Co się stanie ze słynnymi mozaikami i freskami z kościoła na Chorze w Stambule?

Do mediów wyciekły pierwsze zdjęcia z wnętrza bezcennego bizantyjskiego zabytku przerabianego na meczet.

20.02.2024

Czyta się kilka minut

Turyści w muzeum Chora w Stambule, sierpień 2020 r. // Fot. Erhan Demirtas / NurPhoto / AFP / East News
Turyści w muzeum Chora w Stambule, sierpień 2020 r. // Fot. Erhan Demirtas / NurPhoto / AFP / East News

Podobno freski i mozaiki ocalały, a jedynie podłoga została pokryta dywanem. Tureckie media obiegły nowe zdjęcia kościoła na Chorze, zamienionego trzy lata temu w meczet, ale nikt nie wie, czy są prawdziwe i czy do czasu otwarcia nic się nie zmieni. Ministerstwo Kultury i Rada do spraw Religii właśnie poinformowały, że renowacja świątyni się skończyła. Konserwatorzy zabytków i wierni nie mają dobrych przeczuć.

Najpierw była Hagia Sophia

Kiedy latem 2020 r. prezydent Turcji Recep Tayiip Erdoğan dopiął wreszcie swego i po zastosowaniu rozmaitych kruczków prawnych, a nawet – jak twierdzą niektórzy prawnicy – pomieszania przepisów prawa cywilnego i religijnego – podpisał dekret zamieniający stambulską Hagię Sophię w meczet, prawosławni wierni sądzili, że nic gorszego ich już nie spotka. W świątyni co prawda od lat 30. XX w. nikt się nie modlił, wtedy bowiem – dekretem Mustafy Kemala Atatürka, który dążył do laicyzacji państwa – utworzono tu muzeum, jednak imponujące dzieła sztuki sakralnej były widoczne i dostępne dla każdego, kto nabył bilet. Po decyzji Erdoğana, podyktowanej chęcią zjednania sobie konserwatywnego elektoratu i odwrócenia jego uwagi od szalejącego kryzysu, ale też ambicją religijnego polityka, muzułmanie wiwatowali, a świat chrześcijański płakał. W greckich kościołach zabiły nawet dzwony na znak żałoby.

Rozczarowani byli zarówno przedstawiciele Cerkwi greckiej, jak i rosyjskiej, bo jedni i drudzy czują się spadkobiercami bizantyjskiej spuścizny, ale i katolicy. Głos w sprawie Hagii Sophii zabrał nawet papież. Na prezydencie Turcji lamenty nie zrobiły wrażenia. Dwa miesiące później kolejnym dekretem zamienił w meczet inny, będący od lat muzeum, kościół Świętego Zbawiciela na Chorze. Z Hagią Sophią uwinięto się ekspresowo, na trzy lata zamykając galerię (od połowy stycznia znów jest otwarta do zwiedzania), podłogę pokrywając turkusowym dywanem, a część malowideł ukrywając pod białymi zasłonami. Tymczasem renowacja kościoła na Chorze trwa już niemal trzy lata, a otwarcie znów przesunięto.

Ryzyko zniszczenia

„Zakończyły się prace konserwatorskie w meczecie Kariye (turecka nazwa Chory) w Stambule, który jest własnością Generalnej Dyrekcji Fundacji Ministerstwa Kultury i który dekretem prezydenta z 21 sierpnia 2020 roku uzyskał status meczetu” – poinformował w oświadczeniu sprzed kilkunastu dni resort kultury, dodając, że renowacja była prowadzona z wielką starannością, a informacja, jakoby otwarcie miało nastąpić jeszcze w tym miesiącu (tureckie gazety mówiły o 23 lutego), nie pochodzi z oficjalnych źródeł i nie odzwierciedla prawdy.

