Misja w Alabamie

Mówi się, że dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło. Takie motto mogłoby przyświecać niejednemu z filmów Larsa von Triera.

08.01.2006

Czyta się kilka minut

Ich bohaterami często bywają niepoprawni idealiści, co to gołymi rękami chcieli budować na lodzie zamki. Ale dobro u von Triera bywa kategorią niebezpieczną. Ofiara Bess z “Przełamując fale" czy Selmy z “Tańcząc w ciemnościach" może przynieść odkupienie, niesie jednak coś demoralizującego. W kolejnych filmach duński reżyser nadal pastwi się nad bohaterkami: wystawia na próbę ich szczytne posłannictwo i porzuca je w finale w poczuciu moralnej klęski. Ledwie szlachetna Grace zdążyła puścić z dymem niewdzięczne miasteczko Dogville, znów przyszło jej zwątpić w przyrodzone dobro natury ludzkiej. Tym razem w Manderlay w stanie Alabama.

Drugie ogniwo tzw. “Trylogii USA" (po “Dogville" z 2003 r., a przed planowanym “Waszyngtonem") opowiada o tym, jak córka gangstera, pełna wiary w możliwość naprawy świata, przybywa na odludną plantację bawełny. Czas stanął tutaj w miejscu, u schyłku Wielkiego Kryzysu, w przededniu II wojny system feudalny ma się świetnie. Murzyni wprzęgnięci w niewolniczy kierat bez szemrania wykonują codzienną pracę. Śmierć ich sędziwej pani (Lauren Bacall) staje się dla Grace (Bryce Dallas Howard) okazją do przeprowadzenia bezkrwawej rewolucji.

Pełna zapału, nie bacząc na cyniczne, ale trzeźwe uwagi ojca-mafiosa (Willem Dafoe), dziewczyna rozpoczyna proces powszechnej urawniłowki. Próbuje uświadomić Murzynom, że nadszedł wreszcie czas, kiedy mogą zrzucić upokarzające łańcuchy i wziąć los w swoje ręce. Ci jednak nie bardzo kwapią się do pełnego korzystania z wolności. Wraz ze śmiercią właścicielki plantacji zawalił się im świat. Wybici z dotychczasowego rytmu, nie umieją wypełnić sobie czasu ani zatroszczyć się o byt. Z nudów grają w karty i jakoś nie przeszkadza im przeciekający dach czy nieustalony kalendarz prac polowych.

Grace pamięta dobrze historię z dzieciństwa, którą przypomniał jej na odchodnym ojciec: ukochany kanarek, którego uwolniła w przypływie dobrego serca, szybko zdechł z zimna. Musi więc wcielić w życie pozytywistyczny program przerobienia byłych niewolników na świadomych swoich praw, aktywnych społecznie obywateli. Dręczona postkolonialnym kacem, ale silna siłą amerykańskiej Konstytucji daje podopiecznym regularne lekcje demokracji. Cóż stąd, że nad powodzeniem jej misji czuwają uzbrojeni gangsterzy ze stajni tatusia - wszak piękny cel uświęca środki...

Grace powoli dostrzega, że pod czarną skórą mieszkańców plantacji kryją się konkretni, różniący się od siebie ludzie. Że bywają tchórzliwi, egoistyczni, agresywni, zdradliwi. Coraz rzadziej zdarza jej się popełnić faux-pas - jak w scenie, kiedy chce podarować jednemu z Murzynów prezent, ale nie odróżnia Jima od Jacka... Czy potrafi być dla nich kimś więcej niż tylko damulką z towarzystwa, która eksperymentuje na żywych ludziach? Z niesłabnącym zapałem uczy ich podejmowania decyzji i wspólnych inicjatyw. Posuwa się nawet do żałosnej socjotechniki, każąc niedawnym białym ciemiężcom pomalować sobie twarze na czarno i usługiwać Murzynom przy stole.

Wkrótce jednak mieszkańcy Manderlay uczynią z wyuczonej demokracji własny użytek. Kiedy zajrzy im w oczy głód, potrafią zdobyć się na piękny gest solidarności, ale jednocześnie nie oszczędzą tych, którzy w obliczu kryzysu okażą słabość. Sprawiedliwość stanie się w Manderlay nowym imieniem zemsty. W imię zemsty podczas demokratycznego głosowania mieszkańcy plantacji zdecydują o wykonaniu kary śmierci. Niestety również i Grace, budzicielka humanitarnych instynktów, uświadomi sobie, jak wiele w niej samej z pogardzanego barbarzyńcy.

