Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Były forpocztą Oscarów i synonimem dziennikarskiej niezależności w premiowaniu amerykańskiego kina i telewizji. Złote Globy – nagrody Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej – po 77 latach stanęły pod znakiem zapytania.
Poszło o to, że elitarne grono (raptem 87 członków) zbyt opieszale podchodzi do reform przeprowadzanych ostatnio w świecie filmu. Za nic ma rasową różnorodność, bywa przekupne i seksistowskie. Efektem jest bojkot jego działalności przez wielkie platformy streamingowe, rezygnacja NBC z transmisji kolejnej gali i zwrócenie przez Toma Cruise’a trzech statuetek. Dyscyplinowane zewsząd stowarzyszenie przedstawiło w końcu szczegółowy plan zmian, ale może być za późno na poprawę nadszarpniętego wizerunku. Ten sezon będzie dla Złotych Globów stracony, trwają nawet spekulacje, jakie wydarzenie zajmie ich miejsce.
Wiadomo, że nagrody w przemyśle filmowym służą fabrykowaniu prestiżu i medialnej wrzawy. Z drugiej strony, „ciało” przyznające Globy rocznie inkasowało 60 milionów dolarów za prawa do transmisji. Z trzeciej, rzeczone kontrowersje wpłyną na obniżenie oglądalności i wpływów z reklam. Nie miejmy więc złudzeń, że chodzi w tym wszystkim wyłącznie o program równościowy czy jego brak. ©
Recenzje filmowe Anity Piotrowskiej