Komunia barbarzyńców

Po 30 latach ocaleli z katastrofy lotniczej w Andach opowiadają o spotkaniu ze śmiercią. Powstał wybitny dokument nie tylko o instynkcie przetrwania, ale i walce o człowieczeństwo. Zamiast hollywoodzkiego filmu przygodowego i heroicznych sylwetek dostajemy wstrząsające wyznanie ludzi, którzy musieli zakwestionować cały swój dotychczasowy porządek, przełamywać największe tabu, dokonywać wyborów, o których nawet nie śniło im się w codziennym życiu.

09.12.2008

Czyta się kilka minut

Pozostawieni sami sobie w śnieżnej pułapce, przez wiele tygodni testowali swoją psychiczną i fizyczną siłę, swoje zasady, wiarę i stosunek do drugiego człowieka. Kwiat młodzieży: sportowcy, studenci, dzieciaki z dobrych domów i elitarnych katolickich szkół stworzyły jeden restrykcyjnie kontrolowany ludzki organizm, bo tylko w ten sposób były w stanie przeżyć jako jednostki. Decyzja o spożywaniu mięsa nieżyjących współtowarzyszy była najtrudniejszą ze wszystkich i to ona de facto uratowała im życie. Próbowali ją tłumaczyć na różne sposoby: długiem wobec swoich najbliższych, wierzących mimo wszystko w ich powrót, albo symboliką religijną, wedle której barbarzyński akt zamieniał się w rodzaj komunii. Nigdy jednak, nawet zyskując rozgrzeszenie ze strony rodzin zmarłych, nie osiągnęli spokoju. Dziś jako mężczyźni w sile wieku dokonują przed kamerą osobliwego rachunku sumienia i oczyszczenia z ciężaru wspomnień.

Mistrzowski film Arijóna toczy się na trzech planach. Intymnym wyznaniom głównych uczestników zdarzeń z 1972 roku towarzyszy bardzo dyskretna filmowa rekonstrukcja dramatu w Kordylierach Andyjskich: przymglona, jakby utkana ze strzępów pamięci, albo fragmentów złego snu. Obok tego toczy się historia współczesna: wyprawa jednego z ocalałych Urugwajczyków do miejsca dawnej tragedii. Tak naprawdę ta podróż przypomina pielgrzymkę; ma być złożeniem hołdu tym, którym nie udało się przeżyć, ale którzy dali życie innym. Towarzysząca bohaterowi córka, licząca sobie tyle lat, ile on miał w momencie katastrofy, usłyszy z ust ojca zdanie: "Wyszło nas z tego szesnastu, teraz jest nas setka". Dziewczyna jest częścią tego rozległego drzewa. I ma pełną świadomość, komu pośrednio zawdzięcza fakt swoich urodzin.

Arijón korzystając z rozmaitych środków wyrazu, również tych zarezerwowanych zwykle dla kina fabularnego, nadał filmowi intensywność przeżyć i narracyjny nerw, które rzadko udaje się osiągnąć twórcom kina dokumentalnego.

"Rozbitkowie - jestem z samolotu, który spadł w górach" - reż. Gonzalo Arijón, Francja 2007, Canal +, piątek 19 XII, 21.00

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej