Gry w klasy

W „Pozłacanym wieku” tworzą się wielkie fortuny, rosną nierówności i społeczne napięcia. Pytania dotyczą roli pieniądza i milionerów w amerykańskiej demokracji.

21.02.2022

Czyta się kilka minut

Audra McDonald i Denée Benton w serialu „Pozłacany wiek”, 2021 r. / ALISON COHEN ROSA / MATERIAŁY PRASOWE HBO GO
Audra McDonald i Denée Benton w serialu „Pozłacany wiek”, 2021 r. / ALISON COHEN ROSA / MATERIAŁY PRASOWE HBO GO

W 2002 r. podczas ceremonii rozdania Oscarów triumfował „Piękny umysł” – biografia chorego na schizofrenię genialnego matematyka, Johna Nasha. „Gosford Park” Roberta Altmana musiał wtedy zadowolić się jedną statuetką – za najlepszy scenariusz oryginalny. Dla jej zdobywcy, Brytyjczyka Juliana Fellowesa, nagroda oznaczała przełom w długiej, niespecjalnie spektakularnej karierze aktora drugiego i trzeciego planu. Dzięki „Gosford Park” Fellowes dostał po pięćdziesiątce szansę na drugą karierę: scenarzysty, pisarza i producenta telewizyjnego.

Wykorzystał ją najlepiej jak mógł. Za „Gosford Park” poszły powieści, filmowe i telewizyjne scenariusze, pieniądze i miejsce w Izbie Lordów. Największym sukcesem Fellowesa było bez wątpienia „Downton Abbey” – historia arystokratycznej rodziny Crawleyów, posiadaczy tytułu hrabiów Grantham, zamieszkującej tytułową posiadłość. Na razie powstało pięć sezonów serialu (2010-15, dostępny na Netfliksie) oraz dwa filmy kinowe – drugi ma mieć premierę w tym roku.

Także w tym roku widzowie mają szansę zobaczyć pierwszą amerykańską produkcję Fellowesa – serial „Pozłacany wiek” (HBO), osadzony w świecie nowojorskiej elity społeczno-finansowej z końca XIX stulecia.

Reguły gry

Fellowes lubi mówić w wywiadach, że Altman zaprosił go do współpracy przy „Gosford Park” dlatego, że nie mógł znaleźć nikogo innego, kto wiedziałby, jak działa wielka arystokratyczna wiejska posiadłość, z całym skomplikowanym społecznym mikroświatem panów i sług. Fellowes nie do końca jednak pochodził z tego świata. Dorastał w dostatku i przywileju, jednak w rodzinie „zaledwie” z wyższej klasy średniej – jego ojciec był dyplomatą, potem pracował dla Shella – ale nie z klasy wyższej, arystokracji. Dla osób nienależących do żadnego z tych dwóch światów różnica może być niedostrzegalna, w dziełach Fellowesa ma ona fundamentalne znaczenie.

Opowieści o świecie jak z „Gosford Park” czy „Downton Abbey” Fellowes znał głównie z relacji krewnych, którzy zdążyli jeszcze osobiście doświadczyć podobnych realiów. Kluczowe miały być zwłaszcza opowieści praciotki, która zadebiutowała w towarzystwie w 1898 r. – to na niej wzorowana była postać hrabiny-wdowy z „Dowton Abbey”, Violet Crawley, brawurowo zagranej przez Maggie Smith.

Świat angielskich klas wyższych, ten współczesny i ten sprzed stulecia, stanowi miejsce akcji niemal wszystkich dzieł Fellowesa przed „Pozłacanym wiekiem”. Z jednej strony inscenizuje on splendor dawnych i współczesnych klas wyższych przed oczami widzów, którzy nigdy nie mogli zobaczyć go na żywo; z drugiej poddaje go krytycznej analizie. Chłoszcze postfeudalną elitę biczem satyry, przygląda się konstytuującym jej świat grom i ich regułom. Pokazuje, jak arystokracja zamyka drzwi przed niemal każdym, kto już do niej nie należy, jak mimo rozwoju demokracji i społeczeństwa rynkowego udaje się jej chronić swoje materialne i symboliczne zasoby.

