Kłopoty Boga

Pewien człowiek miał dwóch synów" - tak zaczyna się fragment Ewangelii popularnie nazywany przypowieścią o marnotrawnym synu. Rzecz jednak w tym, że nie o pewnego człowieka i jego dwóch synów chodzi, ale o pewnego Boga. Pewnego, gdyż bogów jest wciąż co niemiara, a nieomal każdego dnia rodzą się nowi. Zwłaszcza tam, pośród tych ludzi, którzy z bogami nie chcą mieć nic wspólnego, albo przeciwnie, wśród tych, którzy uważają, że ich bóg jest najprawdziwszy z najprawdziwszych i w związku z tym nie potrzebują o nim zbyt wiele myśleć, zwłaszcza krytycznie, a wszelkie wątpliwości uważają za przejaw braku wiary i szatańską pokusę, a więc grzech.

09.03.2010

Czyta się kilka minut

Wracajmy jednak do przypowieści. Mimo wszystko nie o ojca i synów w niej chodzi i nie o kłopoty wychowawcze, czy nawet o przestrzeganie przykazania nakazującego cześć rodziców, ale o coś ważniejszego, bez czego również z powyższych kłopotów wyjść nie można. Chodzi o Ojca, od którego pochodzi wszelkie ojcostwo i wszystko, co jest. W pierwszym rzędzie chodzi o nas mówiących, że jesteśmy związani z Bogiem przymierzem, więcej - jesteśmy domownikami Boga, Jego dziećmi. Jedni ten związek z Bogiem datują od czasów Mojżesza, drudzy od Jezusa Chrystusa, a wszyscy razem od Abrahama, a przez niego od Adama i Ewy. Twierdzimy też, że jednymi i drugimi Bóg się niezmiernie cieszy, skoro jest Ojcem, ale też z jednymi i drugimi ma wciąż kłopoty. Starsi bowiem, wzorem starszego syna, jakoś nie widzą, że są szczęśliwi, a młodzi, zauważywszy, że za ciasno im w domu Ojca, pakują część majątku im należną i wynoszą się na swoje. I tak, w obydwu przypadkach, Bóg Ojciec zostaje sam ze swoim szczęściem. A takie szczęście bardzo boli.

Dlatego opuszczony Ojciec wychodzi przed dom i wygląda, oczekuje na tych, którzy odeszli. Dzisiaj, po dwóch tysiącach lat istnienia Kościoła wiemy, że nie tylko oczekuje, nie tylko tęsknie spogląda na drogę, ale w sobie właściwy sposób, najczęściej przez innych ludzi i wydarzenia, usiłuje swojemu dziecku się przypomnieć i zachęcić do powrotu. Podobnie postępuje ze starszym synem, być może bardziej marnotrawnym od młodszego. Co prawda nie wyniósł się on z domu jak jego brat, ale też ojca opuścił. Nie czuje się domownikiem, co najwyżej gościem, skoro wypomina ojcu, wprost zarzuca brak miłości, a przy okazji odsądza od czci i wiary młodszego brata. Biedny ojciec musi więc ratować jednego i drugiego. Nieszczęście polega na tym, że obydwaj nie umieją dostrzec, że są szczęśliwi.

Nakładając ten obraz, tę przypowieść na nasze czasy, można pytać całkiem zasadnie o przyczyny zjawiska, które nastręcza nam wiele kłopotu, o kryzys Kościoła czy chrześcijaństwa. Wygląda bowiem, że nieważne, kto z nas jest starszy, kto młodszy, kto odszedł, a kto pozostał. Takie licytowanie się, kto z nas jest lepszym chrześcijaninem, do niczego dobrego nie prowadzi. Świadczy jednie o tym, że wciąż, jak ci dwaj bracia, na różne sposoby marnotrawimy majątek Ojca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2010