Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prasowe tytuły i teksty takie jak ten: „Unia zaskoczona przez PiS. Przekroczono czerwoną linię. Pospieszne głosowanie w Sejmie w sprawie reformy sądownictwa to punkt zwrotny dla Polski. PiS na dobre odwraca się od zasady niezależności wymiaru sprawiedliwości” – nie robią większego wrażenia. W odczuciu przeciętnego obywatela bowiem żadna „czerwona linia” nie została przekroczona. Przeciętny obywatel czuje się bezpiecznie i nadal jest gotów głosować na PiS. Przecież – myśli sobie – żyjemy w wolnym kraju. KOD może manifestować (jeśli są ograniczenia, to natury logistycznej). Nie ma cenzury, z telewizji narodowej można się przełączyć na... cokolwiek innego. W kioskach i salonach prasowych leżą pisma od prawa do lewa – pełen wachlarz. Można dowolnie wyjeżdżać za granicę i prowadzić interesy w innych państwach. Towary w sklepach są, samochód można kupić bez przydzielonego przez władze talonu. Państwo się troszczy o mieszkania dla młodych rodzin, przez 500 plus ratuje Ojczyznę przed wyludnieniem. Drogi są coraz lepsze, także pociągi, linie lotnicze. Państwo walczy z korupcją i z przestępczością. Ulice są bezpieczne, monitorowane. Nie ma imigrantów. Szara strefa podatkowa się kurczy, pieniędzy (państwu) przybywa. Powstaliśmy z kolan i nie drżymy przed Unią Europejską. Umacnia się tożsamość narodowa, dzieci w szkole nareszcie się dowiadują o żołnierzach wyklętych, o katastrofie smoleńskiej, o tym, kto naprawdę był kim w czasach Solidarności, oraz poznają prawdę o knowaniach uczestników Okrągłego Stołu. Nie ma jeszcze wszystkiego, ale Polskę dopiero teraz podnosimy z ruin. Obywatel-katolik doceni, że władza, w przeciwieństwie do dawnych liberałów, szanuje Kościół katolicki i wspiera radiostację, z której rozbrzmiewa jedyny głos katolicki w naszym domu.
Zamach na sądy – czytaj i udostępniaj specjalny, bezpłatny serwis „Tygodnika Powszechnego” >>>
A Trybunał Konstytucyjny? A podporządkowanie władzy sądowniczej politykom partii rządzącej? A dzielenie Polaków na różne, antagonizowane wobec siebie „sorty”?... Dla przeciętnego obywatela to sprawy dalekie, niemal abstrakcyjne. Prawdopodobnie do niedawna wielu nawet nie wiedziało, jakie funkcje spełniają Trybunał Konstytucyjny, Krajowa Rada Sądownictwa czy Sąd Najwyższy. I dalej nie wie, co jest o nim w konstytucji. O co w ogóle chodzi z tymi nienaruszalnymi zasadami, niepodlegającymi decyzjom zwykłej większości. Nie podlegają, więc są niedemokratyczne?
Rzecz w tym, by związanie poczynań władzy publicznej ze sprawiedliwością nie zależało od każdorazowego posiadacza władzy. Bo przecież sprawujący ją nie są wolni od wszelkiego rodzaju namiętności i bywa, że zamiast dbać o dobro wspólne, zabiegają po prostu o władzę dla niej samej. A często będąc stroną w konfliktach społecznych, wykorzystują swoją uprzywilejowaną pozycję.
Tak więc władze publiczne nie tylko chronią zasady sprawiedliwości, ale również im zagrażają. Stąd też nieustanne poszukanie skutecznej strategii sprawiedliwości politycznej. Taką strategią jest monteskiuszowska zasada trójpodziału władzy, którą przyjmuje Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela, konstytucje większości nowoczesnych państw, także nasza Konstytucja. Stanowi ona, że „Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej”. On ma chronić przed zagarnięciem (oczywiście w imię skuteczności „jedynej prawdy” i „dla dobra obywateli”) władzy niepodzielnej i absolutnej.
Jak mówi John Locke, uznanie absolutnego suwerena oznacza, „że ludzie są tak głupi, iż dążąc do uniknięcia szkód wyrządzanych im przez tchórze czy lisy, będą zadowoleni i będą się czuć bezpiecznie, kiedy pożrą ich lwy”.
Żeby to choć lwy były. ©℗
Czytaj także:
- Andrzej Stankiewicz: Dla Kaczyńskiego przejęcie sądów jest kluczowym elementem rewolucji, która ma ugruntować jego władzę na lata. Jeśli najnowsza reforma wejdzie w życie, każdy polski sędzia zostanie podporządkowany PiS.
- Jarosław Flis: Projekt zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym zatrząsł polską polityką, która wydawała się już w nastroju wakacyjnym. Jakby u liderów PiS pojawiło się przekonanie, że skoro upiekło im się opanowanie TK, ta pacyfikacja też ujdzie im na sucho.
- Adam Strzembosz: Usiłuje się nam robić wodę z mózgu na niebywałą skalę. Forsowane zmiany uzależnią od polityków i zniszczą następną fundamentalną dla demokratycznego państwa prawa instytucję.
- Marcin Matczak: Trójpodział władzy wygląda dziś tak: władzę ustawodawczą sprawuje PiS, władzę wykonawczą PiS, a władzę sądowniczą PiS.