Milcząca polityczność

Gdy chce się napisać powieść polityczną, można przyjąć dwie strategie:

11.10.2015

Czyta się kilka minut

albo naszpikować swoją prozę do granic możliwości zaangażowanymi tyradami, stworzyć całe uniwersum głosów, pejzaż poglądów, albo można, tak jak to zrobił w „Mezopotamii” Serhij Żadan, świadomie przemilczeć kluczowe kwestie i pozwolić, aby cisza znacząco wybrzmiała. Nie ma tu żadnych odniesień do wojny czy aneksji Krymu. Co więcej, w całej powieści właściwie nie pojawiają się żadne nazwy geograficzne – mimo to nie mamy wątpliwości, że tytułowa Mezopotamia to oczywiście Charków, rodzinne miasto autora. Jego mieszkańcy, a zarazem bohaterowie kolejnych rozdziałów, to ludzie zajęci swoimi codziennymi sprawami. Błąkają się po przedmieściach tej gigantycznej metropolii, nieustannie czegoś szukając, ale ich chaotyczne wędrówki najczęściej kończą się bolesnym rozczarowaniem. Niektórzy z nich pragną miłości, inni bardziej banalnego spełnienia zawodowego, jeszcze inni po prostu uciekają przed samotnością, a po drodze wdają się w bójki, romanse i pijatyki. Ich losy wiążą się na moment – mijają się w najmniej oczekiwanych miejscach i sytuacjach, krążąc nieustanie po swoich orbitach. Żadan bardzo konsekwentnie odmawia swoim bohaterom prawa do spełnienia, a rzeczywistość, w której żyją, odcina od reszty świata,a tym samym od „wielkich” problemów i „wielkiej” historii, która przecież tak dotkliwie dzieje się na jego oczach.

„Mezopotamia” daleka jednak jest od tego, co w polskiej prozie nazywa się czasem banalizmem. Napięcie jest tu wyczuwalne na każdym kroku. Jeden z bohaterów, gdy opowiada dalekiej rodzinie mieszkającej w USA o sytuacji w mieście, mówi: „Wzmocniono mury miejskie, szczególnie ze wschodniej strony, stamtąd zwykle oczekuje się niebezpieczeństwa w postaci koczowniczych plemion przygranicznych”. Nie ma wątpliwości, że Charków-polis jest oblężone, choć wróg pozostaje cały czas niewidzialny i, co może ważniejsze, nie tak oczywisty, jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Tytułową Mezopotamię, czyli kolebkę cywilizacji, można tu rozumieć jako próbę przerwania tego coraz mocniej uściskającego pierścienia – nowego początku, ucieczki do przodu. Żadan zdaje się ewakuować swoje rodzinne miasto z Ukrainy, przenosi je w przestrzeń częściowo abstrakcyjną, częściowo mityczną. Ale czy mu się uda?Tak radykalne gesty polityczne czasem najłatwiej przeoczyć, szczególnie gdy opierają się na milczeniu. ©


Serhij Żadan „Mezopotamia”, przeł. Michał Petryk, Adam Pomorski, Czarne, Wołowiec 2014

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Redaktor i krytyk literacki, stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2015

Artykuł pochodzi z dodatku „Angelus 2015