Smutek czerwonych latarni

W naszych kinach zagości wreszcie na dłużej film dokumentalny. Pełnometrażowy, zrobiony z myślą o dużym ekranie, z uniwersalnym przesłaniem. Słowem - zaprzeczenie zgrzebnego telewizyjnego reportażu.

18.09.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Firma Against Gravity, organizator warszawskiego festiwalu Doc Review, wypuści w najbliższym sezonie kilka znakomitych tytułów, zaliczanych do czołówki światowego dokumentu ostatnich lat. Na pierwszy ogień idzie nagrodzony Oscarem i trzydziestoma innymi nagrodami amerykański dokument “Przeznaczone do burdelu" Zany Briski i Rossa Kauffmana, opowiadający o dzieciach urodzonych w Sonagachi, kalkuckiej Dzielnicy Czerwonych Latarni.

Warto ten film obejrzeć nie tylko ze względu na wstrząsający temat i wysmakowaną formę. Warto z nim podyskutować jako formą artystycznej wypowiedzi. Współautorka, dotychczas ceniona amerykańska fotograficzka, wpadła na niebanalny pomysł. Najpierw filmowała życie indyjskich prostytutek, mieszkając z nimi pod jednym dachem. Ale sam dokumentalny zapis jej nie wystarczył. Czuła się w tym świecie intruzem, niewygodnym pośrednikiem pomiędzy nami, sytymi i wolnymi, a rzeczywistością koszmaru, z którego nie ma wyjścia. Postanowiła opowiedzieć o nim poprzez urodzone w burdelach dzieci, których jedynym przeznaczeniem jest ulica.

Mali bohaterowie zdążyli się już oswoić z całym brudem świata dorosłych. Beznamiętnie opowiadają do kamery, jak za przepierzeniem matka obsługuje klientów i muszą bawić się na dachu, by nie przeszkadzać; jak alfonsi załatwiają swoje porachunki z nieposłusznymi pracownicami, a ojcowie próbują sprzedawać 10-letnie córki... Nawet małe dziewczynki nie mają wątpliwości, co je czeka: za chwilę uszminkowane ustawią się w szeregu obok matek. Do chłopców uśmiecha się nieco lepsza przyszłość - zostaną narkotykowymi dilerami, a może alfonsami sióstr i koleżanek...

Bohaterowie filmu: Kochi, Shanti, Avijit, Puja i cała reszta patrzą do kamery oczami dorosłych ludzi. Ich los już się wypełnił. Stawiane dzieciom od początku świata pytanie: “kim będziesz, jak dorośniesz?", tu nie skłania nawet do nieśmiałych fantazji. W wielkich, smutnych oczach jest rezygnacja i uległość wobec losu - po prostu innej możliwości nie ma.

Reżyserka postanowiła wyrwać dzieci z zaklętego kręgu. Pierwszym krokiem miało być przełamanie bierności. Poprosiła więc, by opowiedziały o świecie, w którym żyją. Podarowała im w tym celu aparaty fotograficzne. Przez dwa lata uczyła je podstaw fotograficznego rzemiosła. Wspólnie omawiali każde zrobione zdjęcie: kompozycję kadru, sposób oświetlenia, wybór obiektu. Dzieci mogły nie tylko jakby na nowo zobaczyć swoje środowisko. Mogły też - poprzez zabawę - przez chwilę poczuć się kimś ważnym: podmiotem, sprawcą, kto wie, może i artystą. Mogły posmakować normalności i wolności.

Niezwykła jest scena, kiedy uzbrojone w aparaty dzieciaki opuszczają na moment zakazaną dzielnicę i jadą na przejażdżkę do zoo. W smętnych spojrzeniach uwięzionych małp, słoni i dzikich kotów przegląda się dotychczasowe życie małych bohaterów. Teraz mają okazję posmakować życia od zupełnie innej strony. Tylko co dalej? Co się z nimi stanie, kiedy skończy się realizacja szlachetnego eksperymentu społecznego i Zana Briski wyjedzie?

W jej filmie zawiera się tak naprawdę kilka filmów. Pierwszy to dokument etnograficzny, czyli bajecznie kolorowe, pulsujące orientalną muzyką, ale podszyte niewyobrażalnym ludzkim poniżeniem obrazki z życia najbiedniejszych mieszkańców Kalkuty. Drugi to opowieść o programie pomocy dzieciom “przeznaczonym do burdeli", a więc wspomniana zabawa w fotografię. Pomysł zresztą nie do końca pionierski - przed kilku laty wykorzystał go młody polski dokumentalista Grzegorz Pacek w nagrodzonym na festiwalu w Krakowie filmie “Jestem zły". Pokazał w nim zaniedbane dzieci z warszawskiej Pragi, którym udostępniono kamery cyfrowe, by mogły po swojemu opowiedzieć o swojej niewesołej codzienności.

Trzeci film, zawarty w “Przeznaczonych do burdelu", to opowieść o samej reżyserce i jej heroicznym wysiłku, by po doświadczeniu “normalności" dzieci mogły wydostać się z piekła na trwałe. Briski próbuje więc umieścić podopiecznych w szkole z internatem, jak najdalej od czerwonych latarni. Musi przy tym pokonać masę przeszkód: musi złamać uprzedzenia wobec dzieci urodzonych w domach publicznych, zrobić im testy na HIV, wreszcie pokonać opór ze strony zacofanych rodziców. By zdobyć fundusze na ich edukację, Zana organizuje dzieciom wystawy, wysyła ich prace na prestiżowe konkursy (dziecięce World Press Photo), walczy o paszporty. Jej dziełem jest także fundacja Kids With Camera.

Nie wszystkie plany udało się jej ziścić, ale i tak film emanuje optymizmem, wręcz poczuciem sukcesu. Podkreśla to sposób realizacji: widowiskowy, dynamiczny, pełen efektownych figur retorycznych. Jesteśmy pełni podziwu dla reżyserki i jej dokonań, choć podejrzliwy z natury widz może nie do końca kupić ten gładki w swojej formie, pełen lotnych metafor i ważkich sentencji obraz. Skuteczna działalność społeczna to jedno, film zaś to drugie, choć może w przypadku celu tak szczytnego jak pomoc dzieciom skazanym na los seksualnych niewolników nie wypada tych dwóch sfer rozdzielać. Jako dokument z ambicjami artystycznymi film Briski i Kauffmana wydaje się jednak zbyt skończony, zbyt dopięty, brakuje mu odrobiny surowości.

Spełniał ten warunek inny film nominowany w tym roku w tej samej kategorii do Nagrody Amerykańskiej Akademii: “Dzieci z Leningradzkiego" Hanny Polak i Andrzeja Celińskiego, traktujący o moskiewskich bezprizornych - bezdomnych dzieciach wegetujących na moskiewskim dworcu. Podobny rodzaj wyczucia dokumentalnej materii znajdziemy w znakomitym fińskim dokumencie “Trzy pokoje melancholii" Pirje Honkasalo, opowiadającym o wspólnym dramacie dzieci rosyjskich i czeczeńskich (ten film również zobaczymy w naszych kinach). Film Zany Briski traktuje nie tyle o kruchym, ale jakże bogatym świecie wewnętrznym dziecięcych bohaterów, ile raczej o realizacji pewnego projektu. Na szczęście przyniósł on namacalne efekty.

“PRZEZNACZONE DO BURDELU" (“Born Into Brothels"). Scen., reż. zdj., prod.: Zana Briski i Ross Kauffman, muz.: John McDowell. Prod.: USA 2004. Dystryb.: Agaist Gravity. W kinach od 16 września.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2005