Pielgrzymka na odsiecz wierze

Puste kościoły, topniejące grono duszpasterzy i nasilający się konflikt hierarchii ze świeckimi, żądającymi reform kościelnego aparatu: austriaccy katolicy od dawna czekali, aż papież podejmie kroki w kierunku zażegnania tych bolączek. Benedykt XVI nie przybył jednak, by porządkować, lecz by przypomnieć o sensie chrześcijaństwa.

15.09.2007

Czyta się kilka minut

Papież błogosławi wiernych po przyjeździe do Mariazell, 8 września 2007 r. /
Papież błogosławi wiernych po przyjeździe do Mariazell, 8 września 2007 r. /

Oprawa papieskiej wizyty w Austrii byłaby właściwie bez zarzutu: dla tradycjonalistów plakaty, chorągiewki, kwiaty i szkolny chór; dla zwolenników nowoczesności zdjęcie Papieża jako tapeta na komórkę, sms-y z cytatami z jego publikacji czy internetowa witryna poświęcona pielgrzymce. Dla wszystkich: kilkanaście godzin telewizyjnych transmisji kolejnych punktów pielgrzymki, dyskusje, reportaże. Oprawa byłaby wręcz idealna, gdyby nie nietypowa jak na początek września aura.

Obraz zniknął

Piątek. Przeziębionego i zachrypniętego Benedykta XVI Wiedeń wita strugami deszczu i temperaturą poniżej 10 stopni. Oficjalne powitanie na podwiedeńskim lotnisku Schwechat przeniesiono pod dach przygotowanego na wszelki wypadek hangaru. Prezydent Heinz Fischer życzy Papieżowi, by podczas pielgrzymki czuł się na austriackiej ziemi jak we własnej ojczyźnie. Myli się jednak twierdząc, że z pogodą może być już tylko lepiej.

Wytrwałość około siedmiu tysięcy wiernych, moknących w oczekiwaniu na Benedykta XVI na śródmiejskim placu Am Hof (przygotowanym na przybycie co najmniej 25 tysięcy), wystawiona jest na ciężką próbę. Tłum skupiony wokół posągu Matki Bożej, radosny, zaopatrzony w parasole i żółte plastikowe peleryny z logo papieskiej pielgrzymki "Spoglądać na Chrystusa" oraz symbolem jednego z austriackich banków, faluje w rytm muzyki dobiegającej z ustawionego pośrodku placu podwyższenia.

Kiedy ponad głowami oczekujących zaczyna krążyć śmigłowiec, a tuż potem na udekorowanym tysiącami lilii, chryzantem i róż balkonie kościoła pw. Siedmiu Chórów Anielskich pojawia się Papież, rozlegają się okrzyki radości i brawa. "Benedikt, Benedikt!", "Benedetto, Benedetto!", skanduje młodzież z kilku szkół Wiednia i Dolnej Austrii - w związku z pielgrzymką zwolniona z lekcji. Papież wita się z młodymi i z przedstawicielami mieszkających w Wiedniu ponad 200 tys. katolików-obcokrajowców, kiedy z telebimów umieszczonych po obu stronach placu nieoczekiwanie znika obraz. Czerń, cisza i konsternacja. Po dłuższej chwili Benedykt XVI bezgłośnie błogosławi wiernych gestem rozwartych ramion. Ludzie z wolna opuszczają plac.

Pokój i życie

Na Papieża czekają tymczasem w sąsiedztwie. Na oddalonym o tylko jedną uliczkę placu Żydowskim Papież spotyka się z rabinem wiedeńskiej Żydowskiej Gminy Wyznaniowej, Paulem Chaimem Eisenbergiem. Przy pomniku ofiar Holokaustu minutą ciszy wspominają pomordowanych. Według austriackiej prasy ta pierwotnie nieplanowana, krótka i cicha uroczystość doszła do skutku z inicjatywy Metropolity Wiednia kard. Christopha Schönborna. To jedyna w czasie pobytu w Austrii wycieczka w przeszłość.

