Wielkanoc bez spowiedzi

Pandemia przeszkadza wielu drogim nam religijnym praktykom. Wcale jednak nie musi szkodzić naszej drodze nawrócenia.

30.03.2020

Czyta się kilka minut

Portal klasztoru Cocos w pobliżu Tulczy, Dobrudża, Rumunia / BILDAGENTUR-ONLINE / BILDAGENTUR-ONLINE
Portal klasztoru Cocos w pobliżu Tulczy, Dobrudża, Rumunia / BILDAGENTUR-ONLINE / BILDAGENTUR-ONLINE

Wielki Post to czas nawrócenia. W polskiej tradycji katolickiej kulminacją tego procesu jest najczęściej przystąpienie do sakramentu pokuty i pojednania. Dlatego od dziesięcioleci ostatnie tygodnie przed Wielkanocą były w Polsce czasem, w którym katolicy tłumnie szli do spowiedzi. W wielu kościołach tworzyły się kolejki do konfesjonałów.

Pandemia COVID-19 praktycznie uniemożliwia kontynuowanie w tym roku tej praktyki w niezmienionej formie.

Doraźne rozwiązania

Episkopaty niektórych krajów już podjęły próby zaradzenia temu problemowi. Biskupi węgierscy czy włoscy np. wprowadzili możliwość udzielania przez księży tzw. absolucji generalnej – ogólnego rozgrzeszania wielu ludzi naraz.

Dokument dotyczący tej kwestii wydała też watykańska Penitencjaria Apostolska – explicite potwierdzając, że obecna pandemia, przynajmniej w niektórych miejscach świata, spełnia warunki przewidzianych przez prawo kanoniczne okoliczności, które uprawniają biskupów do takiej właśnie decyzji.

Polscy biskupi z rezerwą podchodzą do podobnych rozwiązań. Komunikat Prezydium Konferencji Episkopatu Polski z 21 marca zawiera ostrzeżenie, że „nie wolno w sposób nieuprawniony korzystać z rozgrzeszenia ogólnego”. Rezerwę tę można zrozumieć – i to na kilku płaszczyznach. Rozgrzeszenie ogólne wymaga zgromadzenia się w jednym miejscu wielu wiernych – co obecnie jest niemożliwe. Ważniejsze jednak, że nie odnosi się ono wprost do duchowej potrzeby osobistego wyznania win i otrzymania znaku pojednania z Bogiem.

Polscy duszpasterze próbują zatem zorganizować możliwość indywidualnej spowiedzi w warunkach epidemii: zabezpieczać i dezynfekować konfesjonały, przenosić spowiedź do specjalnie przygotowanych pomieszczeń. Wysiłki godne podziwu – ale przynoszące skutek tylko przy niewielkiej liczbie penitentów. Trzeba się raczej pogodzić z faktem, że powszechna spowiedź wielkopostna nie będzie w tym roku możliwa.


CZYTAJ TAKŻE

WSPÓLNOTA LECZY: Epidemia przypomniała nam o kruchości naszego życia i zarazem wskazała wartość solidarności między ludźmi.


Ogólne rozwiązania powinny więc zostać uzupełnione przez wskazówki, jak w dzisiejszej sytuacji może wyglądać osobisty proces wielkopostnego nawrócenia – jeśli nie obejmie indywidualnej spowiedzi. Wskazówki można znaleźć w Katechizmie Kościoła Katolickiego oraz w Kodeksie Prawa Kanonicznego.

Żal i miłosierdzie

Zarówno wytyczne polskich biskupów, jak i porady wielu duszpasterzy przypominają o wyraźnie zaznaczonej w Katechizmie możliwości uzyskania odpuszczenia grzechów ciężkich w sytuacji niemożności przystąpienia do sakramentu pojednania. W takich okolicznościach wystarczy, po rachunku sumienia, wzbudzić żal doskonały za grzechy i postanowienie sakramentalnego ich wyznania przy najbliższej sposobności.

Tu jednak może pojawić się w człowieku pytanie, czy żałuje w sposób doskonały. Zgodnie z Katechizmem żal doskonały „wypływa z miłości do Boga miłowanego nade wszystko” (KKK 1452). Drugi rodzaj żalu występuje wówczas, gdy żałujemy „z rozważania brzydoty grzechu lub lęku przed wiecznym potępieniem i innymi karami, które grożą grzesznikowi” (KKK 1453).

