Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Papież jest chyba jedynym przywódcą, który przed kamerami potrafi długo i precyzyjnie wymieniać wady swoich najbliższych współpracowników. Takiego obrotu sprawy szefowie watykańskich dykasterii zapewne się nie spodziewali. Dotychczas przedświąteczne spotkanie z pracownikami Kurii papieże wykorzystywali do podsumowania roku: przemówienia te miały swoją rangę, gdyż ukazywały, z jakiej perspektywy papież patrzy na Kościół. W 2012 r. głośnym echem odbiła się np. krytyka filozofii gender promującej rewolucję antropologiczną – groźną dla kultury, jak przekonywał swoich najbliższych współpracowników Benedykt XVI.
Już rok temu Franciszek swoje przemówienie poświęcił Kurii Rzymskiej, jednak ton tamtego przemówienia był ciepły i świąteczny. „Podczas tych moich pierwszych Świąt Bożego Narodzenia jako Biskup Rzymu odczuwam potrzebę, by powiedzieć wielkie »dziękuję« wam, zarówno wszystkim jako wspólnocie pracy, jak i każdemu z osobna” – mówił wówczas. Obok podziękowań papież nakreślił obraz wzorcowego współpracownika: pracownik Kurii ma być przede wszystkim profesjonalistą, który w imieniu papieża służy Kościołom lokalnym i jest człowiekiem... świętym, którego sumienie jest szczególnie uwrażliwione na szkodliwość plotek. W tym roku papież bezpardonowo rozliczył współpracowników z realizacji tego trudnego wzorca. Wymienił 15 „chorób”, które trawią Kurię. Podzielić je można na trzy grupy: związane z patologią władzy (poczucie bycia niezbędnym, „dworskość”, obmowa, rywalizacja i zarozumiałość), osłabieniem religijności (papież mówi o „utracie pamięci o spotkaniu z Panem”, którą nazywa „duchowym alzheimerem”), oraz pazernością na dobra materialne. Papież nie przebiera w słowach – mówi np., że o ich śmiertelności i zastępowalności mogłaby przypomnieć kurialistom „wizyta na cmentarzu”.
Co Franciszek chciał tym przemówieniem osiągnąć? To nie była improwizowana krytyka, którą można by tłumaczyć: „puściły mu nerwy”. Przemówienie zostało wcześniej przygotowane, a jego ostrość świadczy o tym, że papież w reformowaniu Kurii jest zdeterminowany, ale napotyka opór silniejszy, niż można się było spodziewać. Franciszek powiedział więc kurialistom: „żarty się skończyły, zrobię reformę z wami lub bez was!”.
Komentarze prasy światowej koncentrują się na zaskakującej dacie przemówienia: „Guardian” przypomina, że papież przystępuje właśnie do decydującego etapu reformy Kurii Rzymskiej i że bardziej niż robić sobie z kardynałów wrogów, powinien szukać wśród nich sojuszników. Zwłaszcza że 2014 r. był także rokiem niepowodzeń Franciszka, wśród których brytyjska gazeta wymienia choćby opór niektórych kardynałów wobec zmiany stosunku do homoseksualistów i osób rozwiedzionych, przedstawionej podczas październikowego synodu. A efekt? „Muszę przyznać, że nie było mi zbyt miło, gdy wychodziłem z Sali Klementyńskiej – mówił anonimowo jeden z kardynałów, cytowany przez „Boston Globe”. – Rozumiem, że papież chce, abyśmy byli idealni, jednak czasem zastanawiam się, czy ma o nas do powiedzenia cokolwiek pozytywnego”. Zdaniem watykanisty Johna L. Allena Jr. rzadki uśmiech na twarzach kardynałów i oszczędne oklaski po zakończeniu papieskiej mowy wskazują, że takie reakcje nie były odosobnione.