Ohio Blue Tip

Nominowane w tym roku tomiki prezentują nie tylko odmienne estetyki, ale też skrajnie odmienne podejścia do języka, roli samego wiersza i poezji w ogóle.

27.08.2018

Czyta się kilka minut

 /
/

W inspirowanym życiem i pisaniem Williama Carlosa Williamsa filmie Jima Jarmusha „Paterson” poezję pisze się w przerwie na lunch, a wszystko balansuje na granicy kiczu. Same wiersze Patersona do filmu napisał jednak świetny Ron Padgett, którego tom wyszedł zresztą w tym roku po polsku w przekładzie Andrzeja Szuby. Jeden z wierszy, najbliższy może poetyce Williamsa, opisuje krok po kroku zapałki marki Ohio Blue Tip: zgrabne pudełeczko, kolorystykę i kształty liter.

Do wiersza o zapałkach uderzająco podobny jest „Ketchup Włocławek” Dominika Bielickiego. Tu także kolejne wersy skupiają się na kolorach tła czy rzucanych przez litery cieniach – i można by podejrzewać, że rzeczywiście chodzi jedynie o ketchup, gdyby nie dwa początkowe wersy, które jednym precyzyjnym ruchem ustawiają pomidory na niebieskim tle etykiety w kontekście całego teraźniejszego świata: „Na obrzeżach utrzymuje się jeszcze / stan chwiejnej normalności”. Opisy sytuacji i drobne scenki – podobną strukturę zachowuje większość wierszy z tomu „Pawilony” Bieleckiego: kobieta wystukująca rytm kluczem na poręczy, podsłuchana w tramwaju czy autobusie rozmowa, dziewczyna odbierająca naleśniki na wynos. Towarzyszy im lakoniczne zwykle odniesienie do znacznie szerszego, społecznego czy nawet politycznego kontekstu ostatnich lat. Kiedy czytamy najkrótszy w tym tomie wiersz, wiemy już, że w tej dostrzeżonej z okna samochodu scence babcia i rower nie zamykają repertuaru możliwych znaczeń: „Babcia z rowerem w Rykach / na pasach ukłoniła mi się”.

Najkrótszy wiersz Natalii Malek brzmi natomiast: „szczątki po performansie” i został zatytułowany „Kroki”. Krytyka rozpoznawała w tomie „Kord” nowy poetycki język: inny, świeży rozkład akcentów i napięć. Świetnie to widać np. w wierszu „Negocjacje lubią ciszę”, w którym kolejne elementy – „palcówka”, „busik do Gdańska” i „twixy” – w żaden bezpośredni sposób się do siebie nie odnoszą, ale tworzą nową konstelację, opartą na zasadach innych niż podobieństwo czy zależności przyczynowo-skutkowe. To właśnie dzięki nieoczekiwanym zetknięciom słów i wersów, nowym połączeniom stylistycznym i tematycznym język odnawia swoje moce. W jednym z tegorocznych facebookowych sporów o poezję – między Jackiem Dehnelem, autorem „Serca Chopina”, a Rafałem Wawrzyńczykiem – krytyk domagał się od poety właśnie wyciągania z języka mocy dotąd nieznanych, a poeta z kolei bronił się, twierdząc, że potrzeba tworzenia nowego poetyckiego języka była aktualna za czasów awangardy początku XX w., dziś zaś ten wymóg stał się anachroniczny.

O ile przy tak ustawionej linii sporu tom Natalii Malek byłby po myśli krytyka, o tyle tej drugiej, sformułowanej z kolei przez poetę zasadzie – że tworzenie dobrych wierszy nie polega wcale na stałym odnawianiu poetyckiego języka – pozostaje wierny Jerzy Kronhold w swoim dziewiątym tomie, „Stance”. Składa się on z 45 rymowanych oktostychów i 16-wersowej „Piosenki”, jednego z wielu w tym tomie wierszy miłosnych, zapisanego w większości czasownikami w pierwszej osobie. Choć to tomik różny od dotychczasowych książek nowofalowego poety, to moce języka, którymi włada Kronhold, są dobrze znane. Czytelnik tu i ówdzie wysłyszy echo rozmaitych tradycji – Piotr Matywiecki zwraca na tylnej okładce uwagę przede wszystkim na tony z Horacego, Kochanowskiego i baroku. Rymy i rytmy sprawiają, że tom czyta się jak rodzaj poematu, opowieść o nieustających zmaganiach ze sprawami miłości i śmierci.

Kolejne dwa tomy nominowane do gdyńskiej nagrody pochodzą od debiutantów: Macieja Topolskiego („Na koniec idą”) i Agaty Jabłońskiej („Raport wojenny”). W 20 zatytułowanych podobnie utworach Topolski „na potrzeby wiersza” rozmawia z nieobecnym Bogiem, ale także narzucającą się pustką i samą tradycją liryki konfesyjnej. W efekcie nie powstaje oderwana od codzienności refleksja, ale wersy bardzo językowo gęste, zaangażowane także we współczesność: „ile jeszcze panowie / ile jeszcze żeby wypełnić wam / pustą i głodną przestrzeń brzuchów rąk bibliotek / kiedy powiedzieć dość” („nienasycone”).

Agata Jabłońska, zgodnie z tytułem, tworzy wiersze intensywnie zaangażowane, oparte na oryginalnych konceptach, jak w świetnym „Mówieniu NIE. Instruktażu”, gdzie kolejne trzy litery tego najważniejszego słowa zostają rozwinięte w instrukcję wymowy („żeby ci ten język nie przyrósł do zębów”), szybko jednak przemieniającą się w przegląd światowego zła, na które owym NIE należy zareagować. „Musiałam to zapisać, żeby was nie budzić, żeby wam nie płakać”, tłumaczy się poetka i ta uwaga mogłaby dotyczyć całości tomiku: pisanie staje się sposobem na przekucie płaczu w działanie. I jesteśmy tu już ogromnie daleko od paczki zapałek marki Ohio Blue Tip, po drugiej wręcz stronie poetyckiej skali, na której rozpięte zostały tegoroczne nominacje. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2018

Artykuł pochodzi z dodatku „Nagroda Literacka Gdynia 2018