Ksiądz Oko w kropce

W rozmowie z Moniką Olejnik znany duszpasterz odniósł się do naszego reportażu sprzed tygodnia, przedstawiając swoją wersję korespondencji z „TP”. Jaka jest jej pełna historia? Jakie wsparcie proponuje duszpasterz homoseksualistom i ich rodzinom?

11.03.2015

Czyta się kilka minut

rys. Agata Dudek /
rys. Agata Dudek /

Tekst „Listy do księdza Oko” to historia Piotra – 40-letniego homoseksualisty, i Marii – jego matki, która – nie mogąc pogodzić się z kolejnymi homofobicznymi wystąpieniami części przedstawicieli Kościoła – napisała do ks. prof. Dariusza Oko (pełną wersję listu, którego jedynie fragmenty znalazły się w reportażu, publikujemy poniżej).

Pani Maria list wysłała w lipcu 2014 roku. Na odpowiedź czekała trzy miesiące – bez skutku. W październiku napisała do redakcji „Tygodnika Powszechnego”, prosząc nas – w akcie desperacji – o pomoc i rozważając publikację listu do znanego z homofonicznych wypowiedzi duszpasterza na łamach „TP”.

Historię pani Marii i jej syna opisaliśmy tydzień temu. Wcześniej skontaktowaliśmy się z ks. Oko mailowo, prosząc o publiczną odpowiedź na list bohaterki reportażu. O korespondencji z redakcją znany duszpasterz mówił wczoraj w programie „Kropka nad i” Moniki Olejnik. Przedstawił jednak, mówiąc najdelikatniej, jej niepełną wersję.

Pamięć księdza Oko

„Chciałam zacząć naszą rozmowę od wzruszającego listu, który napisała do księdza 72-letnia matka homoseksualisty (…) Była zbulwersowana tym, że ksiądz mówi o homoseksualistach, iż sami redukują się do niższych form człowieczeństwa” – mówiła prowadząca program, pytając między innymi księdza Oko, czy przeprosi za swoje słowa.

– Ja sobie nie przypominam takich słów – odpowiedział duszpasterz.

Przypomnijmy więc: przytaczane słowa padły w wywiadzie, którego ks. Oko udzielił portalowi Fronda.pl. „Geje mają średnio 12 partnerów seksualnych rocznie – mówił m.in. duszpasterz na początku lipca 2014 r. – Taki styl życia prowadzi do rozpadu głębszych relacji międzyludzkich, człowiek traci zdolność do trwałego związku, nie może więc liczyć na wsparcie w kryzysie, pomoc w razie problemów. Sam redukuje się do niższych form człowieczeństwa, staje się maniakiem seksualnym, nie rozwija w sobie wyższych sfer duchowych. A w końcu, nieuchronnie zaraża się licznymi chorobami wenerycznymi, niszczy swoje zdrowie. Geje tracą więc znajomych, pracę, dom bo zachowują się jak narkomani. Degradacja gejów przypomina często degradację narkomanów”.

Monika Olejnik zapytała też, dlaczego ks. Oko nie odpowiedział bohaterce zamieszczonego w „TP” reportażu.

– Otrzymuję mnóstwo listów, być może to przeoczyłem. Napisałem do redakcji „Tygodnika”, że chętnie tej pani odpowiem, ale jakoś już kontakt nie był możliwy – odpowiedział duszpasterz.

Jaka jest pełna historia korespondencji redakcji „TP” z ks. Oko?

Do księdza profesora napisaliśmy po raz pierwszy pod koniec stycznia tego roku, załączając w mailu list od pani Marii. Poprosiliśmy wtedy ks. Oko o publiczną odpowiedź na pytania bohaterki reportażu, argumentując, że list zawiera zapewne pytania, wątpliwości i zranienia wielu osób. W odpowiedzi ksiądz profesor napisał, że listu sobie nie przypomina, a na pytania publicznie odpowiadał nie będzie, w obawie przed „megamanipulacją”, której oczekuje po publikacji „Tygodnika Powszechnego” (później przysłał przeznaczony do publikacji tekst,  zawierający jednak nie odpowiedź kobiecie, ale obelgi pod adresem „TP”).

