Latawce nad czerwoną latarnią

Minęło kilka lat od powstania tego filmu. Ciekawe, ile z małych bohaterek zdążyło od tej pory pójść w ślady swoich matek - prostytutek.

24.06.2008

Czyta się kilka minut

Co się stało z 14-letnią Suchitrą, która podczas kręcenia zdjęć była już w wieku, kiedy dziewczynki ustawiają się w szpalerze wzdłuż podle oświetlonych uliczek Kalkuty? Gdzie jest Puja, którą ojciec próbował sprzedać w wieku kilku lat? Jak potoczy się życie rezolutnego Avijita, którego matka wraz z całym dobytkiem została spalona przez alfonsa? Kilkoro dzieci występujących w filmie dostało od życia niepowtarzalną szansę: za sprawą współtwórczyni filmu Zany Briski, która zajmowała się nimi przy okazji warsztatów fotograficznych, trafiły potem do szkół z internatem. Wyrwane ze swego środowiska, często jednak nie wytrzymywały długo. Czasem z własnej woli, czasem z woli rodziców musiały wracać do dzielnicy czerwonych latarni.

Oglądając nagrodzony Oscarem dokument Briski i Kauffmana, zastanawiamy się, czy poza samym filmem pozostanie po nim coś trwałego. Przed nami dzieci, które urodziły się w burdelach. Które od razu musiały stać się dorosłe. Kiedy szorowały garnki albo niańczyły młodsze rodzeństwo, tuż obok za przepierzeniem ich matki obsługiwały klientów. Czasami któreś uciekało na dach, by na chwilę stać się dzieckiem i pobawić się w puszczanie latawców. Pewnego dnia pojawiła się w okolicy "ciocia Zana" z USA. Z zawodu fotograficzka, nie szukała w Kalkucie fotogenicznej nędzy. Zamiast robić krwiste reportaże, podarowała dzieciom prostytutek aparaty fotograficzne. Chciała zobaczyć ich los tak, jak one go widzą. Zabierała je także na wycieczki za miasto i do zoo, gdzie uczyła uważnego i bardziej odważnego patrzenia na świat. W końcu zorganizowała na Manhattanie kilka wernisaży, gdzie zaprezentowała prace dzieci. Wydała też albumy, kalendarze, pocztówki - wszystko po to, by w ramach założonej przez siebie fundacji "Kids with Cameras" pomóc "urodzonym w burdelach". Spokojna, krucha kobieta w ciągu dwóch lat zrobiła więcej, niż było możliwe. Czy to wszystko jednak miało jakiś sens?

Film dwojga Amerykanów mimo wszystko tchnie optymizmem. Nawet jeśli Puja czy Suchitra nie skończą szkoły i podzielą los swoich matek, będą już innymi osobami: bardziej świadomymi siebie, swoich praw i możliwości. I jeszcze jedno: ich przygoda z fotografią i wielki sukces samego filmu uruchomiły szereg społecznych akcji ­ (www.kids-with-cameras.org), których celem jest ratowanie dzieci i przypominanie o jednym z najwstydliwszych problemów dzisiejszego świata.

PRZEZNACZONE DO BURDELU - reż.: Zana Briski, Ross Kauffman, USA 2004, TVP Kultura, sobota 28 VI, 22.30

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2008