Niewygodny bagaż

Rozgrywające się w egzotycznej wspólnocie czeczeńskich uchodźców „Macondo” jest uniwersalnym filmem o dojrzewaniu do męskości – tej skłonnej do poświęcenia i gotowej przyznać się do błędów.

15.12.2014

Czyta się kilka minut

Ramasan Minkailov i Kheda Gazieva w filmie „Macondo” / Fot. MATERIAŁY PRASOWE
Ramasan Minkailov i Kheda Gazieva w filmie „Macondo” / Fot. MATERIAŁY PRASOWE

Kino fabularne czy dokumentalne zazwyczaj traktuje problem azylantów w sposób interwencyjny – jako problem właśnie. Sudabeh Mortezai, urodzona w Nie- mczech austriacka reżyserka o irańskich korzeniach, w swoim fabularnym debiucie spogląda na środowisko imigranckie od środka, oczyma jednego z uchodźców, w dodatku dziecka.

Dzięki temu historia 11-letniego Ramasana z Czeczenii jest przede wszystkim intrygującą opowieścią o dorastaniu – w obcym świecie, w cieniu wojny, pod groźbą deportacji. Kulturowa odrębność, która zwykle staje na drodze ku asymilacji, w filmie „Macondo” – za sprawą jego dziecięcej perspektywy – zostaje wyostrzona. Jednocześnie Mortezai sugeruje, że tradycja czy tożsamość nie mogą być przyswajane w sposób mechaniczny. Że często wymagają przepracowania i dopasowania do nowych warunków.

Szare blokowisko na przedmieściach Wiednia wbrew pozorom ma coś wspólnego z mityczną wioską z powieści Gabriela Garcíi Márqueza. Wyizolowana społeczność azylantów rządzi się swoimi prawami, przywiezionymi tu z najdalszych zakątków świata. I choć „Macondo” posiada bardzo realistyczny sznyt (jak przystało na dzieło doświadczonej dokumentalistki), tu również pomiędzy żywymi krążą niewidzialne duchy. Kimś takim jest ojciec Ramasana, poległy w którejś z czeczeńskich wojen – choć nieobecny, na każdym kroku daje o sobie znać. W austriackim mieszkaniu spogląda z licznych fotografii, w szczególny zaś sposób uobecnia się w świadomości syna – który, mimo że sam jest jeszcze dzieckiem, najwyraźniej wchodzi w patriarchalną rolę: sprawuje opiekę nad niesfornymi siostrzyczkami i coraz bardziej kontroluje owdowiałą matkę. W jednej ze scen Ramasan tłumaczy jej rozmowę z austriacką urzędniczką zaznamiającą rodzinę z procedurami przyznania azylu. Sprytny chłopiec, wykorzystując językową przewagę nad „niemą” rodzicielką, przeinacza sens pytań i odpowiedzi, jakby chciał oszczędzić matce wstydliwych kwestii. Choć jednocześnie potrafi wykorzystać swoją pozycję pośrednika, by przejąć władzę nad sytuacją.

Symbolem tej władzy jest odziedziczony po ojcu stary rosyjski zegarek. Czas się w nim zatrzymał, a sam Ramasan stał się zakładnikiem pamięci po zmarłym. Kiedy na wyidealizowanym wizerunku bohatera wojennego pojawia się rysa, chłopiec czuje się zdradzony. Swój gniew na ojca, który nie okazał się tym, kim zawsze się wydawał, chłopiec zaczyna przenosić na najbliższe otoczenie. Jego bunt staje się ślepy, autodestrukcyjny, zagrażający bezpieczeństwu rodziny. Film Mortezai pokazuje też, jak różne osoby i instytucje próbują dyskretnie przejmować tę ojcowską funkcję. O Ramasana upomina się więc miejscowy meczet, a sąsiad Isa, niegdysiejszy towarzysz broni zmarłego, coraz śmielej spogląda w kierunku sympatycznej wdowy z trójką dzieci. W warunkach imigracji religia czy tradycyjne zwyczaje plemienne nabierają nowej mocy.

Choć „Macondo” rozgrywa się w egzo- tycznej dla nas czeczeńskiej wspólnocie, w dodatku podwójnie zamkniętej, bo wyrwanej ze swego naturalnego otoczenia, daje się czytać jako uniwersalny film o dojrzewaniu do męskości. Nie tej kontrolującej, konfrontacyjnej, za wszelką cenę szukającej sprawiedliwości, ale tej skłonnej do poświęcenia i gotowej przyznać się do błędów. Skromny film Mortezai, nakręcony z udziałem naturszczyków mówiących zarówno po niemiecku, jak i w swoich ojczystych językach, jest jednocześnie osobistym wyznaniem reżyserki, która przebywając na emigracji, sama musiała wynegocjować swoje pojęcie tożsamości. Dlatego „Macondo”, zamiast kolejnej debaty o integracji „obcych”, podlanej sosem politycznej poprawności, pozwala nam po prostu zobaczyć ich z bliska, z całym bagażem. Często niewygodnym również dla nich samych.


„MACONDO” – scen. i reż. Sudabeh Mortezai, wyst. Ramasan Minkailov, Aslan Elbiev, Kheda Gazieva i inni. Prod. Austria 2014.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2014