Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prace nad ustawą, którą administracja prezydenta Baracka Obamy traktowała jako jeden z priorytetów, trwały prawie rok i budziły ogromne kontrowersje. "To najbardziej radykalne zmiany od czasu Wielkiego Kryzysu" - twierdził "Washington Post". Projekt, który będzie teraz przedmiotem końcowych uzgodnień z Izbą Reprezentantów - niższą izbą Kongresu, która jeszcze w grudniu 2009 r. przyjęła własną wersję takiej ustawy - ma trafić do podpisu prezydenta w ciągu najbliższych tygodni. Tuż po głosowaniu przywódca demokratycznej większości w Senacie Harry M. Reid stwierdził - używając określenia "gwałtowny zgrzyt" - że wejście w życie nowych przepisów będzie oznaczało koniec radosnej przejażdżki Wall Street.
"Recesja, z której wychodzimy, została przede wszystkim spowodowana przez brak odpowiedzialności i przejrzystości zarówno na Wall Street, jak i w Waszyngtonie" - mówił prezydent Obama tuż przed głosowaniem. "Naszym celem nie jest karanie banków, ale uchronienie gospodarki i amerykańskiego społeczeństwa przed zawirowaniami, jakich doświadczaliśmy w ciągu ostatnich kilku lat".
Liczący ponad 1500 stron dokument znacząco zwiększa uprawnienia kontrolne Banku Rezerwy Federalnej (Fed) oraz kilku agend rządowych. Przewiduje m.in. powołanie nowej rady, która pod przewodnictwem Sekretarza Skarbu będzie nadzorować instytucje finansowe i w razie potrzeby nawet stawiać je w stan likwidacji. Pozwoliłoby to zapobiec obarczaniu kosztami błędnych inwestycji podatników - jak miało to miejsce przy obecnym kryzysie (projekt Izby Reprezentantów zmuszał banki do stworzenia rezerwy celowej w wysokości 200 mld dolarów, czemu sprzeciwia się administracja Obamy). Większej kontroli ma też zostać poddany obrót instrumentami pochodnymi oraz możliwości inwestycyjne banków, w tym także możliwość prowadzenia operacji w tzw. funduszach hedgingowych. Ustawa przewiduje także powołanie agencji ds. ochrony konsumentów, która ma m.in. kontrolować instytucje oferujące kredyty hipoteczne i konsumpcyjne.
Czy ustawa przyniesie pożądane rezultaty? Wielu komentatorów i ekonomistów - zarówno z prawej, jak i z lewej strony - ma wątpliwości. "Ostatecznie wszystko będzie zależeć od tego, czy uda nam się stworzyć bardziej stabilny, trwały i konkurencyjny system finansowy - mówił tuż po głosowaniu członek komisji bankowej, republikański senator Richard Shelby. - Zadecydują o tym nie triumfalne oświadczenia prasowe, ale rynek... Zaś rynek nie przyznaje punktów za dobre intencje".
Ten projekt to krok we właściwym kierunku, twierdzi prof. Eldar Shafir, który od kilkunastu lat na Uniwersytecie Princeton zajmuje się ekonomią behawioralną. - Choć nie jestem specjalistą od regulacji bankowych czy rynków finansowych, to jestem przekonany, że po trzech dekadach deregulacji Ameryka jest gotowa na zmiany - mówi Shafir "Tygodnikowi". - Potrzebne jest nam dziś znacznie szersze spojrzenie na dziedzinę, jaką jest ekonomia.
Na czym miałoby polegać to szersze spojrzenie - prof. Shafir opowiada w wywiadzie, który publikujemy obok.