„Rozpoczęły się prace nad otwarciem meczetu na potrzeby kultu w maju, a dokładna data otwarcia zostanie ogłoszona po zakończeniu prac” – czytamy w oświadczeniu. Islam zakazuje przedstawień figuralnych, toteż trudno sobie wyobrazić, że w starym-nowym meczecie na wiernych podczas namazu patrzyć będą Jezus Chrystus, apostołowie i całe zastępy świętych z malowideł i mozaik. Tymczasem w mediach pojawiły się zdjęcia świątyni po renowacji. Wynika z nich, że nie sprawdziły się czarne wizje konserwatorów i wiernych. Na ścianach w nienaruszonym stanie zostały ponoć bizantyjskie mozaiki i freski, a jedyna zmiana to specjalnie zaprojektowany czerwony dywan z wełny, który przykryje podłogę świątyni, wyremontowane okna i mihrab.

Dlaczego podobno? Bo i tych informacji nie potwierdza żadne ministerstwo. Nie wiadomo też, czy można ufać krążącym w internecie zdjęciom z kościoła. Mniej więcej rok po jego zamknięciu media obiegły szokujące fotografie zmian, które w nim zaszły. Freski i mozaiki na ścianach były otynkowane, a do wnętrza świątyni, która od podłogi po imponującą kopułę pokryta jest przecież malowidłami, prowadziły korytarzyki z niskim, podwieszanym sufitem przypominającym namiot lub harmonijkę. „Zniszczyliście jedno z arcydzieł światowej sztuki, zabiliście wartość artystyczną i charakter świątyni” – napisał wtedy w mediach społecznościowych Mahir Polat, zastępca sekretarza w stambulskim magistracie, a historycy i konserwatorzy zabytków mówili o zbrodni i „wymazywaniu” obecności innych kultur w wielokulturowej Turcji.

Wciąż nie ma więc stuprocentowej pewności, jaki obecnie jest stan. Czy to była tylko przymiarka do renowacji? A może już gotowy projekt, z którego wycofano się po krytyce? Wciąż nie wiadomo, bo dostępne w sieci zdjęcia ukazują tylko kilka wybranych fragmentów dawnego muzeum. A do maja wiele się jeszcze może zmienić.

Cesarzowa i wezyr

O co właściwie tyle krzyku? Pewnie o to, że kościół na Chorze, położony na wzgórzu Edirnekapı z widokiem na Złoty Róg, choć znacznie mniejszy od Hagii Sophii i ulokowany poza ścisłym turystycznym centrum Stambułu, stanowi prawdziwą perłę bizantyjskiej sztuki sakralnej. Nie bez przyczyny był przez lata jednym z najczęściej odwiedzanych stambulskich muzeów. Kapiący złotem, z malowidłami przedstawiającymi Jezusa wstępującego do piekieł, Sąd Ostateczny, zastępy świętych, cud w Kanie Galilejskiej, rozmodloną Maryję i mnóstwo scen ze Starego Testamentu (z rzezią niewiniątek włącznie) przyciągał niezliczone rzesze turystów i pielgrzymów.

Jest wiele teorii dotyczących jego budowy i nazwy. Pierwsza świątynia powstała tu podobno już w IV wieku – poza murami miejskimi. Stąd miałaby pochodzić używana do dziś nazwa – Chora (tur. Kariye), na wsi. Przeczyć temu może fakt, że na niektórych mozaikach wyraz khora widnieje obok wizerunków Maryi i Jezusa. Miałoby to dowodzić jego mistycznego znaczenia, odnoszącego się do boskiej nieskończoności, innego świata.

Aktualny kształt kościół przybrał około XI wieku dzięki Marii Dukainie, teściowej cesarza Aleksego Komnena I. Jej wnuk zlecił renowację i przygotowanie tam dla siebie godnego miejsca pochówku. Kościół nie zaznał spokoju na długo – w latach 1204-1261, podobnie jak Hagię Sophię, zdemolowali go łacińscy krzyżowcy. Naprawa i rozbudowa zakończyła się dopiero w 1321 r. To wtedy dobudowano dodatkową kaplicę po południowej stronie budynku, wnętrze ozdobiono mozaikami i freskami. Przez lata pochowano tu wielu dostojników z rządzącej Bizancjum dynastii Paleologów, a podczas oblężenia miasta w 1453 r. przeniesiono tu ikonę Maryi Panny uważanej za jego obrończynię. Nie pomogło. Sułtan Mehmed Zdobywca dokonał tego, co wcześniej nie udało się nikomu – zdobył Konstantynopol.

