Wielkanoc bez spowiedzi

Pandemia COVID-19 przeszkadza wielu drogim nam religijnym praktykom. Wcale jednak nie szkodzi naszej drodze nawrócenia.

20.03.2020

Czyta się kilka minut

Przed kościołem Wniebowstąpienia Pańskiego na warszawskim Ursynowie, 14 marca 2020 r. / Fot. Piotr Molecki/East News /
Przed kościołem Wniebowstąpienia Pańskiego na warszawskim Ursynowie, 14 marca 2020 r. / Fot. Piotr Molecki/East News /

Wielki Post to czas nawrócenia. W polskiej tradycji katolickiej kulminacją tego procesu jest najczęściej przystąpienie do sakramentu pokuty i pojednania. Dlatego od dziesięcioleci ostatnie tygodnie przed Wielkanocą były w Kościele w Polsce czasem, w którym katolicy tłumnie szli do spowiedzi. W wielu kościołach tworzyły się kolejki do konfesjonałów - pomimo tego, że spowiednicy wydłużali czas swoich dyżurów.

Pandemia COVID-19 praktycznie uniemożliwia kontynuowanie w tym roku tej praktyki w niezmienionej formie. Indywidualna spowiedź „uszna” tak wielkiej liczby ludzi w tak krótkim czasie zwiększyłaby niepomiernie ryzyko rozprzestrzenienia się niebezpiecznej dla życia choroby.

Episkopaty niektórych krajów już podjęły próby jakiegoś zaradzenia temu problemowi. Biskupi węgierscy czy włoscy na przykład wprowadzili możliwość udzielania przez księży tzw. absolucji generalnej - tj. ogólnego rozgrzeszania wielu ludzi naraz. Dokument dotyczący tej kwestii wydała też w czwartek watykańska Penitencjaria Apostolska - explicite potwierdzając, że obecna pandemia, przynajmniej w niektórych miejscach świata, spełnia warunki przewidzianych przez prawo kanoniczne okoliczności, które uprawniają biskupów do takiej właśnie decyzji.

Udzielanie rozgrzeszenia ogólnego jest z pewnością jedną z możliwych dróg wyjścia w obecnym kryzysie. Jednak dla wielu ma ono tę wadę, że nie odnosi się wprost do duchowej potrzeby osobistego wyznania win i otrzymania rozgrzeszenia.

Wszystkie podobne ogólne rozwiązania powinny zostać uzupełnione przez wskazówki, jak w dzisiejszej sytuacji może wyglądać osobisty proces wielkopostnego nawrócenia - jeśli nie może objąć indywidualnej spowiedzi. Wskazówki można znaleźć w istniejących dokumentach Kościoła, takich jak Katechizm czy Kodeks Prawa Kanonicznego.

W wieku rozeznania

Warto, po pierwsze, rozważyć, kiedy sakramentalna spowiedź jest w procesie osobistego nawrócenia naprawdę konieczna. Spory wpływ na powszechność praktyki przystępowania do spowiedzi przed Wielkanocą ma sformułowanie przykazań kościelnych przyjętych w 2001 r. przez Konferencję Episkopatu Polski. Dwa z nich brzmią następująco: „2. Przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty. 3. Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym przyjąć Komunię Świętą”. Przykazania te są oparte na ogólnych normach Kościoła. Warto więc zauważyć, że Kodeks Prawa Kanonicznego formułuje je nieco inaczej.

Kwestię przyjmowania Komunii świętej reguluje Kanon 920: „§ 1. Każdy wierny po przyjęciu Najświętszej Eucharystii po raz pierwszy ma obowiązek przyjmować ją przynajmniej raz w roku. § 2. Ten nakaz powinien być wypełniony w okresie wielkanocnym, chyba że dla słusznej przyczyny wypełnia się go w innym czasie w ciągu roku”. Prawo respektuje głęboki związek sakramentu Eucharystii i tajemnicy Paschy Jezusa - stąd nacisk na przyjmowanie Komunii w okresie wielkanocnym. Uwzględnione jest jednak, że może zaistnieć przyczyna uniemożliwiająca pełny udział w Eucharystii akurat w tym okresie (taką przyczyną będzie obecna pandemia). 

W rozpowszechnionej w Polsce świadomości religijnej przyjęcie Komunii św. jest blisko powiązane z przystąpieniem do sakramentu pokuty. Dlatego obowiązek tzw. komunii wielkanocnej wzmacnia praktykę wielkopostnej spowiedzi. Tym bardziej konieczne jest wzięcie pod uwagę, co o konieczności korzystania z tego sakramentu mówi prawo Kościoła. Tu najważniejsze jest sformułowanie Kanonu 989: „Każdy wierny, po osiągnięciu wieku rozeznania, obowiązany jest przynajmniej raz w roku wyznać wiernie wszystkie swoje grzechy ciężkie”. 

Kanon ten jest bardziej precyzyjny i bardziej zgodny z katolicką teologią sakramentu pojednania niż polskie brzmienie przykazań kościelnych. Prawo kanoniczne wskazuje bowiem wyraźnie, że konieczność dorocznej sakramentalnej spowiedzi ogranicza się do tych, którzy popełnili grzech ciężki. Zgodnie z całą tradycją Kościoła nikt nie ma obowiązku spowiadania się z grzechów lekkich.

Ważenie grzechów

Tu oczywiście powstaje pytanie o rozeznanie ciężaru naszych grzechów. Zobaczmy, co na ten temat mówi Katechizm Kościoła Katolickiego.

Najpierw warto rozważyć, czym w swej istocie jest grzech jako taki. W Katechizmie możemy o tym przeczytać w kilku miejscach: „Grzech jest przede wszystkim obrazą Boga, zerwaniem jedności z Nim. Narusza on równocześnie komunię z Kościołem” (KKK 1440). „Grzech jest wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu; jest brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr. Rani on naturę człowieka i godzi w ludzką solidarność. Grzech jest obrazą Boga: "Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą" (Ps 51, 6). Grzech przeciwstawia się miłości Boga do nas i odwraca od Niego nasze serca” (KKK 1849-1850).

Warto zauważyć, że Katechizm ujmuje grzech nie tyle w kategoriach prawnych (przekroczenie nakazów i zakazów), co w perspektywie relacyjnej -  zerwania jedności z Bogiem i ludźmi - tego, co przeciwne miłości. Właśnie w tym kontekście ujmowane jest rozróżnienie grzechów lekkich i ciężkich (nazywanych też śmiertelnymi): „Grzech śmiertelny niszczy miłość w sercu człowieka wskutek poważnego wykroczenia przeciw prawu Bożemu; podsuwając człowiekowi dobra niższe, odwraca go od Boga, który jest jego celem ostatecznym i szczęściem. Grzech powszedni pozwala trwać miłości, chociaż ją obraża i rani” (KKK 1855).


CZYTAJ TAKŻE

WSPÓLNOTA LECZY: Epidemia przypomniała nam o kruchości naszego życia i zarazem wskazała wartość solidarności między ludźmi.


Ponieważ miłość wyraża się w konkretnych czynach i konkretne czyny mogą ją także zniszczyć, Katechizm łączy perspektywę relacyjną z nauką o Bożym prawie. To ostatnie nie jest bowiem systemem arbitralnych przepisów, lecz zbiorem konkretnych wskazówek, uwzględniających naturę osoby i międzyosobowych więzi i w tym kontekście pokazujących jakiego typu czyny miłości sprzyjają, a jakie ją osłabiają i niszczą.

W osobistym rozeznaniu, czy popełniony przez nas grzech jest śmiertelny, czy lekki, trzeba przede wszystkim wziąć pod uwagę, czy dany czyn całkowicie zniszczył naszą relację miłości do Boga i/lub jakiegoś człowieka, czy też ją zranił. Tylko w pierwszym przypadku czyn taki był - zgodnie z nauką Katechizmu - grzechem ciężkim.

W rachunku sumienia konieczne jest także uwzględnienie jeszcze innego, zapisanego w Katechizmie, kryterium ciężkiego charakteru grzechu: „Aby grzech był śmiertelny, są konieczne jednocześnie trzy warunki: »Grzechem śmiertelnym jest ten, który dotyczy materii poważnej i który nadto został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą«” (KKK 1857). 

Powyższe ujęcie bezpośrednio łączy się z pytaniem o miłość. Miłość bowiem może zostać zniszczona tylko w tym przypadku, gdy „materia” czynu jest poważna - tj. gdy dotyczy czegoś, co dla relacji miłości jest bardzo ważne. Co więcej, miłości nie można zniszczyć przypadkiem. Dlatego konieczna jest pełna świadomość tego, że postępując w dany sposób sprzeciwiamy się miłości do Boga i jakiegoś człowieka. Konieczna jest tu także całkowita wolność - wszelkie jej ograniczenia, jak strach czy inne, wywołane przez czynniki zewnętrzne silne emocjonalne wzburzenie determinujące naszą decyzję, sprawiają że to, co czynimy - nawet złe - nie jest grzechem śmiertelnym - nie niszczy ostatecznie miłości, „choć ją obraża i rani”. 

