Też jesteśmy

Wizyta brytyjskiego przedstawiciela katolików gejów to niemal metafora tego, jak Kościół nad Wisłą postrzega osoby homoseksualne. Ale padły też ważne – choć ostrożne – deklaracje.

02.05.2015

Czyta się kilka minut

Katolicy podczas Pride Festival, dorocznej imprezy brytyjskiego środowiska LGBT, Londyn, czerwiec 2014 r. / Fot. CITIZENSIDE / GUY CORBISHLEY / AFP / EAST NEWS
Katolicy podczas Pride Festival, dorocznej imprezy brytyjskiego środowiska LGBT, Londyn, czerwiec 2014 r. / Fot. CITIZENSIDE / GUY CORBISHLEY / AFP / EAST NEWS

W Polsce był po raz pierwszy w gorącym sierpniu strajków 1980 roku. Razem z partnerem uczestniczył na Jasnej Górze w mszy odprawianej przez kardynała Wyszyńskiego na Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny. Wspomina, że podczas tego pobytu wypił też kawę z „inną historyczną postacią” – Jerzym Turowiczem.

Tym razem przyjechał, dzierżąc list polecający od prymasa Anglii i Walii, skierowany osobno do kardynałów Stanisława Dziwisza i Kazimierza Nycza. Kard. Vincent Nichols przedstawia w nim Martina Pendergasta jako wiernego Kościoła katolickiego diecezji Westminster, który od wielu lat odgrywa ważną rolę w działaniach duszpasterskich – wspomaga grupy osób LGBT, aby ułatwić im pozostanie częścią wspólnoty katolickiej, a także, aby pomóc im żyć w zgodzie zarówno z ich orientacją seksualną, jak i z wiarą katolicką. Arcybiskup Westminsteru zaznacza przy tym, że jego współpracownikowi jest w pełni znane nauczanie Kościoła katolickiego na temat homoseksualizmu. Na końcu wyraża nadzieję, że jego wizyta w Polsce będzie pomocna dla tych, którzy go zaprosili, oraz dla tych, którzy się z nim spotkają.

Drzwi do kurii zamknięte...

Siedemdziesięcioletniego katolickiego działacza do Polski zaprosiła grupa chrześcijan LGBT „Wiara i Tęcza”, aby podzielił się doświadczeniami duszpasterstwa osób homoseksualnych prowadzonego w Londynie. Martin Pendergast w Polsce przebywał od 25 do 30 kwietnia, spotkał się z członkami „WiT” w Rzeszowie, Krakowie i Warszawie. W Krakowie uczestniczył w spotkaniu zorganizowanym przez miesięcznik „Znak” i Klub „Tygodnika Powszechnego”, w Warszawie spotkał się m.in. z „Więzią”. Najbardziej jednak zależało mu, by przekazać swoje doświadczenia księżom wydelegowanym przez kardynałów Dziwisza i Nycza. Dlatego „Wiara i Tęcza” od ponad miesiąca zabiegała o takie spotkania w obu kuriach. I w obu dostała zapewnienie, że się odbędą.

Problem w tym, że gdy gość z Anglii wraz z towarzyszącymi mu osobami z „WiT” pojawił się rankiem 27 kwietnia na Franciszkańskiej 3 w Krakowie, nikt z nim nie chciał rozmawiać. Odszedł z kwitkiem.

Rzecznik prasowy krakowskiej kurii potwierdził, że list kard. Nicholsa dotarł. – Natomiast nic mi nie wiadomo o księżach wyznaczonych do tego spotkania i nie jestem w stanie w tej chwili tego sprawdzić – powiedział „Tygodnikowi” ks. Robert Nęcek.

Że tacy księża jednak zostali wyznaczeni przez kard. Dziwisza, potwierdził „Tygodnikowi” przebywający w tym czasie za granicą bp Grzegorz Ryś. To on, na prośbę „Wiary i Tęczy”, pilotował sprawę, aż do wcześniej zaplanowanego wyjazdu.

– Przyjęlibyśmy odmowę nawet bez podania powodu. Tymczasem zostaliśmy potraktowani w przykry sposób – mówi lekarz pediatra Artur Barbara Kapturkiewicz, jeden z założycieli grupy „Wiara i Tęcza”. Zaś sam Martin Pendergast komentuje dla „Tygodnika”: – Papież Franciszek prosił duszpasterzy Kościoła, by nie bali się „zapachu owiec”.

...i drzwi do kurii otwarte

Więcej szczęścia gość z Anglii i osoby mu towarzyszące mieli następnego dnia w Warszawie. Na Miodowej zostali przyjęci przez moderatora wydziałów duszpasterskich ks. Tadeusza Sowę i dyrektora Wydziału Duszpasterstwa Rodzin ks. Dominika Koperskiego. W rozmowie uczestniczył również rzecznik archidiecezji ks. Przemysław Śliwiński.

– Spotkanie oceniamy bardzo dobrze – mówi Kapturkiewicz. – Konkluzja jest taka, że potrzeba duszpasterstwa dla środowiska LGBT rzeczywiście jest i dojrzewa, ale musi dojrzewać spokojniej niż w Anglii, gdzie jest wielokulturowe społeczeństwo. Musimy siebie nawzajem dalej słuchać. To piękny otwarty krok w przyszłość. Księża wyartykułowali też swoje obawy, że geje i lesbijki wcale nie chcą być w Kościele, nawet walczą z nim. Martin powiedział, że rzeczywiście duża część środowiska jest antyklerykalna: „Łatwiej być gejem czy lesbijką w Kościele, niż wierzącym wśród gejów i lesbijek”.

Pendergast jest ostrożny: – Nie jest celem mojej wizyty mówienie osobom LGBT, ich rodzicom lub oficjalnym przedstawicielom Kościoła, co powinni robić. Dzieląc się naszym doświadczeniem duszpasterskim z Londynu, próbowałem pokazać, jak można angażować się szczerze w odczytywanie trosk i potrzeb osób LGBT, ich rodziców i ich rodzin. Realne rozwiązania mogą powstać jedynie w wyniku procesu prawdziwego wzajemnego słuchania, a nie wtedy, gdy jedna strona postrzega drugą stronę tylko jako problem do przezwyciężenia. Szczegółowe rozstrzygnięcia rodzić się mogą podczas pełnej szacunku rozmowy, a nie jako wynik narzucanej z góry decyzji. Wydaje się, że taki proces słuchania jeszcze się w Polsce nie rozpoczął.

Ta ostrożność ma potwierdzenie w wypowiedzi ks. Śliwińskiego dla „Tygodnika”: – Nie mam wrażenia, że to spotkanie coś nowego zapoczątkowało. Już wcześniej mieliśmy kontakt z „Wiarą i Tęczą”. Grupa ta przygotowała i przekazała nam swoją odpowiedź na ankietę Franciszka. Nie chciałbym, żeby to spotkanie zostało zrozumiane w ten sposób, że środowiska LGBT mają pewne postulaty i te postulaty zostały przyjęte.

Rzecznik archidiecezji zauważył u rozmówców pewną niekonsekwencję. – Gość z Londynu najpierw powiedział, że są w pewien sposób naznaczeni przez definiowanie z punktu widzenia ich seksualności zamiast holistycznej koncepcji osoby, a potem mówił tylko o duszpasterstwie LGBT – zauważył. – Z naszej strony padło więc pytanie, czy to jest najlepsza forma duszpasterstwa dla takich osób, skoro w ten sposób kontynuuje się naznaczanie. Moim zdaniem duszpasterstwo indywidualne, które w Polsce istnieje, dotyczy właśnie holistycznej koncepcji osoby. Czy duszpasterstwo ma polegać na tworzeniu małych grup, które będą definiowane swoją seksualnością?

Przyznał, że rozmawiano o stereotypach funkcjonujących po obu stronach. – Kościół nie potępia nigdy osób, przeciwnie: ciągle walczy o ich godność. Natomiast z całą pewnością podkreśla wagę grzechu w realizacji skłonności homoseksualnej. Chodzi o to, żeby nie uronić tego, co jest w dokumentach Kościoła – powiedział.

– Myślę, że temat będzie kiełkował – dodał jednak optymistycznie ks. Śliwiński. – W każdym razie żadna deklaracja nie padła, poza tą jedną: deklaracją otwartości na wysłuchanie. Co nie znaczy, że w Warszawie powstanie kopia londyńskiego duszpasterstwa. U nas jest inna sytuacja, świadomość, procent katolików, inne problemy, bo w Wielkiej Brytanii środowiska wierzących homoseksualistów są w zdecydowanej opozycji do świeckich środowisk LGBT. Oni w pewien sposób muszą być ochraniani przed agresją z tamtej strony – powiedział. – To wszystko trzeba wziąć pod uwagę, żeby dobrze skroić pomoc duszpasterską dla tych grup. Dla mnie, także jako duszpasterza, niesamowite jest to, że oni przychodzą do Kościoła i chcą pokazać: „też jesteśmy”. A z drugiej strony, musimy kierować duszpasterstwem tak, by nie poprowadzić ich na drogę, która będzie fałszywa.

Między Anglią a Polską

Co trudno skopiować w Polsce? Inną wrażliwość, inne założenia duszpasterskie, a przede wszystkim otwarcie na osoby homoseksualne. W Anglii i Walii nie proponuje się homoseksualistom upokarzającego „leczenia” homoseksualizmu. Głównym celem duszpasterskim, a tym bardziej warunkiem, nie jest też pomoc w podejmowaniu wstrzemięźliwości seksualnej – nie od seksualności się zaczyna. Zaczyna się od wskazania miłości jako celu i źródła życia człowieka. „Miłość ludzka wspiera, wzbogaca i leczy; rodzi się z niej harmonia, jedność i spełnienie. Samo okazanie miłości drugiej osobie jest oczyszczającym i dobrym doświadczeniem. (...) Taki powinien być punkt wyjścia dla każdej zachęty, jaką duszpasterz kieruje do tych, którzy szukają u niego wskazówek” – pisali angielscy i walijscy biskupi w 1979 r. w dokumencie [zob. fragmenty poniżej], który miał złagodzić emocje wywołane przez Deklarację Kongregacji Nauki Wiary z 1976 r. pt. „Persona humana”. Deklaracja po raz pierwszy po Soborze podjęła temat homoseksualizmu, przypominając, że akty homoseksualne są „wewnętrznie nieuporządkowane”, a w Piśmie Świętym potępiane „jako poważna deprawacja”. Zdaniem Martina Pendergasta, Kościół wprowadził wówczas język „niezrozumiały i obraźliwy dla katolików LGBT”, sprawiający także ból ich rodzicom, „którzy często mają poczucie bycia oskarżonymi o wytworzenie pewnego rodzaju aberracji w swoich dzieciach”.

To inne podejście brytyjskich biskupów wywołało napięcie w relacjach z Watykanem. W 1986 r. ówczesny prefekt KNW kard. Joseph Ratzinger ogłosił List do Biskupów, w którym pisał m.in.: „Godność każdej osoby powinna być zawsze szanowana w słowach, czynach i w prawodawstwie. Jednak słuszna reakcja na niesprawiedliwości popełniane wobec osób homoseksualnych nie może w żaden sposób prowadzić do twierdzenia, że skłonność homoseksualna nie jest moralnie nieuporządkowana. Jeśli przyjmie się takie twierdzenie, a w konsekwencji aktywność homoseksualną uzna za dobrą, albo też jeśli wprowadza się prawodawstwo cywilne, biorące w obronę zachowanie, dla którego nikt nie może domagać się jakiegokolwiek prawa, wtedy ani Kościół, ani ogół społeczeństwa nie powinni dziwić się, że rozpowszechniają się także inne przewrotne opinie i jakieś praktyki oraz szerzą irracjonalne zachowania i przemoc”.
Kard. Ratzinger nie zgodził się także, by w 1990 r. wznowiono wyczerpany nakład brytyjskiego opracowania.

Mimo tych napięć, w Londynie zaczęto odprawiać msze dla homoseksualistów, a z czasem powstało regularne duszpasterstwo, w czym Martin Pendergast ma swój ważny udział.

Milczenie Kościoła

Na spotkaniu w Krakowie Pendergast przyznawał, że rozumie opory polskich hierarchów, którzy duszpasterskie otwarcie na homoseksualistów postrzegają jako tożsame z jawnym zaakceptowaniem aktywności homoseksualnej. Ten problem próbował podczas spotkania doprecyzować ks. Jacek Prusak SJ, psycholog i publicysta „Tygodnika”. „W duszpasterskim otwarciu na osoby homoseksualne żyjące w trwałych związkach nie chodzi o zgodę na wszystko – stwierdził. – Taka osoba bierze na swoje sumienie odpowiedzialność za podejmowaną decyzję, czy np. przystępuje do komunii. Kościół postrzega to jako pozostawanie w sytuacji niepokonalnie błędnego sumienia i szanuje taką decyzję sumienia, chociaż jej nie pochwala”.

Gość z Anglii odpowiadał też na inne zastrzeżenia. „W odpowiedzi na zarzut, że osoby LGBT i ich związki podważają wartość rodziny, opowiem anegdotę o mojej zmarłej w zeszłym roku matce. W okresie rządów Margaret Thatcher kwestia wartości rodziny była bardzo silnie publicznie podkreślana. Patrząc na mój związek z partnerem (w przyszłym roku będziemy obchodzić 40-lecie) i na trzy małżeństwa mojego młodszego brata, który także już nie żyje, moja matka pytała: »Wartości rodzinne? Jakie wartości rodzinne?«”.

Niedawno Martin Pendergast został przyjęty razem z partnerem przez przewodniczącego Papieskiej Rady Iustitia et Pax, kard. Petera Turksona. Jak na warunki watykańskie rozmawiali długo, dwie i pół godziny. W wyniku tej rozmowy kard. Turkson zaproponował Pendergastowi, by pomógł redagować materiały do drugiej sesji synodu przygotowywanej na październik tego roku. Mają one dotyczyć związków jednopłciowych i kwestii rodziny. Ale przede wszystkim dekryminalizacji homoseksualizmu w świecie, w szczególności w krajach katolickich. Dotychczasowe milczenie Kościoła w tej sprawie jest wielkim zaniedbaniem. ©℗

Kościół katolicki Anglii i Walii o homoseksualistach

W dokumencie pt. „Wprowadzenie do opieki duszpasterskiej nad osobami homoseksualnymi” (1979) Komisja ds. Społecznych Episkopatu Anglii i Walii napisała m.in.:

  • Nieprawdą jest, iż osoby homoseksualne są automatycznie niestałe lub rozwiązłe. W rzeczywistości są one całkowicie zdolne do budowania dobrych relacji o trwałym charakterze.
  • Homoseksualizm (czy też homofilia) nie jest jako taki ani dobry, ani zły moralnie. Homoseksualizm, podobnie jak heteroseksualizm, jest stanem czy też uwarunkowaniem. Jest on moralnie neutralny, a inwersyjnemu homoseksualiście, podobnie jak heteroseksualiście, nie można przypisywać odpowiedzialności za jego skłonności.
  • Pojawiły się próby traktowania w sposób równorzędny normalnego małżeństwa i stałej relacji homoseksualnej. Taka analogia jest fałszywa i nie do przyjęcia. Duszpasterz może dokonać rozróżnienia pomiędzy nieodpowiedzialną, przypadkową aktywnością seksualną a stałym związkiem pomiędzy dwiema homoseksualnymi osobami, które czują się niezdolne do prowadzenia życia samotnego, pozbawionego ekspresji seksualnej. To rozróżnienie można mieć na uwadze, kiedy oferuje się pomoc duszpasterską i próbuje ocenić stopień odpowiedzialności. Nie będzie to jednak prawdziwa i pomocna porada, jeśli duszpasterz pozostawi wrażenie, iż „małżeństwo homoseksualne” jest obiektywnie dobre moralnie.
  • Dla wielu osób homofilnych życie w samotności jest ciężarem. Tęsknią za intymnym związkiem równie mocno jak osoby heterofilne, lecz nie mogą zrealizować go w małżeństwie. To właśnie ta tęsknota za intymnością prowadzi niektórych z nich do tworzenia wzajemnych stabilnych związków. W związkach tych nierzadko obecny jest element fizycznej, genitalnej ekspresji. Obiektywnie rzecz biorąc, jest to moralnie nie do zaakceptowania. Pozostaje jednak pytanie: czy te osoby są koniecznie winne? Nie można tego osądzić w sposób abstrakcyjny, a jedynie w zależności od konkretnych okoliczności, w których akty te mają miejsce.
  • Kościół w swoich wysiłkach duszpasterskich troszczy się przede wszystkim o ludzi. W jaki sposób ludzie ci są klasyfikowani, jest sprawą drugorzędną i ma znaczenie wyłącznie jako pomoc w próbach zrozumienia osoby. Niestety, wiele klasyfikacji niesie w sobie często osądzający ładunek znaczeniowy. Źle się składa, iż termin „homoseksualny” w pierwszym rzędzie zdaje się klasyfikować ludzi w kategoriach ich seksualności. Duszpasterz czy doradca musi postrzegać wszystkie osoby, niezależnie od ich seksualności, jako dzieci Boże przeznaczone do życia wiecznego.
  • Kościół ma istotny obowiązek, aby sprzeciwiać się wszelkim formom niesprawiedliwości doświadczanej przez osoby homoseksualne ze strony społeczeństwa. Jako grupa, która ponad miarę doświadczyła opresji i potępienia, homoseksualiści mają szczególne prawo do opieki ze strony Kościoła. Osoby homoseksualne mają prawo do mądrej i efektywnej opieki duszpasterskiej świadczonej przez osoby profesjonalnie przygotowane do tego, aby zaspokoić ich duchowe potrzeby.
  • Osoby homoseksualne mają taką samą potrzebę sakramentów, jak osoby heteroseksualne. Mają również takie samo prawo do ich otrzymywania. Przy podejmowaniu decyzji o tym, czy udzielić rozgrzeszenia lub komunii osobie homoseksualnej, duszpasterz musi kierować się ogólną zasadą teologii fundamentalnej, która mówi, iż tylko oczywiste nakazy moralne obowiązują w sposób bezdyskusyjny. Niepokonalna wątpliwość sumienia (dotycząca faktu lub prawa) pozwala osobie na podążanie za „prawdopodobną opinią” mającą charakter bardziej liberalny.

Pełną polską treść dokumentu opublikowano w książce „Wyzywająca miłość. Chrześcijanie a homoseksualizm” pod red. Katarzyny Jabłońskiej i Cezarego Gawrysia (Warszawa 2013). Tekst przełożyła Natalia Wizimirska.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2015