Ksiądz Oko zaoferował jedynie prywatną odpowiedź bohaterce reportażu. Wtedy jednak – pół roku po napisaniu przez siebie listu, jednocześnie po zapoznaniu się z innymi wypowiedziami znanego duszpasterza – pani Maria uznała, że swoją historię chce upublicznić, by pomóc innym osobom z podobnymi problemami. Co nie oznacza, że „kontakt był niemożliwy”. Ks. Oko mógł przecież – za naszym pośrednictwem – przekazać jakiekolwiek słowa skierowane bezpośrednio do bohaterki tekstu. Mógł też odnaleźć jej list, który wcześniej umknął jego uwadze, i odpowiedzieć tradycyjną pocztą, przepraszając na przykład za słowa, których użył w wywiadzie dla „Frondy”. Nie zrobił tego.

Zamiast tego w jednym z kolejnych maili do redakcji poprosił, by bohaterce tekstu przekazać zawarte w załącznikach „materiały”. Co między innymi znalazło się wśród ponad 30 dokumentów, mających wesprzeć 72-letnią kobietę i matkę?

Załączniki

„Homo-seks przypomina tłok, który porusza się nie w cylindrze silnika, ale w rurze wydechowej – skutki są oczywiste (...) Podobnie katastrofalne skutki ma homo-seks i biedni są ludzie, którzy nie są w stanie tego pojąć” – pisze w jednym z tekstów autor. A nieco dalej, w tym samym załączniku, powołuje się na wypowiedź  anonimowego „lekarza-praktyka”, który pisze m.in., że „w krwi tego pederasty który jest stroną nadstawiającą się, płynie rozcieńczona, bo rozcieńczona, ale jednak gnojówka”. 

W innym miejscu czytamy: „Kiedyś w jakiejś audycji telewizyjnej pewien pederasta żalił się, że pani pielęgniarka nie chciała przyjąć jego krwi, a on tak chciał komuś pomóc i to było poniżające dla niego. Wtedy jeden z komentatorów przyznał, że owszem w Polsce jest zalecenie, żeby nie pobierać krwi pederastów. W takiej na przykład Wielkiej Brytanii pobierają krew – żeby nie razić uczuć homoseksualistów, ale potem ją wylewają do zlewu. Tacy delikatni są i mili. A Polacy ranią ich uczucia, bo od razu im odmawiają pobrania krwi. Pewnie to brak ogłady i wyrobienia, wiele się jeszcze musimy nauczyć od Brytyjczyków w kwestii ogłady”.

Wśród innych załączników znalazły się liczne – znane już z wcześniejszych wystąpień ks. Dariusza Oko – dane statystyczne, wedle których homoseksualiści mają żyć krócej, częściej zapadać na choroby psychiczne, częściej dopuszczać się aktów pedofilskich itd.

Czy podobny zestaw materiałów ks. Oko – w ramach wsparcia i pomocy – przekazuje wszystkim napotkanym homoseksualistom i ich rodzicom?

Oto pełna wersja listu, jaki pani Maria wysłała do ks. prof. Dariusza Oko (wycięto jedynie szczegóły mogące zidentyfikować bohaterkę reportażu):

Szanowny Księże Profesorze,

Pragnę prosić Księdza o poświęcenie mojemu listowi cennej uwagi. Kierowana nadzieją, że Ksiądz spełni moją prośbę, pozwalam sobie przedstawić wielce istotny, żywotny dla mnie – i dla wielu, wielu ludzi – problem.

Jestem 72-letnią (…) matką 40-letniego syna, homoseksualisty, człowieka prawego, mądrego, ale głęboko dotkniętego postawą ludzi Kościoła, naszego Kościoła, reprezentowanego m.in. przez elitę duchownych, do których należy Ksiądz Profesor, ludzi kreujących klimat niechęci, pogardy i odrzucenia w kwestii homoseksualnych osób.

Gwoli ścisłości dodam, że jestem osobą wierzącą, od zawsze mocno związaną z Kościołem katolickim, i w tej wierze – na wskroś tradycyjnej – wychowany był mój syn. Tym boleśniejsze, niesprawiedliwe i krzywdzące są sądy, opinie, by nie powiedzieć wyroki, głoszone przez tak prominentną osobę jaką jest Ksiądz Profesor.