W postaci Grace duński reżyser, który serdecznie nie znosi Ameryki, zawarł wiele krytycznych aluzji pod jej adresem. Patrząc, jak bohaterka forsuje utopijny plan cywilizacyjnego zbawienia, nie sposób nie myśleć o bliskowschodniej polityce prezydenta Busha. W USA pamięć niewolnictwa po dziś dzień kładzie się cieniem na społecznych relacjach, dlatego von Trier zakończył film serią archiwalnych zdjęć dokumentujących przemoc, jakiej przez lata dopuszczali się biali Amerykanie na czarnoskórej mniejszości - z akcjami Ku-Klux-Klanu włącznie. A wszystko w rytm buńczucznej piosenki “Young Americans" w wykonaniu Davida Bowie.

Gdyby film był tylko doraźnym amerykańskim pamfletem, nie warto byłoby poświęcać mu tyle miejsca. Jednak dręcząc widza nadmiernie deklaratywnym tonem, reżyser tworzy coś na kształt filozoficznej przypowieści o ludzkiej ułomności i o niewydolności systemów próbujących tę ułomność okiełznać. Zwłaszcza, gdy narzuca się je siłą, bez poszanowania różnic dzielących ludzi. Wiele też w “Manderlay" gorzkiego rozrachunku z naszym “zachodnim" poczuciem winy - powierzchownym i egzaltowanym, prowadzącym ku innego rodzaju zależności.

Fascynacja Grace czarnoskórym Timothym, podającym się za murzyńskiego arystokratę, brutalnie odsłania wzajemną skłonność do stereotypizacji. Uwiedziona atrakcyjnością czarnego ciała Grace nie przestaje traktować Murzyna w sposób przedmiotowy, niczym seksualny obiekt. Nic dziwnego, że w ojczyźnie Jerzego Waszyngtona trudno było znaleźć von Trierowi czarnoskórych aktorów, którzy bez oporów zagraliby w “Manderlay". Zaangażował więc głównie Brytyjczyków, nie licząc oczywiście Danny’ego Glovera, który zgodził się wcielić w postać nestora Wilhelma, mimo że od początku nie był zachwycony dominującą w filmie “białą" perspektywą.

***

Na koniec wypada wspomnieć o wykorzystanej przez von Triera formule, znanej już z poprzedniej części trylogii. I tym razem akcję filmu zamknął on w wielkim studiu, wyposażonym w umowne, właściwie szczątkowe dekoracje. Po narysowanym na podłodze planie plantacji poruszają się postacie wydobywane z tła przy pomocy światła. Akcja skupiona jest na dialogu i relacjach psychologicznych, jeszcze bardziej niż w przypadku “Dogville", zbliżając “Manderlay" do konwencji teatru telewizji. Skąpo rozsiane realistyczne detale sąsiadują z symulowanymi gestami, a nad całością czuwa wszechwiedzący, moralizatorski narrator, który głosem Johna Hurta opowiada nam historię zamkniętą w ośmiu rozdziałach i obficie ilustrowaną muzyką m.in. Vivaldiego. I tym razem kłania się tradycja oświeceniowej powiastki, choć bezpośrednią inspiracją literacką filmu był ponoć tekst “Szczęście w niewoli" Jeana Paulhana, będący wstępem do sławetnej “Historii O.".

Widz przyzwyczajony do eksperymentów von Triera wchodzi w tę opowieść jak w masło - nie ma już towarzyszącego poprzedniemu filmowi zaskoczenia. Można żałować, że eksperyment z “Dogville" nie został rozszerzony o nowe rozwiązania; że dwuznaczną, perwersyjną w swej niewinności Nicole Kidman zastąpiła w “Manderlay" utalentowana, ale znacznie mniej charyzmatyczna aktorka; że po raz kolejny von Trier terroryzuje nas wysokim tonem i poczuciem wyższości nad błądzącą bohaterką. Może jednak nie trzeba mnożyć zarzutów? Powstał film “gorący", z którym na pewno warto się wadzić.

“MANDERLAY", scen. i reż.: Lars von Trier, zdj.: Anthony Dod Mantle, scenogr.: Peter Grant, wyst.: Bryce Dallas Howard, Isaach De Bankolé, Danny Glover, Willem Dafoe, Lauren Bacall, Michaël Abiteboul, Geoffrey Bateman, Udo Kier, John Hurt i inni. Prod.: Dania / Szwecja / Francja / Wielka Brytania / Niemcy / Holandia 2005. Dystryb.: Gutek Film. W kinach od 6 stycznia 2006.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2006