Nasze feng shui

Zagraniczna prasa donosi o Hong-kongu. Kilka tysięcy geomantów zwija się jak w ukropie, za słoną opłatą doradzając firmom, osobom prywatnym i komu tylko można, jak urządzić przestrzeń w taki sposób, aby czuć się w niej dobrze, być zdrowym i szczęśliwym, a zwłaszcza zarobić kupę pieniędzy i wzmocnić "qi" - energię życiową.

01.02.2011

Czyta się kilka minut

Większość z siedmiu milionów mieszkańców Hongkongu zasięga rad specjalistów tej prastarej taoistycznej dziedziny wiedzy, a ponieważ nie są w ciemię bici (ani mieszkańcy, ani specjaliści), więc w sądach piętrzy się stos pozwów o odszkodowania z tytułu naruszenia lokalnego feng shui przez rządowe inwestycje. Przykładowo: jeśli miejscowa "qi" została popsuta, bo zbudowano drogę - rząd musi płacić. A ponieważ w dziedzinie infrastruktury w Hongkongu dzieje się sporo, więc odszkodowania są sute, oj sute. Oficjalnie wynoszą ponad milion dolarów, nieoficjalnie osiem razy więcej. Władze zaciskają zęby w uprzejmym uśmiechu i płacą. Przecież nawet brytyjscy okupanci musieli uszanować tradycję, więc tym bardziej teraz wstyd nie uiścić, jeśli się już tę nieszczęsną infrastrukturę zbudowało.

Tymczasem polska prasa z bezbrzeżnym zdumieniem gwałtownie rozdziera szaty nad faktem, że do 2012 miało być dwa razy więcej dróg, obwodnic i autostrad, a będzie cztery razy mniej (niż miało być). A ja się dziwię, że polska prasa się dziwi, ja jestem zdumiony faktem, że nadwiślańscy dziennikarze nie zauważają faktu istnienia Hongkongu i jego immanentnych problemów. Problemów, których dzięki mądrym nie tyle działaniom, co zaniechaniom udaje się naszym włodarzom uniknąć. Uniknąć, i to z pełnym sukcesem. Nadwiślański tygrys jest mądry po szkodzie azjatyckiego tygrysa i nie musi bulić sutych odszkodowań, bo nic nie buduje. Czysty zysk bez ryzyka, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze można przeznaczyć na know-how, czyli biały wywiad, który co wyliczy to wyliczy, ale zawsze wtedy powie, że ze strategicznego punktu widzenia nasze obecne drogi są o wiele lepsze niż drogi przyszłe. Bowiem nasze obecne drogi są w stanie powstrzymać nie tylko czołgi najeźdźców, nasze obecne drogi mówią no pasaran nawet ich piechocie, zręcznie wywodząc ją na manowce przy pomocy zmyślnie ustawionych paradrogowskazów (na przykład chcąc udać się z Bydgoszczy do Warszawy, należy kierować się na... Poznań oczywiście!). To odstręcza najeźdźców wszelakiej proweniencji znacznie skuteczniej niż niewątpliwa potęga polskiego lotnictwa.

Wniosek z doświadczeń azjatyckiego tygrysa przefiltrowanych dodatkowo przez bolesną polską historię tak udatnie zaprezentowaną w serialu - nomen omen - "Polskie drogi"? Tak trzymać! Nie psujmy prapolskiej "qi". Nie ma co sobie zawracać głowy infrastrukturą. Przewróciło się - niech leży. Oto nasze polskie feng shui. Naturalny rozkład miast i wsi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2011