Co jednak, gdy trudno nam rozstrzygnąć, na ile doskonały jest nasz żal za grzechy? Po pierwsze, warto pamiętać, że – jak napisał papież Franciszek w bulli ogłaszającej Rok Miłosierdzia – „Miłosierdzie to najwyższy i ostateczny akt, w którym Bóg wychodzi nam na spotkanie” („Misericordiae vultus”). Możemy więc z ufnością modlić się tak, jak ostatnio uczył papież: „Czyń to, co mówi Katechizm. Jeśli nie znajdziesz kapłana, który mógłby Cię wyspowiadać, porozmawiaj z Bogiem, który jest Twoim Ojcem i powiedz Mu: »Panie, zrobiłem to, i jeszcze tamto… Przebacz mi« i poproś Go z całego serca o przebaczenie poprzez akt żalu i przyrzeknij Mu: »Potem się wyspowiadam, ale teraz mi przebacz«. I od razu wrócisz do łaski Bożej”.

Po drugie, warto rozważyć, kiedy sakramentalna spowiedź jest w procesie osobistego nawrócenia naprawdę konieczna. Spory wpływ na powszechność praktyki przystępowania do spowiedzi przed Wielkanocą ma bowiem sformułowanie przykazań kościelnych przyjętych w 2001 r. przez Konferencję Episkopatu Polski. Drugie z nich brzmi: „Przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty”. Polscy biskupi powołują się tu jednak na ogólne prawo Kościoła. Istotne jest wzięcie pod uwagę, co o konieczności korzystania z tego sakramentu mówi Kodeks Prawa Kanonicznego.

Tu najważniejsze jest sformułowanie Kanonu 989: „Każdy wierny, po osiągnięciu wieku rozeznania, obowiązany jest przynajmniej raz w roku wyznać wiernie wszystkie swoje grzechy ciężkie”. Kanon ten jest bardziej precyzyjny i bardziej zgodny z katolicką teologią sakramentu pojednania niż polskie brzmienie przykazań kościelnych. Prawo kanoniczne wskazuje bowiem wyraźnie, że konieczność dorocznej sakramentalnej spowiedzi ogranicza się do tych, którzy popełnili grzech ciężki.

Zgodnie z całą tradycją Kościoła nikt nie ma obowiązku spowiadania się z grzechów lekkich. Ci, którzy nie popełnili grzechu ciężkiego, nie muszą iść do spowiedzi – a w obecnej sytuacji nawet lepiej będzie, jeśli zostaną w domu. Może to ułatwić przystąpienie do sakramentu pojednania tym, którzy tego rzeczywiście potrzebują.

Ważenie grzechów

Powstaje oczywiście pytanie o rozeznanie ciężaru naszych grzechów. Zobaczmy, co na ten temat mówi Katechizm.

Czym w swej istocie jest grzech jako taki? W Katechizmie możemy o tym przeczytać w kilku miejscach: „Grzech jest przede wszystkim obrazą Boga, zerwaniem jedności z Nim. Narusza on równocześnie komunię z Kościołem” (KKK 1440). „Grzech jest wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu; jest brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr. Rani on naturę człowieka i godzi w ludzką solidarność. Grzech jest obrazą Boga: »Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą« (Ps 51, 6). Grzech przeciwstawia się miłości Boga do nas i odwraca od Niego nasze serca” (KKK 1849-1850).

Katechizm ujmuje więc grzech nie tyle w kategoriach prawnych (przekroczenie nakazów i zakazów), ile w perspektywie relacyjnej – zerwania jedności z Bogiem i ludźmi, tego, co przeciwne miłości. Właśnie w tym kontekście ujmowane jest rozróżnienie grzechów lekkich i ciężkich (nazywanych też śmiertelnymi): „Grzech śmiertelny niszczy miłość w sercu człowieka wskutek poważnego wykroczenia przeciw prawu Bożemu; podsuwając człowiekowi dobra niższe, odwraca go od Boga, który jest jego celem ostatecznym i szczęściem. Grzech powszedni pozwala trwać miłości, chociaż ją obraża i rani” (KKK 1855).

Ponieważ miłość wyraża się w konkretnych czynach i konkretne czyny mogą ją także zniszczyć, Katechizm łączy perspektywę relacyjną z nauką o Bożym prawie. To ostatnie nie jest bowiem systemem arbitralnych przepisów, lecz zbiorem konkretnych wskazówek, uwzględniających naturę osoby i międzyosobowych więzi i w tym kontekście pokazujących, jakiego typu czyny sprzyjają miłości, a jakie ją osłabiają i niszczą.

W osobistym rozeznaniu, czy popełniony przez nas grzech jest śmiertelny czy lekki, trzeba przede wszystkim wziąć pod uwagę, czy dany czyn całkowicie zniszczył naszą relację miłości do Boga i/lub jakiegoś człowieka czy też ją zranił. Tylko w pierwszym przypadku czyn taki był – zgodnie z nauką Katechizmu – grzechem ciężkim.

