Pluszowa pedagogika

Z dzieciństwa lepiej niż same opowieści pamiętam sytuacje związane z biblioteczką domową. Tych jestem pewna, nikt mi ich nie opowiedział – należą do mojej prywatnej historii czytania.

09.12.2019

Czyta się kilka minut

Z dzieciństwa lepiej niż same opowieści pamiętam sytuacje związane z biblioteczką domową. Tych jestem pewna, nikt mi ich nie opowiedział – należą do mojej prywatnej historii czytania.

W dzieciństwie nie wyrzucałam książek – oddawałam młodszym kuzynom, zostawiałam tylko te ukochane. Na pewno była wśród nich dylogia o Ferdynandzie Wspaniałym autorstwa Ludwika Jerzego Kerna. Lubiłam „podglądać” usadowionego w fotelu, elegancko ubranego czworonoga, głęboko przekonana, że tak właśnie się dzieje, gdy zapada zmrok: zabawki ożywają, zwierzaki mówią, złe moce podchodzą pod dom, dobre otulają mnie kocykiem.

Lepiej niż same opowieści pamiętam sytuacje związane z biblioteczką domową. Tych jestem pewna, raczej nikt mi ich nie opowiedział – należą do mojej prywatnej historii czytania. Obie są nieco dramatyczne i sporo mówią o dziewczynce, którą byłam, ale mają też sens ogólny.

W tak zwanej „poniemieckiej” kamienicy w centrum Szczecina zajmowaliśmy „wspólne” mieszkanie. Dzieliliśmy łazienkę z rodziną aktora pochodzącego ze Lwowa. W każdym pokoju mieli biblioteczkę – w gabinecie oddzielonym od reszty pomieszczeń pluszowymi zasłonami solidniejszą, w drugim pokoju utworzoną z wielofunkcyjnego regału. Książki niemal bez wyjątku wyglądały jak z antykwariatu, pachniały kurzem, podczas gdy nasze były nowe, nuworyszowskie, czyściutkie. Choć moja rzemieślniczo-robotnicza rodzina kupowała i czytała sporo, pożyczałam także powieści od sąsiadów. Czułam, że powinnam się sprawdzić przez te wypożyczenia, a więc nie poprzestawać na „Małej księżniczce”, poprosić o „Zew krwi”.

Podczas pobytów u sąsiadów chciałam zasłużyć na pochwałę, więc biegłam tam po kolejne tytuły, gdy ich córka studentka wracała do domu. Starsi państwo nigdy nie robili mi uwag, ale ich córka zaczęła mnie przepytywać z treści. Nie zawsze dobrnęłam do końca, wielu fragmentów po prostu nie rozumiałam. Egzamin wypadał więc druzgocąco. Niektóre pozycje kazała mi zabierać do ponownego przeanalizowania.

Krótko mówiąc, moje wczesne doświadczenia lekturowe wiążą się ze wstydem o podłożu klasowym. Pewnie dlatego, jeszcze gdy uczyłam pozytywizmu, nie robiłam nigdy studentom testów z fabuły.

Drugie wspomnienie także nie jest przyjemne. Oddawałam książeczki młodszej koleżance. Pokłóciłyśmy się o coś i jej matka zdecydowała, że ta musi mi oddać cały ten stos, jak mówiła, „makulatury”. Była nie do powstrzymania, choć płakałyśmy obie. Dobrze pamiętam gorycz upokorzenia, gdy dar przemieniał się w śmieci, w kłujące przez sukienkę kanty.

Kto by pomyślał, że właśnie ja zostanę profesorką literaturoznawstwa i pisarką. Dziś dbamy o przyjemność czytania, tworzymy dzieciom całą infrastrukturę pozytywnych skojarzeń. Książki są piękne graficznie, specjaliści inscenizują w ciepłych księgarniach małe spektakle, doceniamy rolę intymnego kontaktu rodziców i dzieci, wytwarzanego podczas recytowania wierszyków. Mam nadzieję, że dyscyplinowania i karania przy pomocy literatury jest coraz mniej.

Zapewne moje doświadczenia należą do przebrzmiałego świata nie dlatego, że mamy wysoką świadomość roli literatury. Jest raczej odwrotnie – dzieci idą za nami, więc nie traktują biblioteczki domowej nabożnie i, szczerze mówiąc, nie uznałyby używanych książek za szczególny prezent. Choć nie życzę młodym czytelniczkom i czytelnikom męki, lecz przyjemności, zastanawiam się jednocześnie, czy ta pluszowa pedagogika zadziała, skoro dorosły świat nie zaczyna meblowania domu od książek. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 50/2019