O ile Hagia Sophia szybko stała się wtedy meczetem, o tyle kościół na Chorze przez kilka lat niszczał. Meczetem stał się za panowania sułtana Bajazyda II, dzięki wielkiemu wezyrowi Alemu Paszy, na początku XVI wieku. W kolejnych stuleciach niszczyły go nawiedzające Stambuł trzęsienia ziemi, jednak za każdym razem był odbudowywany.

Kolejne zmiany, dla wielu muzułmanów trudne do zaakceptowania, a dla chrześcijan będące powodem do radości, przyniósł świątyni dopiero wiek XX. Sześć lat po proklamowaniu Republiki w miejsce Imperium Osmańskiego meczet ponownie przeszedł renowację. Tym razem skuto tynk, który przesłaniał polichromie i mozaiki, a świątynia – jako muzeum – została udostępniona zwiedzającym.

Kraj wielu kultur

„To akt symbolicznej przemocy podyktowanej polityczną arogancją” – powiedziała o zamianie muzeum w meczet prezydentka Grecji Katerina Sakellaropoulou, cytowana kilka dni temu przez dziennik „Greek Reporter”. Według niej to również „akt nietolerancji religijnej, który skazuje na zapomnienie skarbnicę sztuki chrześcijańskiej”.

Prezydent Erdoğan nawet nie skomentował tych słów. Już podejmując się karkołomnej sztuki takiej interpretacji prawa, która pozwoliła mu anulować dekrety Atatürka (dowodząc, że nie mógł on podjąć decyzji o przekształceniu meczetów w muzeum, bo meczety nie były jego, lecz sułtana – zwierzchnika islamu, własnością, więc formalnie dalej należą do fundacji religijnych), liczył się z krytyką Zachodu. Ugrał na tym oddanie konserwatystów, którzy w maju ubiegłego roku okazali wdzięczność przy urnach wyborczych.

Jednak prezydent Turcji nie chce dać sobie przykleić łatki wroga chrześcijan. W październiku wziął udział w uroczystości otwarcia pierwszego całkiem nowego kościoła wybudowanego w Turcji od chwili powstania Republiki. Prace nad stambulską świątynią asyryjskiego kościoła prawosławnego Mor Efrem w dzielnicy Yeşilköy rozpoczęły się przed dekadą, gdy Erdoğan był jeszcze premierem. „Dokonaliśmy ustaleń administracyjnych dotyczących przydziału ziemi, zmieniliśmy prawo umożliwiając fundacjom [związki mniejszości wyznaniowych rejestrowane są w Turcji jako fundacje – przyp. red] nabywanie i zbywanie nieruchomości, zapewniliśmy zwrot wcześniej skonfiskowanych majątków. Podjęliśmy także inicjatywy z Watykanem, i dbamy o to, by ten proces trwał” – mówił prezydent podczas otwarcia kościoła, dodając, że za podstawowy obowiązek państwa uważa zaspokajanie potrzeb każdej jednostki spośród 85 milionów zamieszkujących Turcję.

Nie dodał co prawda „chyba, że jest Grekiem”, ale prawosławni obywatele pochodzenia greckiego w dniu otwarcia meczetu na Chorze raczej nie będą szczęśliwi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, korespondentka „Tygodnika Powszechnego” z Turcji, stały współpracownik Działu Zagranicznego Gazety Wyborczej, laureatka nagrody Media Pro za cykl artykułów o problemach polskich studentów. Autorka książki „Wróżąc z fusów” – zbioru reportaży z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 8/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Święci patrzą na meczet