Dni przy Wiejskiej

„Błyskawiczny tryb uchwalania tych ustaw nie licuje z powagą parlamentu. Senatorowie są traktowani jak gówniarze” – mówi Aleksander Pociej z PO, od sześciu lat członek senackiej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.

21.07.2017

Czyta się kilka minut

Protest pod Sejmem. Fot: JAKUB WOSIK/REPORTER/EastNews /
Protest pod Sejmem. Fot: JAKUB WOSIK/REPORTER/EastNews /

W tle protestów toczą się drobne, ciche, statusowe wojny. O to, kto się buntuje cynicznie, a kto szlachetnie. W mediach społecznościowych też trwa przeciąganie liny: czy lepiej iść za KOD-em czy za Akcją Demokracja. Partie opozycyjne oczywiście też walczą o kapitał polityczny, ale w ryzach trzymają je sondaże. W czwartek o 20.00 protest pod Pałacem Namiestnikowskim organizowała Platforma Obywatelska, do której dołączyła Nowoczesna i część PSL-u. Przemawiał Adam Strzembosz, mówił o tym, jak tworzono nowy Sąd Najwyższy u zarania suwerennej Polski. Zainstalowano też szafę grającą, tym razem z bardzo ekstrawaganckim repertuarem: od „Warszawianki” po Louisa Armstronga. Młodzi, czyli ci przed czterdziestką, poczuli zgrzyt, gdy usłyszeli Jacka Wójcickiego śpiewającego „Miejcie nadzieję”. Zirytowały ich asnykowskie wersy „Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, 

Mężom przystoi w milczeniu się zbroić” z genderowymi podziałami sprzed 150 lat. A przecież dzisiejsze protesty żyją siłą przede wszystkim organizacji kobiecych.


Zamach na sądy – czytaj i udostępniaj specjalny, bezpłatny serwis „Tygodnika Powszechnego” >>>


Ludzie się wkurzają

Posłowie opozycji przywdziali na znak żałoby małe czarne wstążeczki. W piątek rozjechali się po terenie, by w macierzystych okręgach wykonywać pracę organiczną. Ci z sejmowej Komisji Sprawiedliwości przeżywają cały czas nocną awanturę. – Marek Suski z Izabelą Kloc przyszli ją sprowokować. A prof. Pawłowicz darła się i powtarzała za prezesem coś o zdradzieckich mordach – mówi jeden z nich. Dziennikarka Ewa Stankiewicz podgrzewała nastroje podkładając politykom z PO i Nowoczesnej mikrofon pod nos z pytaniem: „Czemu pan chce zniszczyć demokrację w Polsce?”.

Opozycja i koalicja przeżywały w poprzednich dniach wystąpienie prezydenta, w którym zapowiedział weto. Wszyscy raczej zgadzają się, że „ustawki” nie było, na pewno szeregowi posłowie PiS byli zaskoczeni. Generalicja z Nowogrodzkiej wpadła podobno w popłoch. Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł chodził po Sejmie bardzo zdenerwowany. – Zaczyna się walka o kukizowców, którzy się Kukizowi z rąk wyślizgują. Wicemarszałek Tyszka jest tu prowodyrem. A Suski chodzi po mieście i negocjuje z wyłuskanymi posłami z klubu Kukiz ’15. Ale w tym jest poważniejszy interes. PiS jest dobry w Twittera, ale bardzo słaby w Facebooka. A kukizowcy są w tym znakomici, naprawdę potrafią łowić lajki i ściągać uwagę młodych. To jest know-how, na którym Nowogrodzkiej bardzo zależy – stwierdza poseł opozycji.

W tych ultra gorących dniach przy Wiejskiej objawił się jeden cichy bohater: wicemarszałek Joachim Brudziński. I znowu PiS zgadza się tu z opozycją. To on najlepiej prowadzi obrady i ma niezwykły dar do spuszczania powietrza, kiedy zbiera się na konflikt. To on odciągał posłów PiS-u, którzy chcieli się bić z Krzysztofem Mieszkowskim z Nowoczesnej, kiedy ten podszedł energicznym krokiem do Jarosława Kaczyńskiego.

