Niemieckie sokoły odlatują z Turcji

Po miesiącach bezowocnych negocjacji Niemcy zdecydowali o wycofaniu swoich sił powietrznych ze strategicznej bazy Incirlik. „Droga wolna” – mówi turecki rząd, ale tak na prawdę to Ankara jest głównym przegranym w tym sporze.

08.06.2017

Czyta się kilka minut

Protest w pobliży ambasady USA w Ankarze, 8.06.2017 r. /  / Fot. ADEM ALTAN /AFP / EASTNEWS
Protest w pobliży ambasady USA w Ankarze, 8.06.2017 r. / / Fot. ADEM ALTAN /AFP / EASTNEWS

Spór między Berlinem a Ankarą, dotyczący niemieckich żołnierzy stacjonujących w położonej na wschodzie Adany bazie lotniczej Incirlik, rozpoczął się przed rokiem i od początku nosił znamiona politycznej rozgrywki. Według niemieckich przepisów, kontrolę nad wojskami stacjonującymi za granicą sprawuje parlament. Tym czasem po tym, jak w setną rocznicę tzw. rzezi Ormian niemiecki parlament uznał wydarzenia z 1915 roku za ludobójstwo, Ankara odmówiła deputowanym z Berlina wizyty u stacjonujących w Turcji żołnierzy Luftwaffe, wykonujących – w ramach koalicji walczącej z Państwem Islamskim –  loty rozpoznawcze nad Syrią. Dalej było już tylko gorzej: po nieudanym, lipcowym przewrocie wojskowym w Turcji, Niemcy wbrew oczekiwaniom Ankary udzieliły azylu wielu Turkom ściganym nad Bosforem za sprzyjanie rzekomemu inicjatorowi puczu Fethullahowi Gulenowi. A kiedy jeszcze Berlin zabronił tureckim politykom AKP prowadzić w Niemczech agitacji przed majowym referendum konstytucyjnym, Turcy przestali już nawet udawać (bo tak brzmiało oficjalne stanowisko rządu), że kolejne „zakazy odwiedzin” (deputowani wybierali się do Adany 15 maja i 5 czerwca) wynikają jedynie z sytuacji wewnętrznej kraju. – Widzimy wyraźnie, że Niemcy wspierają wszystko, co jest przeciwko Turcji. W tych okolicznościach nie jest możliwe otwarcie bazy Incirlik przed nimi. Jeśli zauważymy podjęcie przez stronę niemiecką pozytywnych kroków, ponownie rozważymy taką możliwość – powiedział przed tygodniem minister spraw zagranicznych Mevlut Cavusoglu, dodając, że Turcja nie będzie błagać, by żołnierze zostali. – Jeśli chcą odejść, po prostu powiemy do widzenia.

Dziś Turkom nie pozostało już nic innego. W środę niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen poinformowała, że 6 samolotów rozpoznawczych Tornado (zwanych potocznie Falconami), dwie maszyny umożliwiające tankowanie w powietrzu i 250 stacjonujący w Incirlik żołnierzy, zostanie przeniesionych do Jordanii. O ile dla Niemców oznacza to jedynie problemy logistyczne a dla ich żołnierzy 3 miesięczną przerwę w walkach z ISIS, to już konsekwencje, które poniesie Turcja mogą być znacznie bardziej dotkliwe, niż próbuje to dziś przedstawiać Ankara. – Już kolejny raz w historii Turcja wchodzi w konflikt z innym członkiem NATO. Niemcy, którzy przecież płacą Ankarze za swój pobyt w bazie Incirlik, powiedzieli dość. Turcja próbuje się usprawiedliwiać, ale po tym co zaszło, jej prestiż zmalał jeszcze bardziej i fakt, że jej potencjał militarny jest drugim co do wielkości w NATO, tego nie zmienia. Nie ma już bowiem 100 procentowej pewności, że będzie się ona wywiązywać ze swoich sojuszniczych powinności – mówi „Tygodnikowi” polski analityk wojskowy stacjonujący w bazie Sojuszu w Izmirze. Jego zdaniem sytuację Turcji pogarsza też fakt, że wielu jej oficerów przebywających za granicą poprosiło o azyl polityczny. – Na ich miejsca Ankara nikogo nie wyznaczyła. Do tego bliskie kontakty Turcji z Rosją mogą sprawić, że nie będzie ona przez najbliższe lata dopuszczana do opracowywania najnowszych strategii obronnych Sojuszu i pogrąży się w jeszcze większej izolacji.

Tureccy publicyści mają jeszcze nadzieję, że nie będzie aż tak źle, bo Turcja wciąż jest dla Europy ważnym punktem odniesienia, ale już dyplomaci złudzeń nie mają. – Tylko powściągliwość Europy sprawiła, że „więź” między Wspólnotą a Turcją jeszcze nie została zerwana. Krótkowzroczna polityka zagraniczna tureckiego rządu może sprawić, że zostaniemy z niczym – powiedział w anonimowej rozmowie z Al-Monitor jeden z tureckich polityków. Rzeczywiście: apele Ankary, by zakończyć najnowszy kryzys (zerwanie stosunków dyplomatycznych z Katarem przez 5 państw Zatoki Perskiej) zostały kompletnie zignorowane, podobnie jak wcześniejsze protesty Erdoğana przeciw przekazywaniu przez USA broni kurdyjskim siłom walczącym z ISIS i jego sugestie, by kolejny szczyt NATO zorganizować nad Bosforem. „Nie, dziękujemy” usłyszał kilka dni temu od sojuszników Erdogan i wygląda na to, że do takiej odpowiedzi będzie się musiał w najbliższych latach przyzwyczaić.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, korespondentka „Tygodnika Powszechnego” z Turcji, stały współpracownik Działu Zagranicznego Gazety Wyborczej, laureatka nagrody Media Pro za cykl artykułów o problemach polskich studentów. Autorka książki „Wróżąc z fusów” – zbioru reportaży z… więcej