Nie bójcie się spowiedzi

Papież chce nadać powołanym przez siebie „misjonarzom miłosierdzia” prawo zdejmowania ekskomuniki za aborcję. W Polsce posiada je już wielu księży.

17.05.2015

Czyta się kilka minut

Nabożeństwo pokutne w bazylice św. Piotra, 13 marca 2015 r. / Fot. AFP PHOTO / OSSERVATORE ROMANO
Nabożeństwo pokutne w bazylice św. Piotra, 13 marca 2015 r. / Fot. AFP PHOTO / OSSERVATORE ROMANO

Misjonarze miłosierdzia, których papież wyśle do diecezji w ramach rozpoczynającego się 8 grudnia Roku Miłosierdzia, „będą mogli odpuszczać grzech aborcji” – tak agencji Ansa miał powiedzieć przewodniczący Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji abp Rino Fisichella. Poinformowała o tym niedawno także Polska Agencja Prasowa. W nocie ponadto znalazła się sugestia, że będą oni mogli ten grzech odpuszczać „nie tylko kobiecie, która poddała się temu zabiegowi, ale także wykonującym go lekarzom, całemu personelowi medycznemu i wszystkim osobom, które się do tego przyczyniły”.

Nota wybrzmiała niezbyt precyzyjnie, w rzeczywistości bowiem każdy kapłan może rozgrzeszyć z grzechu aborcji wszystkie zaangażowane w niego osoby. Problem w tym, że w społecznej świadomości – także wśród katolików – zło aborcji wcale nie jest oczywiste, dlatego Kościół, niejako podkreślając owo zło, traktuje aborcję dodatkowo jako przestępstwo, które karane jest ekskomuniką. Kara ta spada automatycznie na dokonującego przestępstwa aborcji, a zwolnić z niej może według Kodeksu Prawa Kanonicznego biskup, penitencjarz diecezjalny, kapelani szpitalni i więzienni oraz każdy kapłan w sytuacji niebezpieczeństwa śmierci. Polski Episkopat w 1984 r. rozszerzył to grono o dziekanów i wicedziekanów, proboszczów, kapłanów spowiadających w kościołach katedralnych i sanktuariach wyznaczonych przez biskupa, przełożonych zakonnych oraz wszystkich spowiedników podczas spowiedzi wielkanocnej, podczas rekolekcji oraz przy okazji spowiedzi generalnej. Sprawa zatem jest dość skomplikowana, stąd zapewne kłopoty PAP z przekazem merytorycznie poprawnej informacji.

Wielkość przebaczenia
Papież jednak rzeczywiście chce wysłać misjonarzy miłosierdzia z dużymi uprawnieniami. Sam o tym poinformował w bulli „Misericordiae vultus” ustanawiającej nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia. „Będą to kapłani, którym udzielę władzy przebaczenia grzechów zarezerwowanych dla Stolicy Apostolskiej, aby podkreślić wielkość ich posłania” – napisał. Niemniej aborcja do tych grzechów nie należy.

Zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego Stolicy Apostolskiej zarezerwowane jest zwalnianie z kar związanych z największymi przestępstwami religijnymi, m.in. złamaniem tajemnicy spowiedzi, profanacją Najświętszego Sakramentu, fizyczną napaścią na papieża, usiłowaniem rozgrzeszenia swego wspólnika w grzechu przeciwko VI przykazaniu czy usiłowaniem udzielenia święceń kapłańskich kobiecie. Nie są to przestępstwa popełniane często. Nie jest zatem zaskoczeniem, że osoba odpowiedzialna za koordynację przygotowań Roku Miłosierdzia publicznie dołożyła do tej listy przywilej uwalniania od kary za aborcję. To nie było jedynie przypuszczenie abp. Fisichelli, tylko takie rozszerzenie kompetencji misjonarzy planuje sam Franciszek – „Tygodnik” sprawdził to w sekretariacie Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji. Zresztą nie wykluczone, że do grudnia papież sprecyzuje jeszcze inne uprawnienia Misjonarzy Miłosierdzia.
Ich głównym zadaniem będzie jednak postawienie w centrum działań Kościoła sakramentu pojednania w postaci spowiedzi indywidualnej. Podobnie zresztą jak i druga wspomniana w bulli inicjatywa, „24 godziny dla Pana”, która powinna być zorganizowana z piątku na sobotę przed IV Niedzielą Wielkiego Postu, a która ma polegać na całodobowym dostępie do konfesjonału w wyznaczonych kościołach. Inicjatywa ta od dwóch lat sprawdza się w Rzymie (właśnie z nią związane są publikowane w mediach zdjęcia papieża klęczącego przed konfesjonałem). Franciszkowi bardzo zależy, by w kościołach świata zachodniego na powrót w Roku Miłosierdzia rozpropagować ideę spowiedzi usznej.

