Odkopane talenty

18.10.2006

Czyta się kilka minut

Pomysł udzielania pożyczek w wysokości kilkunastu czy kilkudziesięciu dolarów narodził się z rozczarowania i poczucia wewnętrznego buntu. Profesor ekonomii Muhammad Yunus, wykładowca na uniwersytecie Ćittagong w Bangladeszu, znał przecież tajemnice rynku, wymiany dóbr i usług, korporacji, siłę pieniądza i gospodarki rynkowej. Z drugiej strony znał realia ojczystego Bangladeszu, który mimo prowadzenia gospodarki wolnorynkowej pozostawał jednym z najbiedniejszych i najmniej rozwiniętych krajów świata.

Trudną do wyobrażenia dla Europejczyka skalę tamtejszego ubóstwa pokazały chociażby powodzie, które nawiedziły Bangladesz między czerwcem a październikiem 1998 r., pozbawiając majątku blisko 20 mln ludzi (mieszka ich tam blisko 150 mln, to jedno z najgęściej zaludnionych państw świata) i w jeszcze większym stopniu uzależniając kraj od pomocy międzynarodowej. Ani praca, ani zaradność nie miały szans zaprocentować uczciwym zarabianiem na życie. Wyjściem nie była też pomoc socjalna: kosztowna i obciążona zbyt dużym ryzykiem uzależnienia obywateli od świadczeń.

Yunus wprowadził rozwiązanie prostsze i bardziej efektywne: w 1976 r. na bazie własnych oszczędności założył w Dhace, stolicy kraju, Grameen Bank, czyli "wiejski bank". Ponad 40 mieszkańców jednej z wiosek otrzymało pierwsze mikropożyczki. Dzięki temu mogli kupić materiał do produkcji towaru, maszynę do szycia albo krowę dla założenia stada. I rozpocząć własną działalność, pozwalającą utrzymać rodzinę i spłacić kredyt. Bank Yunusa, inaczej niż banki nastawione wyłącznie na zysk, nie wymagał finansowego zabezpieczenia kredytu, które dla biedoty z Bangladeszu i innych krajów Trzeciego Świata, pozbawionej stałych dochodów, jest nieosiągalne. Nie ściągał też odsetek. Gwarancją uczciwości kredytobiorców miała być ich reputacja - dobre imię, jakim cieszą się wśród najbliższych i przyjaciół, bo to oni mieli być poręczycielami.

Trzy dekady później obroty Grameen Banku liczone były w miliardach dolarów. Posiadał 1300 oddziałów, prawie 3,5 mln klientów z 46 tys. wsi i mógł się pochwalić ściągalnością kredytów oscylującą wokół 98 proc. A kilka tygodni przed przyznaniem Pokojowej Nagrody Nobla "za rozwój mikrokredytów jako instrumentu w walce z ubóstwem" brytyjski tygodnik "The Economist" uznał ideę 66-letniego dziś prof. Yunusa za jedną z najważniejszych innowacji społecznych i ekonomicznych ostatnich lat.

Pomysł nie jest nowy. Na podobnej zasadzie powstawał szwajcarski i niemiecki ruch spółdzielni pożyczkowych. Polskie tradycje nieoprocentowanych mikropożyczek udzielanych ubogim pochodzą z czasów Piotra Skargi. W 1584 r. założył on w Krakowie Arcybractwo Miłosierdzia, które dwa lata później stworzyło Bank Pobożny (Mons Pietatis), utrzymywany ze składek.