Wieczorem Papież spotyka się z reprezentantami władz państwa i korpusem dyplomatycznym. Nie spełnia oczekiwań tych, którzy spodziewali się jasnego stanowiska wobec politycznej przyszłości Europy (zwłaszcza przyjęcia Turcji do Unii), ba, kontrowersyjnej mowy na miarę tej z Ratyzbony. Mówiąc o Europie po roku 1989, Benedykt XVI zauważa, że mimo zrealizowanych już procesów politycznych zjednoczenie nie dokonało się jeszcze w ludzkich sercach i umysłach. Apeluje o polityczną odpowiedź na wyzwania globalizacji, która uchroniłaby kraje uboższe od dźwigania głównego jej ciężaru. Mówi o czołowej roli Europy w zwalczaniu biedy i podkreśla jej odpowiedzialność za pokój na świecie. Ostrzega przed ignorowaniem chrześcijańskich korzeni europejskiej cywilizacji, krytykuje zanik tolerancji, która pozbawiona odniesienia do trwałych wartości przybiera postać obojętności.

Wiele uwagi poświęca sprawom ochrony życia. "Aborcja nie jest prawem człowieka, raczej jego przeciwieństwem" - mówi. Zachęca do stwarzania młodym rodzinom warunków sprzyjających rodzeniu i wychowywaniu dzieci oraz do reformowania systemów socjalnych i opieki zdrowotnej, aby poprawiać warunki paliatywnej opieki nad umierającymi. Przestrzega przed stosowaniem eutanazji w jakiejkolwiek postaci.

Podarunek przyjaźni

W sobotę około 7 rano sektory wokół ołtarza przed bazyliką w Mariazell i na pobliskim szkolnym boisku, które w południe pomieszczą w sumie 37 tysięcy wiernych, są zapełnione przynajmniej w połowie. Znajomy z poprzedniego dnia widok: tysiące żółtych przeciwdeszczowych peleryn. Przejmujący chłód i deszcz. Oczekiwanie na Papieża ma ułatwić program wyświetlany na telebimach. Nisko nad doliną gęste, ołowiane chmury. W tych warunkach lądowanie helikoptera byłoby ryzykiem, dlatego organizatorzy zmieniają plan: Papież przyjedzie opancerzoną limuzyną. W Mariazell powitają Benedykta tłumy wiernych, ustawionych wzdłuż trasy przejazdu, i bicie kościelnych dzwonów.

Bazylika ze słynnym w całej Europie sanktuarium maryjnym obchodzi święto narodzin Maryi Panny i 850. rocznicę swojego powstania. Ten właśnie jubileusz jest okazją wizyty Benedykta XVI, który był tu ostatnio przed trzema laty jeszcze jako kardynał. Zachwycony atmosferą powiedział wtedy, że należałoby przyjeżdżać tu częściej.

Wedle legendy podwaliny dla bazyliki dał benedyktyński mnich Magnus, wysłany przez macierzysty klasztor St. Lambrecht do sprawowania duszpasterskiej opieki nad mieszkańcami okolic dzisiejszego Mariazell. Mnich wziął ze sobą w drogę wyrzeźbioną w lipowym drewnie niewielką statuetkę Matki Bożej. Kiedy 21 grudnia 1157 r. olbrzymia skała zablokowała strudzonemu Magnusowi dalszą drogę, zrozpaczony mnich zwrócił się o pomoc do Maryi. Skała odsunęła się, uwalniając przejście. Wdzięczny benedyktyn zbudował figurce schronienie - celę, która stała się zaczątkiem przyszłego sanktuarium.

Pielgrzymi chcą w Mariazell obejrzeć przede wszystkim Magna Mater Austriae - cudowną statuetkę Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus, narodową świętość Austrii. Figurkę otaczał czcią cesarski ród Habsburgów oraz poddane mu narody - Węgrzy i Słowianie. Stąd też jej inne miana: Magna Domina Hungarorum i Alma Mater Gentium Slavonorum. Na co dzień Matka Boska króluje w centralnej kaplicy bazyliki, starym obyczajem przystrojona szatami, które niegdyś darowały jej austriackie arystokratki.

Z okazji papieskiej wizyty figurka opuszcza mury bazyliki. Zgromadzeni mogą ją oglądać ustawioną przy ołtarzu przed świątynią i niesioną w procesji po zakończeniu nabożeństwa. To jeden z symboli porozumienia narodów środkowej Europy. Kolejne to udział w ceremonii wiernych narodowości chorwackiej, czeskiej, polskiej, słowackiej, słoweńskiej i węgierskiej oraz kończące Mszę pozdrowienia, jakie Benedykt XVI wygłosił w kilku językach.

