Piekło zamarznięte

07.04.2023

Czyta się kilka minut

Mówią: Trzeba nam iść za krzyżem. Słusznie, ale też wiemy, że walczący pod „sztandarem krzyża”, jak chce Ignacy z Loyoli, nie zawsze zło pokonywali dobrem, przez co dla pokonanych krzyż stawał się znakiem złowieszczym. W wydanej niedawno nocie Dykasterii ds. Kultury i Integralnego ­Rozwoju Człowieka czytamy, że podczas kolonizacji tzw. ­Nowego Świata „wielu chrześcijan dopuściło się zła wobec ludów rdzennych”, a podstawę ku temu dały bulle papieskie z XV wieku. A jakie treści niesie ten znak dzisiaj? Warto o to pytać zwłaszcza porzucających Kościół.

Pierwsza narzucająca się odpowiedź to cierpienie. Krzyż to wszelkie rozczarowania, choroby, wypadki, starość, wojna, ubóstwo, nędza, a zwłaszcza śmierć. Wypchnięta – co prawda – z pola widzenia i myślenia, nie przestaje jednak istnieć i straszyć. Spora w tym zasługa kościelnego nauczania. Z ambony, na katechezie i wykładach mówi się o niej tak, jakby Jezus „zbawił ode złego” wszystko z wyjątkiem właśnie śmierci. A przecież wielkanocna dobra nowina brzmi tak: Syn Boży stał się człowiekiem, „aby przez śmierć pozbawić mocy tego, który rządził śmiercią, mianowicie diabła, i aby uwolnić wszystkich, którzy w lęku przed śmiercią przez całe życie byli skazani na niewolę”. A „tam, gdzie jest miłość, nie ma lęku, lecz doskonała miłość odrzuca lęk, ponieważ lęk wiąże się z karą. Kto natomiast się lęka, nie osiągnie doskonałej miłości. My miłujemy, ponieważ On pierwszy nas umiłował”.

Krzyż nie jest artefaktem jednoznacznym. Na Golgocie mamy trzy krzyże na tyle podobne, na ile różne, a znaczenie nadają im umierający na nich ludzie. Jezus, godząc się na śmierć, potwierdza wierność Ojcu i ludziom. Dla dobrego ­łotra krzyż jest miejscem odzyskania nadziei, drugi łotr umiera złorzecząc, ale nie nam go sądzić, gdyż umiera blisko Boga: „Ojciec miłuje Mnie, dlatego że oddaję swoje życie, aby je znowu odzyskać. Nikt mi go nie zabiera, lecz oddaję je z własnej woli (...). Takie polecenie otrzymałem od mojego Ojca” – mówi Jezus i powtarza je w sobie właściwy sposób każdy człowiek, a wierzę, że zwłaszcza ten, który „oddaje”, odbiera sobie życie, gdyż nie było przy nim nikogo, kto by mu powiedział: „Dzisiaj ze mną będziesz w raju”. To nie krzyż nas zbawia, ożywia, niesie ku życiu, ale miłość. Jaka by ona nie była – można powiedzieć, patrząc na ukrzyżowanych łotrów.

Niewierny Tomasz uwierzył Jezusowi i apostołom, gdy dotknął Jego ran, one też stały się dla Jezusa dowodem Jego tożsamości i upewnieniem, że każde piekło potrafi ­zamarznąć, jeśli u jego bramy stanie człowiek i powie: „Pan jest ze mną, więc się nie boję. Cóż może uczynić mi człowiek? (...) Nie umrę, ale żyć będę i będę opowiadał o dziełach Pana”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2023