„Gosford Park”, być może ze względu na rolę Altmana jako reżysera, jest ze wszystkich produkcji Fellowesa najbardziej krytyczny wobec arystokracji. Akcja rozgrywa się w 1932 r., w trakcie polowania zorganizowanego w tytułowym majątku. Film ma dwie główne inspiracje. Z jednej strony kryminały w stylu Agathy Christie – w trakcie polowania dochodzi do morderstwa, intrygę organizuje pytanie „kto zabił”. Christie, o czym często się zapomina, choć prywatnie konserwatystka, potrafiła być bystrą i okrutną obserwatorką wyższych warstw społeczeństwa brytyjskiego, a jej najlepsze powieści czyta się jak znakomitą satyrę społeczną.

„Gosford Park” idzie jeszcze dalej niż Christie, podążając za swoją drugą kluczową inspiracją: filmem „Reguły gry” (1939) Jeana Renoira. On także rozgrywa się w trakcie polowania w arystokratycznym majątku, tylko nie w Anglii, lecz we Francji u schyłku III Republiki. Świat francuskiej elity oglądamy w nim z punktu widzenia outsidera – pilota, który przeleciał przez Atlantyk i przez chwilę stał się atrakcją towarzystwa. „Reguły gry” zaliczane są do „kina Frontu Ludowego” – serii lewicowych filmów powstałych we Francji drugiej połowy lat 30. Renoir nie ma choćby grama sympatii dla elity, którą portretuje: pokazuje jej demoralizację, dwulicowość, chciwość, zwykłą głupotę. Film został po latach uznany za doskonałą diagnozę stanu Francji przed II wojną światową, zapowiedź kompromitującej klęski w 1940 r. i kolaboracji reżimu Vichy.

Także w „Gosford Park” śledztwo odkrywa codzienną przemoc klasową i seksualną wpisaną w rzeczywistość posiadłości, na wierzch wychodzi codzienne zakłamanie. Altman i Fellowes pokazują też, że celebrująca swój styl życia postfeudalna elita żyje tak naprawdę pożyczonym czasem historycznym. Własnymi siłami ekonomicznymi nie byłaby w stanie odtworzyć właściwego jej stylu życia. Choć gardzi „nowymi pieniędzmi” i ludźmi, którzy je zdobyli, potrzebuje ich, by przetrwać.

Między satyrą a apologią

Satyrę na współczesną brytyjską arystokrację przedstawił Fellowes w swojej pierwszej wydanej pod nazwiskiem (wcześniej pisał romanse pod kobiecym pseudonimem) powieści „Snoby” (2004). Narratorem jest wywodzący się z elity aktor, który opowiada historię małżeństwa Edith Lavery, kobiety z wyższej klasy średniej, z dziedzicem tytułu markiza Uckfield i idącej za tytułem monumentalnej rezydencji w Sussex. Akcja rozgrywa się na początku lat 90., tuż przed końcem długich, trwających od pierwszego zwycięstwa Margaret Thatcher (1979) rządów torysów.

Narrator „Snobów” pokazuje, jak nudni potrafią być przedstawiciele arystokracji, jak niewiele kryje się za splendorem niedostępnego dla klasy średniej świata. Sama Edith szybko nudzi się swoim mężem, choć i tak jest on najsympatyczniejszą postacią w swoim kręgu towarzyskim. Arystokraci w „Snobach” nie myślą, przekonani są, że kilka wyniesionych z towarzystwa i elitarnych szkół komunałów zawiera rozwiązanie wszystkich problemów świata i nikt rozsądny nie może mieć innego zdania.

W „Snobach” widać przy tym ograniczenia Fellowesa jako pisarza. To nie jest literatura na miarę Edwarda St Aubyna, który w swoim cyklu powieści o Patricku Melrosie przedstawił opartą na własnej biografii historię wpadającego w kolejne uzależnienia mężczyzny, poranionego przez dorastanie w świecie pełnych hipokryzji i okrucieństwa klas wyższych, pogrążonych w powolnym ekonomicznym i społecznym upadku. Fellowes z jednej strony stara się dekonstruować historię współczesnego Kopciuszka, dzięki szczęśliwemu małżeństwu wyniesionemu do elity; z drugiej ulega jej taniemu melodramatycznemu urokowi. Z jednej strony kpi sobie z arystokracji, z drugiej nie potrafi się wyzwolić od fascynacji jej światem.