Młodzież z PO i od Petru martwi się też o przekaz. – Z takim pogrywającym homofobią i mizoginią Frasyniukiem nic nie zdziałamy. To nie ta epoka. Ludzie się tylko wkurzają. Grzesiek (red. – Schetyna) wie, że nie jest idolem młodych i raczej ostrożnie zabiera głos. A jak przyjdzie do budowania frontu wspólnego to jak taki Frasyniuk stanie na scenie obok Biedronia? Seniorzy powinni już odpuścić – mówi jeden z „młodych”. Zresztą w czwartek wieczorem wybuchł konflikt pod Sejmem, bo Władysław Frasyniuk „podebrał” spora grupę i poszedł z nią na Plac Krasińskich, gdzie znajduje się Sąd Najwyższy.

Teraz przegłosowana w czwartek w Sejmie ustawa jest w Senacie. – W zasadzie chodzi im wyłącznie o wymianę kadr. Przede wszystkim całej kadry Sądu Najwyższego. To o tyle dziwne, bo w tym chaosie informacyjnym, że sądy są niewydolne, akurat SN ma najlepsze statystyki. Poza tym błyskawiczny tryb uchwalania tych ustaw nie licuje z powagą parlamentu. Senatorowie są traktowani jak gówniarze – tłumaczy mi swoje stanowisko Aleksander Pociej z PO, od sześciu lat członek senackiej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. A od dłuższego czasu Andrzej Duda nie podpisuje nominacji sędziów do SN przez co de facto blokuje jego prace. Poza tym reforma sądownictwa nie przewiduje zwiększenia etatów czy dodatkowych środków.

– Borys Budka słusznie mówił z trybuny sejmowej, że pierwszą rzeczą, którą Ziobro zrobił, było utłuczenie reformy autorstwa Jarosława Gowina. To on wbrew całemu środowisku sędziowskiemu zmienił procedurę z takiej, która dążyła do ustalenia prawdy materialnej z bardzo aktywną rolą sędziego na tryb kontradyktoryjny, by przyspieszyć procedowanie – dodaje senator. Może stąd stańczykowska mina ministra sprawiedliwości w rządzie Tuska i wicepremiera w gabinecie Beaty Szydło w czasie sejmowego głosowania.

Gdy przyjmowano reformę Jarosława Gowina, część PO była jej przeciwna. Podobnie jak prokuratura, która czuła się do tej zmiany nieprzygotowana.

Bomba pod wymiar sprawiedliwości

Opozycja w Senacie obawia się, że po uchwaleniu nowej ustawy zaczną się kłopoty zagranicą. Polska jest partnerem wielostronnych umów, na mocy których panuje automatyzm. Sąd zagranicą nie bada dodatkowo orzeczeń, tylko automatycznie bierze je pod uwagę. Dotyczy to transgranicznych spraw gospodarczych, karnych i rodzinnych. Jeśli ze względu na utratę zaufania do naszego systemu sprawiedliwości wylecimy z tych multilateralnych umów, to każde orzeczenie będzie musiało być potwierdzone. Polscy obywatele tymczasem będą mogli iść do Strasburga z niemal każdym wyrokiem argumentując, że nad Wisłą nie ma niezależnego sądu.

– Ta reforma podkłada bombę pod cały wymiar sprawiedliwości. Unia Europejska nie może sobie pozwolić na tolerowanie stanu rzeczy, w jakim nie ma niezawisłych sądów, bo może to być przykładem dla innych, że takie coś jest w ogóle dopuszczalne – dodaje Pociej.

Tymczasem we wtorek Sejm przyjął uchwałę upamiętniającą zamach stanu, jaki się dokonał 4 czerwca 1992 roku, kiedy upadł rząd Jana Olszewskiego. Zgodnie z narracją archiwizującego tamte wydarzenia filmu „Nocna zmiana” Jacka Kurskiego i Piotra Semki, nazwano to „zamachem”, chociaż wotum nieufności wyraziła gabinetowi demokratycznie wybrana sejmowa większość. – Pycha ich zjadła. Za kilka lat ktoś będzie to, co teraz robią, wspominać jako przeprowadzany toporem zamach stanu – mówi jeden z senatorów PO.


Czytaj także:

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zajmuje się polityką zagraniczną, głównie amerykańską oraz relacjami transatlantyckimi. Autor korespondencji i reportaży z USA.      więcej