W homilii Papież zwraca uwagę na to, że Europa cierpi na niedostatek dzieci. Nawołuje wiernych do odwagi w poszukiwaniu prawdy. "Rezygnacja z prawdy, niewiara w to, że człowiek jest do niej zdolny, jest rdzeniem kryzysu Zachodu i Europy" - mówi. Podkreśla, że chrześcijaństwo "to więcej i coś innego aniżeli system moralny, zbiór nakazów i przepisów. To podarunek przyjaźni, który podtrzymuje człowieka w jego życiu i w godzinie śmierci". Stąd bierze się "wielka moralna siła, której w obliczu wyzwań naszych czasów tak bardzo potrzebujemy".

Płonące lampy

Pielgrzymi, wśród nich oprócz Austriaków liczne grupy wiernych z Węgier, Czech i Słowacji, dziękują za papieskie słowa okrzykami i brawami. Dla nich program pielgrzymki do sanktuarium w Mariazell dobiegł już końca: Benedykt XVI spotyka się jeszcze z księżmi, zakonnikami i diakonami.

Podczas nieszporów Papież przypomina, że podążający w wypełnianiu swojej misji za Chrystusem ludzie Kościoła mają być, niczym Jan Chrzciciel, "płonącymi lampami", niosącymi światło w społeczeństwo, świat polityki, gospodarki, kultury i nauki. Mają oni, stale spoglądając na Chrystusa, kierować się zasadami życia w ubóstwie, cnocie i posłuszeństwie. "Księża i członkowie zakonów nie żyją wolni od związków, a składając przysięgę bezżennej czystości, nie ślubują życia w indywidualizmie i poza związkami. Ślubują zaś te głębokie związki, do których są zdolni i którymi zostają obdarowani, bezwarunkowo podporządkować służbie Królestwu Niebieskiemu. Wśród całej otaczającej chciwości, całej egoistycznej niecierpliwości, głodu konsumpcji, wśród kultu indywidualizmu próbujmy żyć bezinteresowną miłością bliźniego" - wzywa Benedykt XVI. "Chrześcijanie zawsze doświadczali tego, że poddanie się woli Pana nie oznacza zagubienia siebie samego, ale odnalezienie głębi tożsamości i wewnętrznej wolności. Odkryliśmy w Jezusie, że odnajduje się ten, kto daruje siebie samego; że wolność zyskuje ten, kto wiąże się posłuszeństwem opartym na Bogu i Boga poszukującym".

Wolność i Eucharystia

Niedziela. Potężny dzwon Pummerin, którego dźwięk towarzyszy tylko najważniejszym świętom, obwieszcza przybycie Benedykta XVI do sąsiadującego z wiedeńską katedrą św. Szczepana Pałacu Archi-

diecezjalnego. Na dziedzińcu Papież wita się z setkami ubranych w białe komże dziewcząt i chłopców: ministrantek i ministrantów archidiecezji wiedeńskiej. Ściska dziesiątki wyciągniętych do niego dziecięcych rąk.

Wokół kamiennej gotyckiej katedry mimo deszczowej pogody zebrało się prawie 20 tys. ludzi. Mszę oglądać będą na telebimach. Wewnątrz świątyni w nabożeństwie wezmą udział trzy tysiące wiernych, w tym niemal cały austriacki rząd. Benedykt XVI poświęca kazanie niedzieli. Podkreśla znaczenie tego dnia jako "przynoszącego wolność daru Boga, który powinniśmy przyjąć i chronić". Jednak bez Eucharystii, wspólnego świętowania z parafiami całego świata i spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem będzie to czas jałowy i pusty, pozbawiony duszy. "Potrzebujemy tego spotkania, które zbliża nas wzajemnie, ofiaruje nam obszar wolności, pozwala spojrzeć ponad trybami codzienności na stwórczą miłość Bożą, od której pochodzimy i do której zmierzamy". Papież wzywa wiernych, by idąc za przykładem Matki Bożej i Chrystusa całkowicie powierzali się Bogu i umacniali wiarę, czerpiąc z niej radość i wewnętrzną wolność. "Tylko kochający znajduje życie. A miłość zawsze wymaga odejścia od samego siebie. Efektem bezustannej pożądliwości życia, napędzającej dzisiejszego człowieka, jest pustkowie straconego życia".