„Downton Abbey” idzie jeszcze dalej niż „Snoby” w melodramat, w czarowanie widza spektaklem klas wyższych, elementy krytyki społecznej zostają zepchnięte zdecydowanie na dalszy plan. Tak jak w „Snobach”, narracyjnym wehikułem otwierającym narrację jest międzyklasowe małżeństwo – choć tym razem przybyszem z niższej klasy jest mężczyzna.

Tytuł i majątek hrabiów Grantham może być dziedziczony tylko przez męskich potomków pierwszego hrabiego – jak większość arystokratycznych tytułów w Anglii. Obecny hrabia, Robert, ma wyłącznie córki. Najstarsza zaręcza się z dalekim kuzynem, synem krewnego, który po śmierci lorda Roberta otrzyma Downton Abbey. Problem w tym, że obaj znajdą się na pokładzie Titanica i nie przeżyją katastrofy. Dziedzicem zostaje bardzo odległy krewny, Matthew Crawley.

Matthew pochodzi z linii, która od dawna należy raczej do wyższej klasy średniej niż arystokracji – zarabia na życie jako prawnik. Rodzina Crawleyów wydaje się oburzona, że ktoś taki przejmie jej majątek, ma problem z tym, by spędzać czas z Matthew na równej stopie. Gdy jedna z córek lorda Roberta mówi, że przecież „potrzebujemy prawników”, jej babka odpowiada, że potrzebujemy też wozaków i nosiwodów, a nie siadamy z nimi przy jednym stole.

Świat Downton Abbey okazuje się jednak znacznie mniej zamknięty, niż się to początkowo wydaje. Matthew po wielu perypetiach poślubia najstarszą córkę lorda Roberta, lady Mary. Do rodziny przyjęty zostaje nawet pracujący w majątku szofer (gdy go poznajemy, jest irlandzkim nacjonalistą korzystającym za zgodą lorda Roberta z jego biblioteki, gdzie czyta dzieła Marksa), który wiąże się z młodszą siostrą Mary i zostaje ojcem jej dziecka.

Fellowes pytany o przyczyny sukcesów „Downton Abbey” odpowiada, że „serial zawdzięcza je po pierwsze recesji drugiej dekady XXI wieku, od której ludzie potrzebowali ucieczki; po drugie zmęczeniu widowni zbyt ambitną, zbyt wiele od nich wymagającą telewizją”. „Downton Abbey” nie jest z pewnością złym serialem, bywa nawet bardzo dobry, ale jego twórcy nie boją się elementów wziętych ze złej telewizji. Narracja czasem spowalnia, jakby chciano dać widzowi czas na przerwę na zrobienie sobie herbaty, nie brakuje melo­dramatycznych zwrotów akcji rodem z opery mydlanej: powracający zza grobu martwy dziedzic majątku, który okazuje się oszustem, straszne choroby, cudownie ratujące sytuację spadki itp.

Cnota trwania

W „Downton Abbey” obok melodramatu mamy też ambitniejszą historyczną narrację. Widzimy arystokratyczną rodzinę, której świat i pozycja społeczna – oczywiste jeszcze dziesięć lat przed rokiem 1912, gdy zaczyna się akcja serialu – poddawane są przez historię kolejnym próbom. Rodzinna fortuna znajduje się w egzystencjalnym zagrożeniu po nieudanej inwestycji lorda Roberta, po wojnie zyski z dzierżawy ziemi spadają, by ocalić majątek, trzeba część ziemi wyprzedać. Jednak rodzina Crawleyów, choć z wielkim trudem, za każdym razem potrafi zaadaptować się do zmian.

Podobnie jak bohaterowie „Snobów”. Jak mówi narrator powieści, brytyjskiej arystokracji udało się przetrwać wielki lewicowy zwrot po wojnie, kolejne rządy socjalistów, jakoś dociągnąć do czasów Thatcher, która rozbroiła narzędzia fiskalne państwa zdolne zagrozić międzypokoleniowej transmisji wielkich fortun. Thatcherowska rewolucja obiecywała co prawda dynamiczne, społecznie mobilne, merytokratyczne społeczeństwo, gdzie zasiedziała arystokracja miałaby trwać sobie gdzieś na marginesie, bez realnego społecznego znaczenia, ale w „Snobach” Fellowes wydaje się sugerować, że ta część thatcherowskiej rewolucji wyszła co najwyżej połowicznie.