W rachunku sumienia konieczne jest także uwzględnienie jeszcze innego zapisanego w Katechizmie kryterium ciężkiego charakteru grzechu: „Aby grzech był śmiertelny, są konieczne jednocześnie trzy warunki: »Grzechem śmiertelnym jest ten, który dotyczy materii poważnej i który nadto został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą«” (KKK 1857).

Powyższe ujęcie bezpośrednio łączy się z pytaniem o miłość. Miłość bowiem może zostać zniszczona tylko w tym przypadku, gdy „materia” czynu jest poważna – tj. gdy dotyczy czegoś, co dla relacji miłości jest bardzo istotne. Co więcej, miłości nie można zniszczyć przypadkiem. Konieczna jest pełna świadomość tego, że postępując w dany sposób sprzeciwiamy się miłości do Boga i jakiegoś człowieka. Konieczna jest tu także całkowita wolność – wszelkie jej ograniczenia, jak strach czy inne silne emocjonalne wzburzenie, wywołane przez czynniki zewnętrzne i determinujące naszą decyzję, sprawiają, że to, co czynimy – nawet złe – nie jest grzechem śmiertelnym, nie niszczy ostatecznie miłości, „choć ją obraża i rani”.

Połączenie miłości do Boga i ludzi jest w perspektywie ewangelicznej oczywiste: „Kto nie kocha brata swego, którego widzi, nie może kochać Boga, którego nie widzi” (1 J 4, 20), a także: „Jeżeli kochamy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała” (1 J 4, 12). Dlatego uzasadnione jest zilustrowanie kwestii rozróżnienia grzechu lekkiego i ciężkiego przykładem miłości małżeńskiej.

Grzech ciężki to czyn taki, jak te, które całkowicie niszczą miłość w małżeństwie, doprowadzają do jego rozpadu. Grzechem ciężkim byłaby więc np. zdrada – ale całkowicie wolna i świadoma tego, że zniszczy małżeństwo. Wszystkie inne czyny, które osłabiają małżeńską więź – np. nieuważność na potrzeby męża lub żony, niedostateczne zaangażowanie w prace domowe i wychowanie dzieci, większe lub mniejsze złośliwości, wyładowywanie na współmałżonku negatywnych emocji – są czymś złym i wymagającym naprawy, ale nie są grzechem śmiertelnym.

Konieczność nawrócenia

Próbując odnaleźć się w obecnej sytuacji także w aspekcie duchowo-religijnego procesu wielkopostnego nawrócenia, warto wziąć pod uwagę naukę i prawo Kościoła odnośnie do spowiedzi i grzechu ciężkiego. Powyżej zarysowane nauczanie Kościoła wskazuje, że nie tak łatwo popełnić grzech ciężki, który wymaga koniecznie spowiedzi.

To, że grzech ciężki jest sprawą bardzo poważną i zdarza się – śmiem przypuszczać – niezbyt często, nie znaczy, że proces nawrócenia nie jest nam wszystkim potrzebny. Grzechy lekkie bowiem – to też nauka Katechizmu, sformułowana na podstawie wielowiekowego doświadczenia wspólnoty Kościoła – nie powinny być lekceważone. Osłabiają one miłość, zatruwają nas, przeradzają się w trwałe wady i mogą prowadzić do ciężkich przewinień.

Dlatego właśnie Wielki Post jako czas szczególnie poświęcony procesowi nawrócenia i pokuty jest potrzebny – niezależnie od obecnego kryzysu. Zastanawiając się, jak go przeżyć, warto wziąć pod uwagę bogate nauczanie Katechizmu na ten temat.

Podstawa to uznanie, że kluczowym aspektem nie są praktyki pobożne, lecz przemiana serca: „Podobnie jak u Proroków, wezwanie Jezusa do nawrócenia i pokuty nie ma na celu najpierw czynów zewnętrznych, »wora pokutnego i popiołu«, postów i umartwień, lecz nawrócenie serca, pokutę wewnętrzną. Bez niej czyny pokutne pozostają bezowocne i kłamliwe. Przeciwnie, nawrócenie wewnętrzne skłania do uzewnętrznienia tej postawy przez znaki widzialne, gesty i czyny pokutne” (KKK 1430).

Człowiek jest bytem cielesnym. Przemiana serca musi wyrazić się w konkrecie życia – Katechizm o tym nie zapomina. Ale wskazuje jednocześnie, że „wewnętrzna pokuta chrześcijanina może wyrażać się w bardzo zróżnicowanych formach”, ponieważ w tradycji chrześcijańskiej „obok radykalnego oczyszczenia, jakiego dokonuje chrzest lub męczeństwo, wymienia się jako środek otrzymania przebaczenia grzechów: wysiłki podejmowane w celu pojednania się z bliźnim, łzy pokuty, troskę o zbawienie bliźniego, wstawiennictwo świętych i praktykowanie miłości, która »zakrywa wiele grzechów« (1 P 4, 8)” (KKK 1434).