Miłosierdzie jest najważniejsze
W Polsce takiej potrzeby, jak się wydaje, ciągle nie mamy. Wciąż jeszcze Polacy masowo przystępują do sakramentu pojednania, a nocna spowiedź, która u nas przybrała nazwę „Nocy konfesjonałów”, organizowana jest w Wielkim Tygodniu już od 2011 r. – i z roku na rok cieszy się coraz większą popularnością (w ostatniej brały udział 162 kościoły w całej Polsce).

Bardzo by się jednak pomylił ten, kto uznałby, że bulla „Misericordiae vultus” niewiele ma polskiej religijności do zaoferowania. Papież streszcza w niej to, co sam uważa za najważniejsze, a co jest równocześnie kwintesencją wiary chrześcijańskiej. Przez to tekst ten, obok adhortacji „Evangelii gaudium”, stanowi najważniejszy do tej pory dokument tego pontyfikatu.

Boże miłosierdzie jest „bijącym sercem Ewangelii”, dlatego stanowi nieustanną misję Kościoła. „Główną belką, na której wspiera się życie Kościoła, jest miłosierdzie. Wszystko w działaniu duszpasterskim Kościoła powinno zostać otulone czułością, którą Kościół obdarza wiernych; nic też z jego głoszenia i z jego świadectwa ukazanego światu nie może być pozbawione miłosierdzia. Wiarygodność Kościoła weryfikuje się na drodze miłości miłosiernej i współczującej” – pisze papież. Jednocześnie zauważa, że obecnie zapominamy o miłosierdziu. Z jednej strony grozi nam pokusa zatrzymywania się na sprawiedliwości, a z drugiej lekceważenia potrzeby przebaczenia. „Jednak bez doświadczenia przebaczenia pozostaje nam droga bezpłodna i sterylna, jakbyśmy żyli w jakimś miejscu pustynnym i odosobnionym”.

Kościół jako instytucja ma naśladować Boga w jego miłosiernej trosce o człowieka (żyjącego zwłaszcza na „najbardziej beznadziejnych peryferiach egzystencjalnych”). Ale weryfikacją wiary każdego z chrześcijan jest także to, czy prymat miłosierdzia staje się regułą w jego życiu.

Nie jest łatwo naśladować Boga w jego miłosierdziu, którym się nigdy „nie męczy”, „obdarowuje darmo, nie prosząc nic w zamian”. Można odnieść wrażenie, że jesteśmy w Kościele na początku jakiejś drogi, a Rok Święty Miłosierdzia ma nam dodać odwagi. „W tym Jubileuszu dajmy się Bogu zaskoczyć” – wzywa Franciszek. Czy to znaczy, że z tej okazji papież szykuje jeszcze jakieś duszpasterskie niespodzianki, np. wobec rozwodników?

W każdym razie żaden z wcześniejszych następców św. Piotra tak mocno nie postawił w centrum chrześcijaństwa prawdy o Bożym miłosierdziu – choć Jan Paweł II był pierwszy, który tę prawdę „wypromował” (o czym bulla wspomina).

Bóg walczy ze sobą
Jednak największa teologiczna nowość tego dokumentu dotyczy praktyki. Papież zmienia sposób mówienia o odpustach. W bulli nie pojawia się tradycyjne nauczanie o odpuście jako o darowaniu kary doczesnej za grzechy odpuszczone już co do winy i kary wiecznej – czyli „zadośćuczynieniu przyznawanemu ze skarbca zasług Chrystusa i świętych” (Katechizm Kościoła Katolickiego). Franciszek zamiast o karze doczesnej mówi o „negatywnym śladzie” pozostawionym przez grzechy „w naszym postępowaniu i w naszych myślach”; o „sprzecznościach”, które niesiemy w naszym życiu pomimo przebaczenia. Ale papież zaraz dodaje, że „miłosierdzie Boże jest silniejsze również niż ten ślad”. Ono – jak podkreśla – jest „odpustem Ojca”.

Jeżeli szukać powiązań tej nowej interpretacji z dotychczasowym nauczaniem, to można wskazać na 1472. punkt Katechizmu, w którym kara doczesna interpretowana jest jako spowodowane grzechem „nieuporządkowane przywiązanie do stworzeń”. Ale Franciszek nie posługuje się językiem Katechizmu. Wspominając o odpustach, w ogóle rezygnuje z odwoływania się do kary. Słowo „kara” w bulli pojawia się tylko dwa razy. Po raz pierwszy, gdy papież odwołując się do Księgi Ozeasza, opisuje jakby wewnętrzną walkę w Bogu między sprawiedliwością a miłosierdziem: złamanie przymierza przez lud „zasługuje na należną karę”, jednak Bóg ostatecznie z niej rezygnuje. Papież cytuje komentarz św. Augustyna do Ozeasza: „Łatwiej jest Bogu powstrzymać gniew aniżeli miłosierdzie”. I sam dodaje swój własny komentarz: „Gniew Boga trwa tylko chwilę, podczas gdy Jego miłosierdzie trwa na wieki. Jeśli Bóg zatrzymałby się na sprawiedliwości, przestałby być Bogiem”.

Jednak sprawiedliwość zakłada karę i papież o tym także pisze: „Ten, kto błądzi, będzie musiał ponieść karę” (angielskie tłumaczenie zamiast o „karze” mówi tu o „cenie”) – to jest to wspomniane drugie miejsce w bulli. Tyle że Franciszek natychmiast dodaje, iż owa kara nie jest końcem, lecz początkiem nawrócenia, „ponieważ doświadcza się czułości przebaczenia”. Bóg przekracza sprawiedliwość „w jeszcze większym wydarzeniu” – w miłości.

Nie jest jednak powiedziane, że oprócz języka Franciszek zmieni także praktykę odpustów i że tym razem Penitencjaria Apostolska w jego imieniu nie ogłosi warunków otrzymania odpustu zupełnego związanego z Rokiem Miłosierdzia (dykasteria ta ma czas do grudnia).

Przypomnijmy, że zwykle warunki te polegały na przystąpieniu do spowiedzi, przyjęciu komunii, modlitwie w intencjach podawanych przez papieża oraz na wykonaniu czynności powiązanych z odpustem – np. nawiedzeniu odpowiednich kościołów. W bulli papież wspomina, że w katedrach lub „w innych kościołach o szczególnym znaczeniu”, a także w wyznaczonych przez ordynariuszy sanktuariach począwszy od III Niedzieli Adwentu powinna być otwarta Brama Miłosierdzia, nie wspomina jednak nic o odpustach związanych z tymi kościołami.

Odpust na nowo zinterpretowany
Historia odpustów ma mało chwalebne początki – po raz pierwszy odpusty zupełne (jak nauczano, całkowicie odpuszczające kary doczesne) udzielone zostały przez papieży w XI wieku za udział w wyprawach krzyżowych. Nadużycia związane z kolei z handlem odpustami doprowadziły na przełomie XV/XVI wieku do protestu Lutra i wybuchu Reformacji.

„Handlowy” i prawniczy język opisujący teologię i praktykę odpustów razi współczesną wrażliwość religijną i na pewno nie wzbudza entuzjazmu papieża. W każdym razie Franciszek chce, byśmy w nowy sposób przeżywali praktykę odpustu. „Żyć zatem odpustem Roku Świętego oznacza przybliżać się do miłosierdzia Ojca, mając pewność, że Jego przebaczenie rozciąga się na całe życie wierzącego człowieka” – pisze papież.

Nie chodzi zatem o lęk, że coś jeszcze „winienem zrobić”, by jakoś „zabezpieczyć” sobie lub bliskim zbawienie. Odpust jest po prostu „doświadczeniem świętości Kościoła, który ma udział we wszystkich dobrodziejstwach płynących z Odkupienia Chrystusa, aby przebaczenie rozciągnęło się aż do ostatecznych skutków, do których dociera miłość Boga”. Zatem „żyjmy intensywnie Jubileuszem – wzywa papież – prosząc Ojca o przebaczenie grzechów i o udzielenie swojego miłosiernego odpustu”. Nie ma tu mowy o jakichś formalnych praktykach.

Nawet jeśli nie jest to zmiana doktryny o odpustach (powiązanej z nauczaniem o czyśćcu), jest to próba zmiany podejścia do tej praktyki. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2015