Lechy na Wawel!

Zanim coś się odsłoni, warto spojrzeć, co się odsłania. Zwłaszcza jeśli jest się Premierem Rzeczypospolitej.

23.07.2018

Czyta się kilka minut

Zwłaszcza jeśli akt odsłonięcia zastygnie w spiżowej permanencji dla danego krajobrazu, przystrajając go na odpowiednią nutę. Patriotyczną, oczywiście. Katastrofalnie patriotyczną, ma się rozumieć.

Kraśnik. Polska. Premier wyjedzie, a mieszkańcy Kraśnika pozostaną... Ciężko, ciężko, oj, ciężko będzie to znosić, przechodzić mimo, przechodzić i udawać, że się tego nie widzi, omiatać wzrokiem przestrzeń i nie zauważać. Sterczy, przez Premiera Rzeczypospolitej dumnie obnażone, ośmieszając najwyższe władze państwowe, ośmieszając Lecha Kaczyńskiego, ośmieszając ideę pomnika jako takiego. Kroczy, kroczy niby-Lech, nader trudny do wyrzeźbienia, zbyt trudny, i to widać gołym okiem, na pierwszy rzut oka, nie ma co owijać w bawełnę. No, może z czasem szarfę zdejmą nieszczęśnikowi, ale reszta, niestety, pozostanie, niczym niezręcznie uplasowany żart. Po co strzelać estetycznego samobója? Upamiętniać dla beki? Wszak się nie godzi, nie licuje. Toż to nawet Cristiano Ronaldo doczekał się lepszej rzeźby, a przecież żadna głowa państwa żadnego z jego pomników nie odsłaniała.

Żeby jeszcze Kraśnik był po prostu nieszczęsnym wyjątkiem na mapie Polski... Nie jest. Mapa RP jest już upstrzona niczym portret Franciszka Józefa przez muchy. Nadciągają kolejne. Będą ich, mam nadzieję, nie miliony, ale tysiące z pewnością. Czy pośmiertna armia Kaczyńskich przewyższy liczebnie armię Janów Pawłów (w liczbie jak dotąd 5000)? Nie wiadomo, rywalizacja rozgorzała na dobre, bój jest zacięty, wiadomo natomiast, że efekty po wielokroć jeszcze zmrożą krew w żyłach nieszczęsnym okolicznym mieszkańcom tudzież przyjezdnym, generalnie: Polkom i Polakom. Bezradnym przymusowym świadkom żenującej estetycznej katastrofy.

Niczym memento, mimowolnie ośmieszające – monumenta katastrofy. W tym sensie nie dziwota, że parszywe pomniczki Lecha Kaczyńskiego mnożą się jak purchawki po deszczu, one są wykwitem, pokłosiem, logicznym następstwem katastrofalnej mentalności estetycznej. Nie można oddzielać twórców od tworzywa. Jak katastrofa, to katastrofa, na całego, niech się po Polsce brązowym echem odbija, niech się odciska, biało-czerwoną szarfą przepasana. Na to nas stać.

Taką Polskę chcą widzieć szczęściarze-włodarze, gracko a bezczelnie podszywający się pod suwerena. Mówisz i masz. Popyt – podaż – katastrofa. I weź kiedyś to spróbuj usunąć... Gdzie to pochować? Może jako naszą terakotową armię – na Wawelu?©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 31/2018