Pocztówka od Borata

"Misja kadrowego" to film o coraz bardziej złożonej tożsamości dzisiejszego Izraela. Reżyser rewiduje współczesny mit "Ziemi Świętej" czy ziemi obiecanej.

16.08.2011

Czyta się kilka minut

"Zasoby ludzkie" - jest coś bezwzględnie uprzedmiatawiającego w tym sformułowaniu, będącym kalką z angielskiego human resources, jak zwykło się określać zatrudnionych w firmie ludzi. Tym, który zarządza "zasobami ludzkimi", jest tak zwany HR manager, po polsku nazywany swojsko kadrowym, i takie też określenie przyjął polski dystrybutor filmu o przygodach wykonującego ten zawód Izraelczyka w średnim wieku. Do końca nie poznajemy jego imienia - jakby funkcja całkowicie definiowała jego tożsamość.

Adaptacja niewydanej dotychczas w Polsce powieści Awrahama B. Jehoszui w swojej angielskiej edycji nosiła tytuł "Kobieta w Jerozolimie", co w znaczący sposób przenosiło ciężar z osoby kadrowego na postać fizycznie nieobecną w książce i na ekranie. Ukrytą bohaterką jest bowiem nielegalna rumuńska imigrantka, ofiara samobójczego zamachu bombowego w Jerozolimie. Przed śmiercią pracowała na czarno jako sprzątaczka w największej jerozolimskiej piekarni i była jedną z tysięcy "niewidocznych", anonimowych mieszkańców tego miasta. Dla kadrowego stanowiła jedynie część zmieniających się nieustannie "zasobów ludzkich" - nie pamięta jej twarzy, nie kojarzy nazwiska. Dopiero medialny rozgłos wokół ofiar zamachu, stawiający w niekorzystnym świetle renomowaną piekarnię, zmusza go do zapoznania się z historią "pracownicy numer 535". Jej fotografia, martwe ciało czekające na identyfikację, wizyta w opustoszałym, skromnym mieszkanku wynajmowanym w dzielnicy ultraortodoksyjnych Żydów, coraz bardziej materializują indywidualny los Yulii Petrackiej. Prowadzący służbowe śledztwo kadrowy odkrywa ją ciągle żywą w miłosnym wyznaniu jej kolegi z pracy, we wspomnieniach prawosławnej zakonnicy, a nawet w perwersyjnej pożądliwości dziwacznego pracownika kostnicy. Nietrudno się domyślić, że historia drętwego służbisty, który przegrał swoje prywatne życie, a teraz zostaje obarczony odpowiedzialnością za ratowanie wizerunku firmy, będzie zmierzać w kierunku gruntownej wewnętrznej przemiany. Ale droga, jaką wybrali dlań Jehoszua, a za nim reżyser Eran Riklis, okaże się dość niekonwencjonalna - bardziej co prawda w zamyśle niż w jego filmowej realizacji.

Wyprawa kadrowego do Rumunii, gdzie wedle oficjalnych procedur ma spocząć ciało sprzątaczki, zderza zimną, "zachodnią" poprawność izraelskiego państwa z bałaganiarskim wschodnioeuropejskim żywiołem. Mniej więcej w drugiej połowie film gatunkowo skręca w formułę kina drogi, a rodzajowo w egzotyczne bałkańskie klimaty rodem z Emira Kusturicy. Finałowym etapem ma być, oczywiście, moralne przebudzenie kadrowego, a jego sumieniem okaże się towarzyszący mu zwariowany reporter izraelskiego tabloidu, który ongiś nagłośnił sprawę zabitej imigrantki. Teraz w towarzystwie nastoletniego syna zmarłej oraz przedstawicieli konsulatu eskortują trumnę do rodzinnej wioski Yulii - setki kilometrów, w samym środku srogiej zimy, najpierw busem prowadzonym przez szemranego kierowcę, wreszcie... zdezelowanym czołgiem pamiętającym czasy Ceauşescu. Różnice kulturowe dają się we znaki uczestnikom tej brawurowej eskapady, co powoduje coraz bardziej nieprawdopodobne spiętrzenie absurdu. Jednakże takie pomieszanie tonacji tragicznej i komicznej, satyrycznych obserwacji i osobistego dramatu nie zawsze wychodzą filmowi na dobre.

"Misja kadrowego" obfituje bowiem w same stereotypy. Dzisiejsza Rumunia (potraktowana umownie jako wyobrażenie Izraelczyka na temat Wschodniej Europy) to rozbrzmiewający muzyką folkową zdezelowany postkomunistyczny krajobraz, którego nieodłącznym elementem są furmanki, dreptające szosą gęsi, pijaczkowie pod sklepem i wystrojone krasawice. Czas się tu dawno zatrzymał, stąd też biurokracja, łapówkarstwo, ukryty antysemityzm. Prawie jak pocztówka od Borata, jakkolwiek w finale ukazująca również swoją bardziej uduchowioną podszewkę: ludową pobożność, przywiązanie do rodziny i wierność tradycji. Na tym tle przedstawiciel izraelskiego państwa wypada niczym bezideowy, wyprany z uczuć arogant, za to przekonany o wyższości swojej kultury, o sile swojej armii i portfela. Film Riklisa, który niedawno reprezentował Izrael w batalii o Oscara, stara się dystansować wobec tych stereotypów, umieszczając je przede wszystkim w głowach swoich bohaterów

"MISJA KADROWEGO" ("Shlichuto Shel HaMemune Al Mashabei Enosh") - reż. Eran Riklis, scen. (na podst. powieści Awrahama B. Jehoszui) Noah Stollman, zdj. Rainer Klausmann, muz. Cyril Morin, wyst. Mark Ivanir, Guri Alfi, Gila Almagor, Reymond Amsalem i inni. Prod. Izrael/Niemcy/Francja 2010. Dystryb. Against Gravity.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2011