Intymne życie agenta

Najlepsze filmy o czasach komunizmu robią w Niemczech reżyserzy zza zachodniej części żelaznej kurtyny. Ale Florian Henckel von Donnersmarck w przeciwieństwie do Wolfganga Beckera, twórcy głośnego "Goodbye, Lenin!, nie próbuje mitologizować tamtej rzeczywistości. Unikając bagatelizowania zła, nadaje mu banalną, ludzką twarz. Choć nie mniej przerażającą.

30.01.2007

Czyta się kilka minut

Zło w "Życiu na podsłuchu" przyjmuje postać agenta Stasi, inwigilującego środowisko wschodnioberlińskich artystów. Wiesler, pracownik tajnych służb, jest gorliwym wykonawcą powierzonych mu zadań. Pozbawiony własnego życia prywatnego, gotów jest poświęcić cały swój czas na podsłuchiwanie "życia innych" (tak brzmi oryginalny tytuł filmu).

By znaleźć haka na znanego dramaturga, podejrzanego o kontakty z Zachodem, instaluje się na strychu tuż nad jego mieszkaniem, uzbrojonym w najnowocześniejsze "pluskwy". Rejestruje każdy dźwięk: muzykę, rozmowy, odgłosy kłótni i miłości. W ten sposób Wiesler staje się biernym uczestnikiem życia Dreymana i jego narzeczonej, znanej aktorki, która wpadła w oko samemu ministrowi.

Wchodząc coraz głębiej w ten egzotyczny dla niego świat, agent dowiaduje się przy okazji czegoś ważnego o sobie i o sprawie, której służy. Podzieli tym samym los innych filmowych podsłuchiwaczy. Grany przez Gene'a Hackmana bohater "Rozmowy" Coppoli, działający na zlecenie możnych przedsiębiorców specjalista od podsłuchów, padł ofiarą wielopiętrowej manipulacji. Wiesler również straci kontrolę i zostanie zmuszony do zakwestionowania wszystkiego, w co dotychczas ślepo wierzył - tyle że główna gra będzie toczyła się w nim samym.

Jesteśmy w NRD połowy lat 80. Powiew pierestrojki i głasnosti nie zachwiał jeszcze podwalinami muru berlińskiego. Aparat bezpieczeństwa zatrudnia tysiące agentów, szkolonych w Poczdamie w zakresie technik inwigilacji i łamania charakterów. Metody są stare jak świat i niezawodne w każdym systemie: zastraszanie, wymyślne tortury, atakowanie najbardziej czułych punktów. W pierwszej kolejności trzeba osaczyć wroga w jego najbliższym otoczeniu. Najbardziej zaufana osoba może nie wytrzymać presji i stać się zdrajcą. Niewinny żart, niczym w głośnej powieści Milana Kundery, może okazać się zabójczy. Intelektualiści, zwani "inżynierami dusz", to najbardziej niebezpieczna kategoria wrogów systemu. Nie przypadkiem już Platon postulował wypędzenie poetów z państwa. Oczami agenta podglądamy, jak bawi się i konspiruje cyganeria z Berlina Wschodniego.

Dla głównego bohatera Dreyman, Christa-Maria i ich przyjaciele są jak barwne ptaki - wewnętrznie wolni, urągający nadętej powadze ustroju. Tętniące życiem mieszkanie artystów w kamienicy, pełne muzyki i bibelotów, skontrastowane zostaje z zimnym, anonimowym wnętrzem blokowego lokum Wieslera, traktowanym przezeń bardziej jak hotel, w którym nawet za seks trzeba zapłacić. Dopiero żyjąc na podsłuchu, przyczajony na strychu niczym szczur, niewychylający nosa znad raportów, Wiesler uświadomi sobie, jak bardzo jest samotny. Zwłaszcza że dzięki swoim ofiarom zdąży poznać smak prawdziwego życia, pełnego namiętności i odwagi.

Von Donnersmarck opowiedział o tamtych czasach z intymnej perspektywy, oddając sprawiedliwość i dobrym, i złym, ale jednocześnie pokazał, jak subtelne granice oddzielały wówczas jednych od drugich. W filmie oglądamy różne stopnie moralnego skundlenia i różne stopnie heroizmu. Pomiędzy cynizmem aparatczyka a szlachetną postawą opozycjonisty rozciągała się bowiem ogromna przestrzeń, wypełniona ludzkimi słabościami, wygodnym konformizmem, zwyczajną biernością. Demony nie zawsze przybierały postać partyjnego dygnitarza w służbowej limuzynie, niszczącego z rozmysłem niewygodnych ludzi. Czasami miały zmęczone twarze zwykłych obywateli, jeżdżących do pracy trabantami i żyjących na osiedlach z wielkiej płyty.

A walka z wrogami ustroju miała często dość banalne tło - wystarczyła zazdrość o kobietę, by zobaczyć w swoim rywalu politycznego wroga i uczynić zeń obiekt zainteresowania służb specjalnych. Dzięki mocnym, złożonym rolom Ulricha Mühe (Wiesler) czy Martiny Gedeck (Christa-Maria) udaje się nam lepiej zrozumieć przekleństwo tamtego czasu i tak trudne do jednoznacznej oceny postawy moralne.

"ŻYCIE NA PODSŁUCHU" ("Das Leben der Anderen") - scen. i reż.: Florian Henckel von Donnersmarck, zdj.: Hagen Bogdanski, muz.: Stéphane Moucha, Gabriel Yared, wyst.: Ulrich Mühe, Martina Gedeck, Sebastian Koch, Ulrich Tukur, Thoman Thieme i inni. Prod.: Niemcy 2006, dystryb.: Monolith Plus.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2007