Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeśli zimową nocą podróżny... o nazwisku – dajmy na to – Izdebski bądź Cieszyński lub Szumowski... zapragnąłby odmienić swe życie, zmienić tożsamość na radykalnie odmienną, to musi uważać, dokąd śmiało się udaje. Na przykład Nowa Zelandia – to brzmi dumnie, „Oto wszystko czynię nowe!”. Daleko, daleko, wystarczająco daleko, żeby coś gruntownie zadzierzgnąć i nikt się nie będzie czepiać. Krzyż południa nade mną, prawo moralne we mnie. Można odetchnąć od respiratorów i takich tam błahostek z przeszłości, z żywymi naprzód iść.
Na południowej półkuli teraz zima, ale przyjemna, na/w Nowej Zelandii wszystko jest przyjemne jak w Hobbitonie, nie przymierzając. A zatem część naszych narodowych nowych elit z pewnością rozważa ową piękną „destynację turystyczną” jako atrakcyjną, może nawet wymarzoną, jako wypoczynkowy plan B, gdyby jednak w Polsce nie wszystko im wyszło, to znaczy nie tyle nie wyszło, bo przecież im wyszło, ale nie zostaliby za to docenieni w dłuższym terminie. I tutaj ostrzeżenie: minister turystyki Nowej Zelandii ostatnio udzielił wskazówek, pod jaką postacią należy się objawiać. Wytyczne są jasne, nie można sobie po prostu przylecieć byle czym i wędrować z plecakiem, konsumując zupki błyskawiczne i wyszarpywać 10 dolarów na dobę. Minister Nash takie życie potępia w czambuł, proponując jednocześnie konstruktywnie pożądany typ przybysza.
Jeśli zimową nocą podróżny... o nazwisku – choćby i – Izdebski bądź Cieszyński lub Szumowski... rozważałby przybycie do Nowej Zelandii z namiotem i hamakiem, niech się dwa razy namyśli, a później zmieni podejście. Bowiem minister Nash zdecydowanie rekomenduje korzystanie z lotów co najmniej business class, sute kolacje w wielogwiazdkowych restauracjach, zwiedzanie atrakcji z helikoptera oraz zatrzymywanie się w luksusowych hotelach. Nowe życie w/na Nowej Zelandii musi kosztować, ale przecież naprawdę warto trochę uciułanych oboli wydać. Jak umierać, to w Tiranie, jak zmartwychwstać, to w Kraju Długiej Białej Chmury. ©