Im Fellowes robi się starszy, tym bardziej w jego produkcjach wybrzmiewa przekonanie, że samo trwanie arystokracji jest jej cnotą, bo wyraża się w nim pewna historyczna ciągłość, dostarczającą także ludziom spoza klasy wyższej poczucia zakorzenienia i sensu. Najsilniej wybrzmiewa to w kinowej wersji ­„Downton Abbey” z 2019 r.

Akcja rozgrywa się w rok po strajku generalnym, który pokazał natężenie konfliktu klasowego i siłę zorganizowanej klasy pracującej w międzywojennej Wielkiej Brytanii. Jego echa ledwie jednak docierają do Downton Abbey. Do rezydencji przyjeżdża z wizytą król Jerzy V. Crawleyowie mają wątpliwości, na ile taki rytuał ma jeszcze sens we współczesnym świecie. Narracja filmu potwierdza, że ma. Jeden z głównych wątków sprowadza się do rywalizacji o to, kto będzie obsługiwać króla: czy służący z Downtown Abbey, czy przywieziona przez monarchę ekipa.

Nawet jeśli klasę wyższą zżerają w kinowym „Downtown Abbey” wątpliwości co do jej społecznej roli, to klasy niższe okazują się na głęboko emocjonalnym poziomie przywiązane do świata symbolizowanego przez tytułową rezydencję, lordowskie tytuły, monarchię – choć mają w nim miejsce tylko w kwaterach dla służby.

Transfer na razie nieudany

Nad „Pozłacanym wiekiem”, produkcją amerykańskiego odpowiednika „Downton Abbey”, Fellowes pracował od ponad dziesięciu lat. Projekt rozwijał z telewizją NBC, został on jednak porzucony przez stację z obawy o zbyt duże koszty produkcji. Temat podjęło HBO. Fellowes osadził swoją amerykańską produkcję w tytułowym pozłacanym wieku, ostatniej ćwiartce XIX stulecia. To czas dynamicznego rozwoju gospodarczego Stanów, które w 1890 r. po raz pierwszy stają się największą gospodarką świata. Tworzą się wielkie fortuny, czemu towarzyszą rosnące nierówności i społeczne napięcia wokół roli pieniądza i milionerów w amerykańskiej demokracji.

Akcja w niewielkim stopniu pokazuje ten szerszy kontekst. Centrum serialowych wydarzeń skupia się, przynajmniej w pierwszych odcinkach, na jednej nowojorskiej ulicy. A właściwie w przestrzeni między dwoma stojącymi przy niej domami. W pierwszym mieszka Agnes van Rhijn, wdowa reprezentująca „stary Nowy Jork” – rodziny dominujące na jego społecznej scenie od czasów, gdy miasto było jeszcze Nowym Amsterdamem. Do drugiego wprowadza się rodzina Russellów, reprezentująca „nowe pieniądze”. Bertha Russell marzy, by wejść do świata van Rhijnów i innych starych rodzin, stara elita broni się przed nową.

Po pierwszych odcinkach trzeba niestety powiedzieć, że amerykańska produkcja Fellowesa raczej rozczarowuje. Widać, że czuje on amerykańskie konteksty znacznie gorzej niż brytyjskie. W ­„Downton Abbey”, przy wszystkich niepoważnych melodramatycznych zwrotach, mieliśmy realną historyczną, egzystencjalną stawkę: przetrwanie tytułowego majątku, reprezentowanych przez niego wartości i stylu życia w XX wieku. W „Pozłacanym wieku” stawki – wejść do wymarzonego zamkniętego salonu, ochronić go przed „arywistami” – nie wydają się poważne i warte uwagi.

Być może taka produkcja potrzebuje jeszcze czasu, by zaskoczyć i się rozkręcić, ale na razie „Pozłacany wiek” wygląda na kolejny przykład, że nie wszystkim gładko się podróżuje przez Atlantyk. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2022