Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dobrze, że te środowiska nie milczą; są alternatywą dla przeciwników, którzy również zbierają podpisy. Jedyny oficjalny katolicki głos w tej dziedzinie to jak dotąd list Episkopatu Polski z grudnia 2008 r. oraz papieska instrukcja "Dignitas personae". O ile biskupi nie muszą się już czuć osamotnieni, o tyle ich niepokój wzbudza sposób, w jaki "contrainvitrowcy" propagują swoją akcję. "Musimy uświadomić wszystkim, na czym polega zło in vitro!", bo "zawsze jest złamaniem piątego i szóstego przykazania". Kompromis Gowina określają "niezwykle talmudyczną teorię", a posła podejrzewają o "schizofrenię". W kręgu "podejrzanych" znalazł się nawet ks. Franciszek Longchamps de Berier z zespołu bioetycznego przy Radzie Ministrów, "za brak głośnego sprzeciwu i przedstawienia nauki Kościoła w rekomendacjach dla premiera". Najbardziej przykry jest jednak argument, że "żadna normalna rodzina nie ma z in vitro problemu".
Jan Paweł II i kard. Joseph Ratzinger, na których powołują się propagatorzy "contra in vitro", obok obrony świętości i godności życia głoszą też podstawową dla nas chrześcijan zasadę "miłości i szacunku do bliźniego" - zasadę, która tak samo dotyczy "contrainvitrowców".
We Francji przedstawiciele różnych środowisk prowadzą za pomocą listów i internetu otwarty dialog o in vitro... ze swoimi biskupami.