Prowadzi Ksiądz niezwykle aktywne życie medialne, gdzie wygłasza liczne enuncjacje na temat homoseksualistów, nasycone pogardą, lekceważeniem, chęcią upokorzenia i poniżenia. Wywołuje to oczywiście aplauz, a niekiedy rechot w środowiskach wrogich ludziom o odmiennej orientacji. Natomiast wśród dotkniętych tą „innością”, w otoczeniu ich bliskich i przyjaciół przyprawia to o autentyczny ból, poczucie krzywdy i radykalną niezgodę, sprzeciw wobec głoszonych „prawd” popieranych „statystykami”.

Z ogromną pewnością, niedopuszczającą sprzeciwu, mówi Ksiądz o „leczeniu homoseksualizmu”. Myślę, że Ksiądz Profesor zna najnowsze, rzetelne opracowanie tej kwestii przez Panią K. Jabłońską i Pana C. Gawrysia w książce „Wyzywająca miłość”, a czerwcowy numer „W drodze”, poświęcony m.in. homoseksualizmowi, zachęcił Księdza Profesora do zrewidowania autorytatywnych wypowiedzi, ośmielam się ufać.

Dlaczego Ksiądz Profesor konsekwentnie myli pojęcia: „zachowania homoseksualne” (gdzie można by się zastanawiać nad terapią) z „orientacją homoseksualną”, której przyczyna nie jest znana, wciąż pozostaje tajemnicą (i nawet KKK nie wspomina o „leczeniu” tej odmienności). Ufam, mocno ufam, że pewnego dnia zostaną naukowo stwierdzone źródła tej orientacji, ale wówczas Ksiądz Profesor nie będzie mógł uczynić „sprostowania”, gdyż zasiane zło wyda obfity plon.

Czy Ksiądz Profesor, znacząca postać w krajobrazie naszego Kościoła, zechciał wziąć pod uwagę, że Jego słowa wypowiedziane czy zapisane – są skrzętnie podchwytywane przez wszelkie grupy nacjonalistyczno-przestępcze, dając pożywkę do kreowania klimatu nienawiści i niszczenia tego „innego”?

Czy taka postawa jest do pogodzenia z Miłosierną Miłością głoszoną i praktykowaną przez Jezusa Chrystusa? Księże Profesorze, pozwalam sobie wyrazić te gorzkie uwagi, gdyż daje mi do tego prawo mój mocny, wewnętrzny sprzeciw, niewyrażony ból, oraz niepodważalne przekonanie, że lekceważenie, odrzucenie, pogarda względem bliźniego, permanentne odzieranie go z godności ludzkiej – są kardynalnym zaprzeczeniem nauczania Jezusa i żadna, absolutnie żadna okoliczność nie usprawiedliwia stosowania takiego linczu.

Głośne są hasła ruchu „Pro-life”, ale winny one uwzględniać, tak sądzę, CAŁY okres życia człowieka, od poczęcia do naturalnej śmierci, nie pomijając żadnego etapu egzystencji ludzkiej, również tej tajemniczej, niewyjaśnionej, bulwersującej, nakazując szacunek należny każdej osobie. Czyżbym była w błędzie, Księże Profesorze?

Obraz osoby homoseksualnej nakreślony przez Księdza w wywiadzie dla „FRONDY” napełnił mnie głębokim niesmakiem. Ośmielam się zwrócić uwagę Księdza na niebezpieczne i na wskroś niesprawiedliwe generalizowanie opinii o homoseksualistach jako osobnikach „ociekających seksem”, niesolidnych, wyrzucanych z pracy, pozbawionych przyjaciół, ludziach o „niższej formie człowieczeństwa”.

To NIEPRAWDA!

A może Ksiądz Profesor zajmie się również z równie dużą dozą manipulacji i złośliwości niskich lotów związkami hetero? Warto rozważyć, Księże Profesorze!

Nie znajduję również słów na wyrażenie zdziwienia wobec stawiania – przez Księdza – niemal znaku równości między homoseksualizmem i pedofilią. Ta teza, uporczywie głoszona przez Księdza Profesora, podchwycona przez wiecujące tłumy i „rozwieszaczy” ziejących nienawiścią billboardów, nie koresponduje (…) z rzetelną wiedzą i postawą naukowca.

Pozwalam sobie życzyć Księdzu Profesorowi, by obecność w „żądnych krwi” mediach oraz wiedza przekazywana w publikacjach służyły budowaniu, a nie destrukcji odbiorców.

Z wyrazami należnego szacunku,

M.

Przeczytaj także:

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej