Kolumbijska heroina

Na plakacie reklamującym film Joshui Marstona młoda, piękna dziewczyna odchyla głowę, patrzy w górę. Białe światło rzuca blask na jej twarz. Całość jest jakby wyjęta z mdłego religijnego obrazka.

03.04.2005

Czyta się kilka minut

Catalina Sandino Moreno jako Maria /
Catalina Sandino Moreno jako Maria /

Można ulec złudzeniu, że dłoń zbliżająca się do ust dziewczyny trzyma hostię; taką interpretację sugeruje również tytuł, będący cytatem z modlitwy. Jednak religijny trop jest złudny, “Maria łaski pełna" nie jest kolejnym przykładem kina dewocyjnego.

Tytułowa Maria ma siedemnaście lat, pracuje na plantacji róż, gdzie w warunkach niewolniczego wyzysku całymi dniami odziera z kolców łodygi kwiatów i układa je w bukiety, które trafią później na eksport. Zarobione pieniądze niemal w całości oddaje matce, z którą dzieli mieszkanie w małym miasteczku opodal Bogoty. W skromnym domku mieszka także starsza siostra Marii, samotnie wychowująca nieślubne dziecko, oraz babcia. Jednak to na barkach Marii spoczywa odpowiedzialność za utrzymanie rodziny. Codzienność dziewczyny to monotonna praca i nie mniej regularne kłótnie z siostrą i matką, które nie mogą zrozumieć jej potrzeb. Jej niełatwe życie komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy zachodzi w ciążę z chłopakiem, którego nie kocha i przez którego nie jest kochana, po czym rezygnuje ze znienawidzonej pracy.

Bez wahania przyjmuje więc nadarzającą się okazję na zapewnienie lepszej przyszłości rodzinie i dziecku - decyduje się zostać narkotykowym kurierem na linii Kolumbia-USA. “Mułów" - bo tak nazywają przemytników kolumbijscy mafiosi - jest zresztą więcej: propozycję przyjmuje także najlepsza przyjaciółka Marii Blanca oraz poznana później Lucy, doświadczona w szmuglerskim procederze. Każda z nich połyka kilkadziesiąt woreczków hermetycznie zapakowanej heroiny, którą w żołądku przewieźć mają do Nowego Jorku.

Przerażająca i wręcz fizycznie bolesna jest scena połykania przez Marię dziesięciogramowych pakuneczków. W scenie tej ujawnia się zasadnicza przewrotność filmu Marstona. Uczestniczy w niej bowiem Javier, organizator przestępczej działalności. Zachowuje się jak opiekuńczy ojciec, hojnością zaskarbia sobie zaufanie Marii, wprowadza ją w tajniki przemytniczego procederu, ułatwia połykanie woreczków, próbuje uśmierzać ból temu towarzyszący. Jednak poczciwość mężczyzny jest pozorna; rozmowę kończy groźba, że w przypadku nielojalności zemsta dosięgnie rodzinę Marii. Za pomocą jednego dialogu reżyser charakteryzuje Javiera, który z troskliwego opiekuna zmienia się w demonicznego szantażystę gotowego do największych okrucieństw.

Na podobnym pomyśle opiera się cały film Marstona, który zestawia skrajnie różne symbole i wartości, łączy dobro ze złem, godność z upokorzeniem, życzliwość z podłością. Uciekając od nudnej i przytłaczającej rzeczywistości biednego kolumbijskiego miasteczka, gdzie apodyktyczny szef poniża pracowników plantacji, Maria wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych. Jednak amerykańskie realia niewiele odbiegają od kolumbijskich; Maria wysłuchuje wulgarnych obelg młodych pośredników w handlu narkotykowym, zmuszona jest przez nich do poniżającego wypróżniania się z woreczków heroiny. Poszukujące pomocy imigrantki nie potrafią odnaleźć się w amerykańskiej metropolii i nie mogą liczyć na niczyje wsparcie. Nieprzypadkowa jest scena, w której idąc uliczką Queens, Maria mija stragan z kwiatami, a kamera przez chwilę zatrzymuje się na obrazie mężczyzny pakującego róże. Bo kwiaty, które raniły dłonie dziewczyny, symbolicznie obecne są także w idealizowanych Stanach Zjednoczonych, także tutaj istnieje wyzysk i atakowana jest ludzka godność.

Wśród brudu i zła świata Maria pozostaje jednak czysta. Młodziutka, urodzona w Bogocie aktorka Catalina Sandino Moreno już od pierwszych scen olśniewa nawet nie tyle urodą, co nieopisanym wewnętrznym blaskiem. Jej Maria jest nieskalana, witalność i pierwotny instynkt łączy z godnością. Mimo że dziewczyna świadomie decyduje się na udział w przestępczej działalności, kibicujemy jej podczas zatrzymania na lotnisku, usprawiedliwiamy jej postępowanie. Nie jest to jednak efekt umiejętnie przemyconego przez reżysera moralnego relatywizmu, a humanistycznej perspektywy, z jakiej śledzimy losy bohaterki.

Marston pozwala nam towarzyszyć Marii, dopuszcza do uczestnictwa w jej losie. Niemal dokumentalnie rejestruje całą historię, nie generalizując, nie stawiając żadnych tez. Opowiada powściągliwie, próżno więc oczekiwać w “Marii..." narracyjnych fajerwerków. Mimo to film wciąga i utrzymuje w napięciu, a zwarta konstrukcja sprawia, że dramat młodej dziewczyny urasta do rangi heroicznej walki o godne przetrwanie w świecie pełnym zła.

“MARIA PEŁNA ŁASKI" (“María, Ilena Eres de Gracia"), scen. i reż.: JOSHUA MARSTON, zdj.: Jim Renault, muz.: Leonardo Heiblum, Jacobo Liebermann, scenogr.: Debbie DeVilla, wyst.: Catalina Sandino Moreno, Yenny Paola Vega, Virgina Ariza, Jaime Osorio Gomez, Giulied Lopez i inni. Prod.: USA / Kolumbia 2004. Dystryb.: Solopan.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2005