Połączenie miłości do Boga i ludzi jest w perspektywie ewangelicznej oczywiste. Jak czytamy w Piśmie św: „kto nie kocha brata swego, którego widzi, nie może kochać Boga, którego nie widzi” (1 J 4, 20), a także: „Jeżeli kochamy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała” (1 J 4, 12). Dlatego uzasadnione jest zilustrowanie kwestii rozróżnienia grzechu lekkiego i ciężkiego przykładem miłości małżeńskiej. 

Grzech ciężki to czyn, taki, jak te, które całkowicie niszczą miłość w małżeństwie, doprowadzają do jego rozpadu. Grzechem ciężkim byłaby więc na przykład zdrada - ale całkowicie wolna i świadoma tego, że zniszczy małżeństwo. Wszystkie inne czyny, które osłabiają małżeńską więź - np. nieuważność na potrzeby męża lub żony, niedostateczne zaangażowanie w prace domowe i wychowanie dzieci, większe lub mniejsze złośliwości, wyładowywanie na współmałżonku negatywnych emocji - są czymś złym i wymagającym naprawy, ale nie są grzechem śmiertelnym.

Konieczność nawrócenia

Próbując jakoś odnaleźć się w obecnej sytuacji także w aspekcie duchowo-religijnego procesu wielkopostnego nawrócenia warto wziąć pod uwagę naukę i prawo Kościoła odnośnie spowiedzi i grzechu ciężkiego. Przystąpienie do sakramentu pojednania jest konieczne tylko w przypadku tych, którzy śmiertelnie zgrzeszyli. Robiąc zaś rachunek sumienia i próbując rozeznać, czy jesteśmy w gronie ciężkich grzeszników, warto wziąć pod uwagę powyżej zarysowane nauczanie Kościoła na ten temat. Wskazuje ono, że nie tak łatwo popełnić grzech ciężki, który wymaga koniecznie spowiedzi.

To, że grzech ciężki jest sprawą bardzo poważną i zdarza się - śmiem przypuszczać - niezbyt często, nie znaczy, że proces nawrócenia nie jest nam wszystkim potrzebny. Grzechy lekkie bowiem - to też nauka Katechizmu, sformułowana w oparciu o wielowiekowe doświadczenie wspólnoty Kościoła - nie powinny być lekceważone. Osłabiają one wszak miłość, zatruwają nas, przeradzają się w trwałe wady i mogą prowadzić do ciężkich przewinień.


CZYTAJ WIĘCEJ:


Dlatego właśnie Wielki Post jako czas szczególnie poświęcony procesowi nawrócenia i pokuty potrzebny jest - niezależnie od obecnego kryzysu. Zastanawiając się, jak go przeżyć, warto wziąć pod uwagę bogate nauczanie Katechizmu na ten temat. 

Podstawą jest uznanie, że kluczowym aspektem są nie praktyki pobożne, lecz przemiana serca: „Podobnie jak u Proroków, wezwanie Jezusa do nawrócenia i pokuty nie ma na celu najpierw czynów zewnętrznych, "wora pokutnego i popiołu", postów i umartwień, lecz nawrócenie serca, pokutę wewnętrzną. Bez niej czyny pokutne pozostają bezowocne i kłamliwe. Przeciwnie, nawrócenie wewnętrzne skłania do uzewnętrznienia tej postawy przez znaki widzialne, gesty i czyny pokutne” (KKK 1430). 

Człowiek jest bytem cielesnym. Przemiana serca musi wyrazić się w konkrecie życia - Katechizm o tym nie zapomina. Ale wskazuje jednocześnie, że „wewnętrzna pokuta chrześcijanina może wyrażać się w bardzo zróżnicowanych formach”, bowiem w tradycji chrześcijańskiej „obok radykalnego oczyszczenia, jakiego dokonuje chrzest lub męczeństwo, wymienia się jako środek otrzymania przebaczenia grzechów: wysiłki podejmowane w celu pojednania się z bliźnim, łzy pokuty, troskę o zbawienie bliźniego, wstawiennictwo świętych i praktykowanie miłości, która "zakrywa wiele grzechów" (1 P 4, 8)” (KKK 1434). W konsekwencji „nawrócenie dokonuje się w życiu codziennym przez czyny pojednania, troskę o ubogich, praktykowanie i obronę sprawiedliwości i prawa, wyznanie win braciom, upomnienie braterskie, rewizję życia, rachunek sumienia, kierownictwo duchowe, przyjmowanie cierpień, znoszenie prześladowania dla sprawiedliwości. Najpewniejszą drogą pokuty jest wzięcie każdego dnia swojego krzyża i pójście za Jezusem” (KKK 1435).

Wyobraźnia na czas pandemii

Wiele z tych wymienionych w Katechizmie form nawrócenia jest odpowiednich do naszej obecnej sytuacji pandemii, ze wszystkimi obostrzeniami życia, także życia religijnego, jakie rozprzestrzenienie się wirusa SARS-CoV-2 niesie.

Po pierwsze, drogą pokuty jest „przyjęcie swojego krzyża”. Dzisiaj w przypadku większości z nas osobisty krzyż będzie, albo już jest, jakoś powiązany z pandemią. A więc pierwszą wielkopostna drogą nawrócenia jest odpowiednie przyjęcie tego faktu - z jednej strony akceptacja na głębokim egzystencjalnym poziomie tego, co nieuchronne i niezależne od nas, a z drugiej - dostosowanie swojego sposobu życia tak, by zrobić, co w swojej mocy, w walce z epidemią i w łagodzeniu jej skutków dla otaczających nas bliźnich (co przecież wchodzi w zakres, wymienionej przez Katechizm, troski o ubogich). Elementem takiego przyjęcia może być w obecnej sytuacji epidemicznego zagrożenia rezygnacja z sakramentalnej spowiedzi, jeśli tylko jest w naszym konkretnym przypadku niekonieczna - choć możemy być bardzo przywiązani do tej pobożnej praktyki. 

Innym niezwykle ważnym elementem drogi nawrócenia mogą być „czyny pojednania”. W sytuacji kwarantanny więcej czasu spędzamy ze swoimi domownikami. Z jednej strony stwarza to okazję do odbudowania więzi z tymi, od których oddaliliśmy się na skutek dotychczasowego zabiegania. Z drugiej strony w czasie takiego - przymusowego - zbliżenia łatwiej o konflikty z bliskimi, z którymi spędzamy na ograniczonej przestrzeni znacznie więcej czasu, niż przywykliśmy dotąd - i to w kontekście stresu związanego z kłopotami z pracą czy lękiem o zdrowie. Praca nad pojednaniem staje się więc tym bardziej niezbędna.

W pracy nad pojednaniem ważne jest odzyskanie umiejętności rozmowy na poważne i trudne tematy. Rozmowy także o tym, co w naszym zachowaniu i postawie niszczy nasze relacje z bliskimi. Tu właśnie pojawia się kolejny element drogi pokuty wymieniony w Katechizmie: wyznanie win braciom. Jeśli dla kogoś nie jest konieczna sakramentalna spowiedź, a dostrzega w sobie potrzebę wyznania przed drugim człowiekiem tego, co rozpoznał w swoim życiu jako elementy jego ciemnej strony - to może spróbować porozmawiać o tym z kimś bliskim, być może z kimś, kogo te negatywne czyny wprost dotykają - i poprosić o wybaczenie.


CZYTAJ TAKŻE

Rozmowa z ks. Andrzejem Dragułą: Nie znajduję teologicznego argumentu, że Najświętszy Sakrament czy woda święcona są wolne od możliwości przenoszenia infekcji.


Rozmowa o tym, co w naszym życiu trudne i złe, wyznanie swoich win, wypowiedzenie tego, co w nas się kotłuje jest niezwykle ważnym elementem duchowego rozwoju, który najczęściej dokonuje się podczas indywidualnej spowiedzi. Jednak warto tutaj rozróżnić to, co należy do istoty sakramentu - wyznanie grzechów ciężkich - od całej reszty, która może mieć miejsce także w nie-sakramentalnej rozmowie. Tradycja Kościoła zna wiele form takich rozmów, nazywanych kierownictwem lub towarzyszeniem duchowym. Tutaj rozmówcą wcale nie musi być ksiądz, a ponadto nie ma w tym przypadku żadnych teologicznych ograniczeń, co do tego, jak bardzo bezpośredni musi być kontakt między rozmówcami. W przeszłości wiele takich „rozmów” trwało latami także za pośrednictwem listów. Nic nie stoi na przeszkodzie, by dzisiaj wykorzystywać do tego celu nowoczesne środki - telefon czy internetowe komunikatory.

To tylko przykłady rozmaitych form osobistego nawrócenia. Każdy jest wezwany do ćwiczenia „wyobraźni miłosierdzia” - odnajdywania form własnych, najbardziej odpowiednich do jego okoliczności życiowych. Z wielkopostno-wielkanocną spowiedzią jest trochę podobnie jak z Eucharystią. Pandemia koronawirusa pozbawia większość z nas możliwości korzystania z tych sakramentów. W niczym to jednak nie przeszkadza Bogu przychodzić do nas.


Uzupełniona wersji artykułu ukazała się w "Tygodniku Powszechnym 14/2020 >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.