dłoni odzianej w rękawiczkę. Do ujawniania śladów tego typu nie jest potrzebna nadzwyczajna technologia - wystarczy specjalna folia, proszek (wykonany np. ze zmielonego drobno metalu, pochodzącego ze starych samolotów) i pędzel (np. magnetyczny lub z puchu marabuta).

Dziś zdobycze techniki kryminalistycznej w połączeniu z nowoczesną technologią zawitały pod strzechy (czy raczej do supermarketów...). Czytnik linii papilarnych na USB można kupić za niewiele ponad 100 zł. Wyposażone w niego laptopy w przystępnych cenach także już nikogo nie dziwią.

Nasze linie papilarne są najlepszymi identyfikatorami - po co pamiętać niezliczone ilości haseł, skoro może je zastąpić odcisk palca? Tak działa pamięć USB z czytnikiem, dzięki któremu dostęp do naszych danych otrzymujemy po udowodnieniu mu naszej tożsamości właśnie w ten sposób. Kiedy każdy może kupić takie zabawki w pobliskim centrum handlowym, nie robią już na nas wrażenia filmy, w których bohaterowie wchodzą do tajnych pomieszczeń po przyłożeniu dłoni do miniskanera i wstukaniu hasła ? la kod PIN. Obecnie na takie zabezpieczenie może sobie pozwolić każda większa firma (koszt tego typu systemu to około 5 tys. zł).

Tożsamość wypisana w oczach

Poza śladami pozostawianymi przez części ciała unikalny identyfikator stanowi także tęczówka oka, a raczej jej wzór, który kształtuje się w ciągu pierwszych lat życia i pozostaje niezmienny do jego końca (poza przypadkami mechanicznego uszkodzenia lub choroby, np. raka).

Po śmierci zaś bardzo szybko ulega zniszczeniu - w przeciwieństwie do linii papilarnych, na podstawie których zidentyfikować można nawet zwłoki zmumifikowane czy będące w dalekim stadium rozkładu. Występuje ponad 200 charakterystycznych cech tęczówki, czyli 10 razy więcej niż wyróżnianych w Polsce (przez Czesława Grzeszczyka) typów tzw. minucji, czyli charakterystycznych cech linii papilarnych.

Używane obecnie systemy rozpoznawania tęczówki - zupełnie jak w filmie "Raport mniejszości" - skanują najpierw twarz w poszukiwaniu oczu, po czym specjalna kamera wykonuje zdjęcia tęczówki o bardzo wysokiej rozdzielczości. Systemu nie da się łatwo przechytrzyć - poradzi on sobie zarówno z celowym mruganiem czy mrużeniem oczu, ale też z ruchami głowy czy nawet z okularami. Ze zdjęcia wyławiane są charakterystyczne cechy i zapisywane w postaci specjalnego kodu, który jest szyfrowany i porównywany z kodem zapisanym wcześniej w bazie danych. W październiku 2001 r. rozpoczęto stosowanie systemu rozpoznawania tęczówki podczas kontroli pasażerów przybywających na londyńskie lotnisko Heathrow. W ramach specjalnej oferty lojalnościowej z szybkiej odprawy dzięki takiemu systemowi mogą korzystać z kolei pasażerowie na lotnisku w Amsterdamie. W USA takie zabezpieczenie stosuje się np. dla ochrony dokumentów w Biurze Doradców Legislacyjnych Izby Reprezentantów. W innych częściach świata - np. w jednym z więzień w Zjednoczonych Emiratach Arabskich - kontroli poddawani są wszyscy więźniowie. Dzięki tej zdobyczy techniki na granicy singapursko-malezyjskiej codziennie nie traci czasu ok. 50 tys. osób, które udają się do pracy w Singapurze. Także ten wynalazek możemy nabyć, i to już za ok. 200 dolarów.

Mniej niezawodne i bardziej wymagające jest badanie wzoru siatkówki oka - należy przy tym przyjąć odpowiednią pozycję, a wcześniej zdjąć okulary lub szkła kontaktowe. Następnie za pomocą podczerwieni badany jest układ naczyń krwionośnych na dnie oka.

Poznać po uszach

Na identyfikowanie człowieka pozwala także badanie geometrii twarzy. Poza porównywaniem charakterystycznych, niezmiennych cech (jak np. wielkość oczu), rozpoznaje się osobę na podstawie faktury skóry, mapy temperaturowej twarzy, a nawet charakterystycznych zmian, jakie zachodzą, kiedy się... uśmiechamy.

Rozpoznawanie geometrii dłoni wydaje się mniej skomplikowane - specjalny czytnik wykonuje jej trójwymiarowe zdjęcie i kilkadziesiąt pomiarów, np. szerokości, długości, grubości palców czy obszarów między kostkami). Nowoczesne systemy umożliwiają uwzględnienie zmian spowodowanych np. starzeniem się dłoni.

Zdradzić może nas nawet tak niepozorna część naszego ciała jak... uszy. Stosuje się do tego ich odciski, zdjęcia albo termogramy. Do tej pory ponoć nie udało się odnaleźć dwóch identycznych par uszu.

Niektóre metody okazują się jednak zawodne. Za przykład niech posłuży stosowana na szeroką skalę w końcu XIX w. antropometria, zwana też na cześć swojego twórcy, Alphonse’a Bertillona, bertillonage. Polegała na dokonywaniu pomiarów różnych części ciała i porównywaniu wyników ze stworzoną wcześniej bazą danych. Wykorzystywano ją na całym świecie do 1903 r., kiedy to w więzieniu Fort Leavenworth stwierdzono niemal identyczne wyniki pomiarów u dwóch osób. To nie jedyna wada antropometrii - stosujący ją nie brali także pod uwagę, że poszczególne parametry, takie choćby jak wzrost czy długość przedramienia, zmieniają się w ciągu życia (nawet jeśli w młodości jesteśmy rośli, na starość nieco się "kurczymy"). Złą sławą antropometrię naznaczyły też nazistowskie próby poszukiwania za jej pomocą prawdziwych aryjczyków.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2008