Kiedy po nabożeństwie Benedykt XVI wychodzi przed katedrę, rozlegają się brawa i okrzyki "Benedetto!", "Vivat Papa!". Znów dzwoni Pummerin. Powiewają żółte chusty, narodowe flagi, chorągiewki. Wreszcie nie pada deszcz. Opierając się porywom wiatru, Papież powtarza przesłanie kazania i odmawia z wiernymi Anioł Pański. Zanim opuści plac św. Szczepana, rozmawia z dziećmi i przyjmuje przygotowane przez nie podarunki.

Tego dnia Benedykt XVI odwiedzi jeszcze klasztor cystersów w Heiligenkreuz, gdzie ponownie będzie mówił o duchowym znaczeniu niedzielnego świętowania, o niosącej wolność miłości do Chrystusa, a także o zadaniach stojących przed duchownymi. Tuż przed powrotem do Watykanu uda się do wiedeńskiego Konzerthaus na spotkanie z wolontariuszami i działaczami organizacji dobroczynnych.

My jesteśmy Kościołem?

"Papieska wizyta w Austrii nie będzie forum dyskusyjnym, lecz wspólnym świętowaniem" - zapowiedział na poprzedzającej przybycie Benedykta XVI konferencji prasowej kard. Schönborn. Tak też się stało - ku rozczarowaniu tych, którzy chcieliby przedstawić głowie Kościoła swoje obawy, przemyślenia i postulaty.

Demonstrujący w centrum Wiednia aktywiści platformy świeckich "My jesteśmy Kościołem" ubolewali, że nie umożliwiono im spotkania z Papieżem. Organizacja od lat domaga się m.in. zniesienia celibatu i wprowadzenia kapłańskich święceń kobiet. Jej przewodniczący Hans Peter Hurka stwierdził, że w wygłoszonych podczas pielgrzymki mowach Benedykt XVI wyraził poglądy, które podzielają świeccy reformatorzy: przede wszystkim na temat aborcji i problemów socjalnych. Był jednak rozgoryczony tym, że nie było mowy o innych kwestiach, np. małżeństwach księży.

Skierowane przeciwko Papieżowi demonstracje - zarówno niedzielny protest platformy "My jesteśmy Kościołem", jak piątkowa akcja Młodzieży Socjalistycznej "przeciwko homofobii i autorytaryzmowi Kościoła" - nie wzbudziły zainteresowania opinii publicznej. Czy można to uznać za dowód powszechnego wśród Austriaków braku zainteresowania sprawami wiary i Kościoła? Według przeprowadzanych tuż przed wizytą Benedykta XVI sondaży ponad 80 proc. mieszkańców Austrii nie przywiązywało do pielgrzymki większego znaczenia. Jak podaje opiniotwórczy tygodnik "Profil", wśród ankietowanych poniżej 30. roku życia taką opinię wyrażało aż 96 proc. Jedynie 17 proc. osób deklarujących się jako katolicy regularnie uczęszcza do kościoła, a aż 45 proc. ma własne wyobrażenie o Bogu i nie akceptuje obrazu Stwórcy wyznawanego przez Kościół. Z sondażu konserwatywnego wiedeńskiego dziennika "Die Presse" wynika, że 41 proc. respondentów uważa się za chrześcijan, ale nie poczuwa do więzi z Kościołem. Tymczasem według oficjalnych danych odsetek katolików w austriackim społeczeństwie nie przekracza 70 proc.; w stołecznym Wiedniu jest ich 50 proc. W ciągu ostatnich dwudziestu lat Kościołowi ubyło ponad dwadzieścia procent wiernych, a dla tych, którzy w Kościele pozostali, brakuje duszpasterzy. Średnia wieku austriackich kapłanów przekracza 64 lata, w jednej piątej parafii brakuje proboszczów.

***

Spokój, piękno i siła słów Benedykta XVI przysporzyły mu w ostatnich dniach wiele sympatii, głównie wśród tych kilkudziesięciu tysięcy austriackich katolików, którzy osobiście wybrali się na jedno ze spotkań z Papieżem. Czy jednak "pielgrzym wśród pielgrzymów", jak samego siebie określił Benedykt, siłą budujących słów będzie w stanie zażegnać niebezpieczeństwo umierania Kościoła?

Znany daleko poza granicami Austrii teolog i socjolog religii Paul Zulehner [zob. rozmowa obok - red.] zagrożenia dla istnienia wielu parafii dopatruje się w bezczynności austriackich biskupów i obawia się skurczenia katolicyzmu do rozmiarów mniejszościowej sekty.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2007