- Nowością jest adresowanie kredytu do tych, którzy naprawdę nic nie mają. Poza jednym: talentem przedsiębiorczości - podkreśla prof. Jacek Kochanowicz, historyk i ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego. - Bo to nie są pożyczki dla każdego - ale dla tych, którzy mają pomysł na własną działalność gospodarczą; których problemem nie jest brak zaradności, ale brak gotówki. Kilkunastodolarowe pożyczki służą inwestowaniu, nie konsumpcji, nie można ich więc uznać za zakamuflowaną pomoc społeczną. Co równie ważne - adresatem pomysłu są przede wszystkim kobiety. Doświadczenie dowodzi, że są bardziej odpowiedzialne - pożyczki biorą w wysokości, która daje realną szansę jej spłacenia - i zdeterminowane, by wyprowadzić rodzinę na prostą i być w porządku wobec banku i poręczycieli. W oddziałach Grameen Banku istnieją zresztą kobiece kółka solidarności i wsparcia - swoista siatka psychicznego bezpieczeństwa.

System mikropożyczek sprawdza się także dlatego, że oparto go na wciąż silnej w Trzecim Świecie strukturze rodzinnej i przyjacielskiej - nawet ludzie ulicy mają grupy odniesienia, wobec których chcą i muszą zachować twarz.

- To jest coś więcej niż pokazanie, że za niewielkie sumy można wiele zrobić - zapewnia Jan Młynarczyk, z wykształcenia fizyk, od dwóch lat przedsiębiorca, a wcześniej jeden z pierwszych w Polsce pracowników Funduszu Mikro prowadzącego działalność zbliżoną do Grameen Banku. - Działalność, jaką pożyczkobiorcy mogli rozpocząć (z reguły w porównaniu z europejskimi realiami rzeczywiście "mikro", np. wyplatanie stołków czy mat, szycie ubrań z resztek materiałów), nie tylko wyzwalała ich z nędzy. Przywracała im wolność od wpływu innych ludzi. Czyniła z nędzarzy samodzielnych ludzi, którzy wreszcie mogli realizować plany i utrzymywać rodzinę, ale też płacić podatki i zwiększać dochód narodowy. Wyzwalała w nich potencjał, drzemiący zresztą w każdym społeczeństwie - trzeba tylko znaleźć klucz, który pozwoli nam go uaktywnić.

Mikropożyczki nie podważają zasad gospodarki wolnorynkowej - ostatecznie każdą inicjatywę zweryfikuje właśnie rynek. Raczej, tak jak inne pomysły tzw. ekonomii społecznej, uzupełniają luki, jakie gospodarka wolnorynkowa tworzy.

- Nie tylko w Polsce rynek sprowadzony został do zestawu procedur i zasad, w których się zadurzono. Niewielu, idąc śladem Maxa Webera, zadawało sobie pytanie: po co to wszystko? - mówi Kuba Wygnański, założyciel Banku Informacji o Organizacjach Pozarządowych Klon/Jawor i jeden z animatorów trzeciego sektora w Polsce. - A to jest w gospodarce jedno z pytań najważniejszych. Wysoki wskaźnik rozwoju gospodarczego, co widzimy w Polsce, to nie wszystko. A gdzie kapitał społeczny? Wzajemne zaufanie, poczucie godności, odpowiedzialności za innych? W Grameen Banku ważny jest rodzaj zabezpieczenia: by skorzystać z kapitału finansowego, trzeba posiadać dostatecznie duży kapitał społeczny - zaufanie poręczycieli, czasem sporego grona osób. Nie chodzi więc o to, by znać kogoś, kto ma dojścia, i skwapliwie chronić układ przed intruzami. Wszyscy mają się znać i na sobie polegać - na takich zasadach powstają też spółdzielnie czy towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych. Instytucje jak najbardziej wolnorynkowe.

***

W idei Muhammada Yunusa nie chodzi o pieniądze, choć dzięki nim udało się ją zrealizować i na pierwszy rzut oka wydają się one najważniejsze. Pieniądze - jak pisze Witold Szwajkowski w książce "Tajemnice mikrofinansowania", cytując prof. Yunusa - są tu "zaledwie narzędziem, które pozwala uwolnić ludzkie marzenia i nawet najbiedniejszym i najbardziej poszkodowanym ludziom na świecie pomaga godnie żyć, zdobyć szacunek i nadać sens ich życiu".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2006