Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mapa krajów, które zniosły obowiązkową służbę zasadniczą, pokrywa się w znacznym stopniu z mapą krajów rozwiniętych. Bo według teoretyków cywilizacji nie ma dziś już miejsca tak na masową siłę roboczą, jak i masową służbę wojskową. Na ich miejsce przyszli elastyczni, wykształceni specjaliści - i profesjonalnie wyszkoleni żołnierze.
Co takiego się stało, że jeszcze w lipcu zwierzchnik sił zbrojnych prezydent Lech Kaczyński ogłaszał, że od poboru żaden młodzieniec się nie wywinie, a z końcem października zapowiedział wprowadzenie armii zawodowej do 2012 r.? Szef MON Radosław Sikorski zapowiada nawet, że pobór może zostać zawieszony już w 2010 r. Deklaracja prezydenta padła w trzy dni po tym, jak skończenie z powszechnym poborem ogłosiła Rumunia (wchodząca w styczniu do UE).
To radykalna zmiana, na szczęście w dobrą stronę: nie tylko dla tysięcy młodych mężczyzn, którzy zamiast tracić dziewięć najważniejszych miesięcy życia, gdy podejmuje się podstawowe decyzje o przyszłości, będą mogli zająć się kształceniem i poszukiwaniem miejsca na wyjątkowo dynamicznym rynku pracy. Innymi słowy - budować nowoczesne społeczeństwo, zamiast zamiatać przestarzałe koszary. To dobra decyzja także dla samej armii. Być może okaże się, że fundusze marnowane na trening biegania, sprzątania i zamiatania będzie można przeznaczyć na szkolenie zawodowych żołnierzy, zdolnych do działań w misjach zagranicznych, do walki z terrorystami, obsługi nowoczesnego sprzętu bojowego. Przypomina się podsłuchana w pociągu rozmowa rezerwistów: "Ile wam dali nabojów na poligonie?" - "Trzydzieści". - "O, nam pięć" - "Ale ja byłem w kompanii reprezentacyjnej".