Po drugiej stronie lustrzanki

Maier przenikliwie inwentaryzowała amerykańską rzeczywistość. Niepozorna chicagowska niania nigdy nie zdecydowała się pokazać światu swego imponującego dorobku.

05.05.2014

Czyta się kilka minut

Vivian Maier, „Kobieta przed Biblioteką Publiczną NY” / Fot. Vivian Maier / MALOOF COLLECTION
Vivian Maier, „Kobieta przed Biblioteką Publiczną NY” / Fot. Vivian Maier / MALOOF COLLECTION

Paradoksalna”, „ekscentryczna”, „tajemnicza” – już od pierwszych minut dokumentu o Vivian Maier poszczególni rozmówcy próbują sprostać zapotrzebowaniu twórców na legendę, która poniosłaby film. Opowieść Johna Maloofa i Charliego Siskela o zapoznanej fotografce ulicznej z Chicago stanowi pod tym względem arcyciekawy przypadek, w którym artysta i jego dzieło z jednej strony w intrygujący sposób tłumaczą siebie nawzajem, a jednak nie sumują się w żadną całość i pozostawiają zagadkę nierozwiązaną.

„Odnajdując Vivian Maier” – sugeruje oryginalny tytuł, choć to właśnie jego polska wersja lepiej oddaje istotę filmu, który od początku do końca podgrzewa aurę niepewności co do tego, kim była tytułowa bohaterka. A nic nie mogło bardziej przysłużyć się dokumentowi, jak i fotografiom Maier, przeżywającym obecnie szczyt zainteresowania, jak właśnie ów wieńczący całą opowieść wymowny trzykropek.

„Szukając Vivian Maier” ogląda się jak film sensacyjny albo dokument śledczy. Był rok 2007, kiedy John Maloof, historyk i zapalony szperacz pchlich targów, znalazł walizkę pełną negatywów, zdeponowaną w jednym z chicagowskich magazynów przez nieżyjącą już wówczas kobietę. Zaintrygowany zawartością filmów, rozpoczął kwerendę połączoną z wykupem innych staroci należących do niejakiej Vivian Maier, a w szczególności jej niewywołanych zdjęć. I tak jak setki posegregowanych biletów, rachunków, ulotek czy osobistych rzeczy mogłyby świadczyć jedynie o kompulsywnym zbieractwie ich właścicielki, tak zawartość ponad stu tysięcy negatywów i trzech tysięcy odbitek mówi o ich autorce znacznie więcej.

Na przestrzeni kilku dekad Maier z niezwykłą przenikliwością inwentaryzowała amerykańską rzeczywistość. Wykazywała przy tym nie tylko wrażliwość na kompozycję kadru, na grę światła czy wyczucie odpowiedniej chwili, ale i surrealistyczne zdziwienie i niepokojąco intymny kontakt z fotografowaną osobą. Tymczasem po drugiej stronie aparatu rolleiflex stała niepozorna chicagowska niania, ubrana w zbyt duży płaszcz i przyciężkie buty. Samotna, „staroświecka jak przecinek”, być może właśnie za pośrednictwem lustrzanki próbowała zrekompensować sobie brak bliższych kontaktów z innymi ludźmi. Nigdy nie zdecydowała się pokazać światu swego imponującego dorobku. Jako artystka i kronikarka pozostała niemal całkowicie niewidoczna, zaprzeczając tym samym najpierwotniejszej idei fotografii: być zarejestrowanym, ale i być oglądanym. Jakże dziwaczną figurą musi Maier jawić się dzisiaj, kiedy wszelka mierność tak usilnie domaga się powszechnego rozpoznania i poklasku.

Z wypowiedzi dawnych pracodawców, podopiecznych i znajomych Maier wyłania się obraz pełen sprzeczności. Jedni widzą w niej zwariowaną guwernantkę w stylu Mary Poppins, inni perwersyjną Diane Arbus. Nawet jej prawdziwe nazwisko i francuskie korzenie są dla wielu rozmówców zaskoczeniem. Wszyscy próbują ją jakoś demonizować, idealizować, to znów na siłę banalizują. Teraz, kiedy bohaterka nie może się już obronić (zmarła w 2009 r. w wieku 83 lat), każdy ma prawo do swojej oceny i jedynie słusznej diagnozy. Gdzieś między słowami i znoszącymi się nawzajem wersjami zarysowuje się rozmyty portret kobiety bezdomnej, niepasującej nigdzie – mieszkającej kątem przy rodzinach, dobrowolnie skazującej się na drugorzędność i anonimowość. Czy kryła się za tym bezkompromisowa potrzeba wolności i życia po swojemu, czy może raczej wewnętrzna blokada – tego nie dowiemy się z filmu. Maloof i Siskel umiejętnie podrzucają możliwe tropy, najwyraźniej jednak hołubią ich zwodniczość.

Twórcy dokumentu mają wszakże świadomość, że odpominając biografię Maier, jednocześnie coś w niej zakłamują. Przywracają ją historii fotografii, obracając zarazem w piękny mit. Podobnie jest z odbitkami, które Maloof wywołuje i skanuje pracowicie od kilku lat, mając świadomość, że dokonuje na nich swego rodzaju gwałtu. Czy tak samo wyglądałyby zdjęcia, gdyby artystka czuwała nad nimi osobiście? Czy jest to w dalszym ciągu twórczość Vivian Maier, od której można tak po prostu odcinać kupony? Sama obecność tych pytań w filmie stawia jego twórców w uczciwym świetle. Owszem, to oni są dziś głównymi beneficjentami spuścizny artystki. Możemy sobie jednak wyobrazić, że jej fotografie nigdy nie ujrzałyby światła dziennego, gdyby podczas wspomnianej chicagowskiej aukcji wylicytował je ktoś inny.

John Maloof opowiada przed kamerą, jak w jednym z pudełeczek zawierających negatywy Maier odnalazł kiedyś ludzki ząb. To absurdalne odkrycie, niczym z „Lokatora” Topora i Polańskiego, można uznać za symboliczną puentę. Oto historia kobiety, która w życiu innych ludzi była jedynie „chimeryczną lokatorką” i nawet po śmierci zatrzasnęła przed nimi drzwi do swojej biografii. Jednocześnie tym gestem tak bardzo podbiła zainteresowanie swoją twórczością, iż można by rzec, że chicagowska niania sprytnie sobie to wszystko wyreżyserowała.


SZUKAJĄC VIVIAN MAIER (Finding Vivian Maier) – reż. John Maloof, Charlie Siskel, zdj. John Maloof, muz. J. Ralph. Dystryb. Gutek Film. W kinach od 9 maja. Warszawska wystawa Vivian Maier, pt. „Amatorka”, od 9 maja do 23 czerwca w Leica Gallery.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2014