W konsekwencji „nawrócenie dokonuje się w życiu codziennym przez czyny pojednania, troskę o ubogich, praktykowanie i obronę sprawiedliwości i prawa, wyznanie win braciom, upomnienie braterskie, rewizję życia, rachunek sumienia, kierownictwo duchowe, przyjmowanie cierpień, znoszenie prześladowania dla sprawiedliwości. Najpewniejszą drogą pokuty jest wzięcie każdego dnia swojego krzyża i pójście za Jezusem” (KKK 1435).


CZYTAJ WIĘCEJ:


Wyobraźnia dzisiaj

Wiele z wymienionych w Katechizmie form nawrócenia odpowiada naszej obecnej sytuacji. Po pierwsze, drogą pokuty jest „przyjęcie swojego krzyża”. Dzisiaj w przypadku większości z nas osobisty krzyż będzie, albo już jest, jakoś powiązany z pandemią. A więc pierwszą wielko­postną drogą nawrócenia jest odpowiednie przyjęcie konieczności obostrzeń – z jednej strony akceptacja na głębokim egzystencjalnym poziomie tego, co nieuchronne i niezależne od nas, a z drugiej – zmiana naszego sposobu życia tak, by uczestniczyć, na ile się da, w walce z epidemią i w łagodzeniu jej skutków dla otaczających nas bliźnich (co przecież wchodzi w zakres troski o ubogich). Elementem „przyjęcia krzyża” może być w sytuacji epidemiologicznego zagrożenia rezygnacja z sakramentalnej spowiedzi, jeśli jest ona w naszym przypadku niekonieczna – choć możemy być bardzo przywiązani do tej pobożnej praktyki.

Innym niezwykle ważnym elementem drogi nawrócenia mogą być „czyny pojednania”. W sytuacji kwarantanny więcej czasu spędzamy ze swoimi bliskimi. Z jednej strony stwarza to okazję do odbudowania więzi z tymi, od których oddaliliśmy się na skutek dotychczasowego zabiegania. Z drugiej – łatwiej wtedy o konflikty, zwłaszcza w kontekście stresu związanego z kłopotami z pracą czy lękiem o zdrowie. Praca nad pojednaniem staje się więc tym potrzebniejsza.

W tej pracy ważne jest odzyskanie umiejętności rozmowy na poważne i trudne tematy. Rozmowy także o tym, co w naszym zachowaniu i postawie niszczy nasze relacje. Tu właśnie pojawia się kolejny element drogi pokuty wymieniony w Katechizmie: wyznanie win braciom. Jeśli dla kogoś nie jest konieczna sakramentalna spowiedź, a dostrzega w sobie potrzebę wyznania przed drugim człowiekiem tego, co rozpoznał w swoim życiu jako elementy jego ciemnej strony – to może spróbować porozmawiać o tym z kimś bliskim, być może z kimś, kogo te negatywne czyny wprost dotykają – i poprosić o wybaczenie.

Rozmowa o tym, co w naszym życiu trudne i złe, wyznanie win, wypowiedzenie tego, co w nas się kotłuje, jest niezwykle ważnym elementem duchowego rozwoju, który najczęściej dokonuje się podczas indywidualnej spowiedzi. Jednak warto tutaj rozróżnić to, co należy do istoty sakramentu – wyznanie grzechów ciężkich – od całej reszty, która może nastąpić także w niesakramentalnej rozmowie.

Tradycja Kościoła zna wiele form takich rozmów, nazywanych kierownictwem lub towarzyszeniem duchowym. Rozmówcą wcale nie musi być ksiądz, a ponadto nie ma w tym przypadku żadnych teologicznych ograniczeń co do tego, jak bardzo bezpośredni musi być kontakt między rozmówcami. W przeszłości wiele takich „rozmów” prowadzono latami za pośrednictwem listów. Nic nie stoi na przeszkodzie, by dzisiaj wykorzystywać do tego celu nowoczesne środki – telefon czy komunikatory internetowe.

To tylko przykłady rozmaitych form osobistego nawrócenia. Każdy jest wezwany do ćwiczenia „wyobraźni miłosierdzia” – odnajdywania form najodpowiedniejszych do jego okoliczności życiowych. Z wielkanocną spowiedzią jest podobnie jak z Eucharystią. Pandemia koronawirusa pozbawia większość z nas możliwości korzystania z tych sakramentów. W niczym to jednak nie przeszkadza Bogu przychodzić do nas. ©℗


Pierwotna wersja artykułu ukazała się w serwisie ”Tygodnika Powszechnego” 20 marca 2020 r. >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 14/2020